niedziela, 4 października 2015

Rozdział XII

-Nie masz nawet osiemnastu lat a już pijesz alkohol! Karygodne!- wrzeszczał ojciec. Był wściekły i zdezorientowany bo przecież jak jego mała dziewczynka mogła nawet spojrzeć na piwo.
-Lara , co się z tobą dzieje. Mam wrażenie że coś jest z tobą ostatnio nie tak. -powiedziała mama zmartwionym głosem.
-To z wami jest coś nie tak! Okej, urządziłam imprezę ale co się stało już się nie odstanie! -migiem ruszyłam do mojego pokoju i głośno trzasnęłam drzwiami. Rzuciłam się na łóżko i zaczęłam płakać. Co się ze mną dzieje? Jestem nastolatką, to właśnie się dzieje. Gdy już się trochę uspokoiłam zadzwoniłam do Rozalii i chwilę z nią porozmawiałam. Na prawdę świetna z niej przyjaciółka. Zawsze poprawia mi humor. Popisałam też chwilę z Kim. Zaczęłam rozmyślać o koncercie. Na prawdę nie mogę się doczekać jak nasz szkolny zespół da czadu. Jak już zaczęłam myśleć o zespole to tym samym o jego członkach. Kastiel i Lysander. Dwa zupełnie inne światy a łączą się w pięknej przyjaźni. Nie chciałabym tego zepsuć przez jakieś moje wrażenie ,że zauroczyłam się w Lysandrze. Znów kilka łez popłynęło na poduszkę. Przecież kocham Kastiela. Nie wiem co się ze mną dzieje. Powinnam w końcu pogadać o tym z dziewczynami. Tak rozmyślając i ściskając w dłoni wisiorek od czerwonowłosego, zasnęłam. Po jakimś czasie do pokoju weszła moja mama. Przykryła mnie kołdrą. Wychodząc stanęła jeszcze na chwilę w progu drzwi i patrzyła na mnie.

****
Przetarłam oczy i leniwie podniosłam się do pozycji siedzącej. Rozejrzałam się nieprzytomnym wzrokiem po pokoju. Ciemność.
-Która to godzina?- powiedziałam sama do siebie. Sięgnęłam po mój kochany a zarazem znienawidzony telefon. Wskazywał godzinę 5:30. - No to już sobie nie pośpię...-powiedziałam kładąc się z powrotem. Zawsze mój organizm budzi się sporo przed budzikiem. Nienawidzę tego. Przekładając się z boku na bok próbując zasnąć, co chwilę sprawdzałam godzinę. Kiedy w końcu wskazał godzinę 7:00 musiałam wstać i szykować się do szkoły.
****
Opowiedziałam dziewczynom w szkole całą sytuację. Były w niemałym szoku. Doradziły mi abym porozmawiała o tym szczerze z Lysandrem bo im też wydaje się ,że ostatnio białowłosy dziwnie się zachowuje. Gdy minęły już wszystkie lekcje, poszłam schować książki do szafki. Otwierając szafkę wyleciała z niej mała, biała karteczka. Piękny charakter pisma sprawił, że od razu domyśliłam się kto to może być.

                                                                     Droga Laro
                              Od incydentu w szpitalu, mam wrażenie ,że coś się między
                              nami zmieniło. Chciałbym z Tobą o tym porozmawiać.
                             Spotkajmy się po lekcjach na dziedzińcu. Będę czekał.
                                                                                               ~ Lysander


Serce zaczęło mi bić szalenie szybko. Nie spodziewałam się tego. Zaczęłam stresować się tym co powie mi Lys. Schowałam książki do szafki, karteczkę do kieszeni i ruszyłam w stronę dziedzińca.
Już z daleka wypatrzyłam białowłosego. Niepewnie do niego podeszłam.
-Cz-cześć. Chciałeś porozmawiać. - patrzyłam na niego speszona. Patrzył na mnie tymi kolorowymi oczami, w których po prostu za każdym razem zatracałam się bez reszty.
-Witaj. Tak. Zechcesz się przejść do pobliskiego parku? Tam porozmawiamy na spokojnie. - nadstawił ramię.
-Jasne, chodźmy.- całą drogę rozmawialiśmy o szkole, o koncercie i o innych rzeczach. Dotarliśmy do parku. Zbliżaliśmy się do ławki, znowu poczułam ogromny stres. Miałam ochotę uciec. Jednak taka opcja w ogóle nie wchodziła w grę.
-A więc. To dość delikatna sprawa, prawda? - chłopak patrzył na rozłożyste drzwo przed nami.
-T-tak...- nie wiedziałam co mówić.
-Powiedz mi Lara, tylko szczerze.
-Tak?
-Czy ty coś do mnie czujesz?- gdy wypowiedział te słowa to już kompletnie miałam ochotę zniknąć.
-Wiesz, ja..-zaczęłam niepewnie- chciałabym powiedzieć ,że nie, ale nie mogę tego zrobić.
-Rozumiem.- spojrzał na mnie, spostrzegł wisiorek na mojej szyi. - To od Kastiela prawda?
-Mhm- kiwnęłam głową.
-Piękne. Zależy mu na tobie.
-A co z tobą?
-Co ze mną?
-Ty wiesz,że coś do ciebie czuję. A...czy ty czujesz coś do mnie?- zapytałam, chwila ciszy.
-Od chwili gdy cię zobaczyłem to wiedziałem, że jesteś wyjątkowa. Chciałbym żebyś była szczęśliwa. Wiem ,że bardzo kochasz Kastiela. Bądź z nim. Jesteście razem tacy szczęśliwi. My nadal bądźmy przyjaciółmi, tak jak być powinno. Wiem, że to ciężkie ale minie.
-Lysander...-spojrzałam mu w oczy. Widziałam w nich smutek.
-W porządku, będzie dobrze. Odprowadzę cię do domu.
-Dobrze.- droga minęła w ciszy. Oboje nie wiedzieliśmy co mamy powiedzieć. Ja już sama nie wiedziałam czy to wszystko dzieje się na prawdę czy może zwariowałam. Po dłuższym czasie byliśmy pod moimi drzwiami.

-Do jutra. -chwycił moją dłoń i lekko ucałował.  

-Tak, do jutra. - uśmiechnęłam się lekko. Białowłosy odwzajemnił uśmiech i zaczął się oddalać. Weszłam do domu.Oznajmiłam iż nie zjem dzisiaj obiadu. Nie byłam po prostu w stanie. Usiadłam na łóżku. Nie wiedziałam co robić. Jedna połowa mojego serca należała do Kastiela zaś druga ślepo brnęła w ramiona Lysandra. Po rozmowie z nim było jeszcze gorzej. Przyjaciele? To już nigdy nie będzie taka sama przyjaźń. Dopóki to nie minie, będzie źle. O ile w ogóle minie.
Przecież nie mogę być z dwoma na raz. Nie mogę też wybrać Lysandra ponieważ bardzo kocham Kasa. Mam nadzieję ,że to głupie zauroczenie zaraz się skończy. Zapowiadało się niestety na długie męki. Zadzwoniłam do Rozalii, później do Kim. Same nie wiedziały co mają mi powiedzieć. Było im bardzo smutno ,że znalazłam się w takiej sytuacji. Jedynym wyjściem jest po prostu przeczekanie tego. Mam chłopaka więc powinnam się ogarnąć. Jednak to co chwilę wraca...
****

Minął kolejny tydzień. Ciężko było mi ukrywać to wszystko przed Kastielem. Lysandrowi też nie było łatwo. Staraliśmy się normalnie rozmwiać ze sobą. Byłam bardzo zestresowana w jego towarzystwie zaś on po mistrzowsku maskował emocje. Mijały kolejne dni. Chłopaki i Iris dużo ćwiczyli przez koncertem. W końcu nadszedł dzień, na który czekała cała szkoła. Rozalia i Leo uszyli stroje dla naszych gwiazd wieczoru. Kiedy weszłam na zaplecze byłam pod ogromnym wrażeniem. Wszyscy wyglądali niesamowicie. Jednej osobie oczywiście coś nie pasowało. Jak można się domyśleć był to czerwonowłosy.
-Ja pierdolę.
-I czego bluźnisz?! -wkurzyła się Roza.
-Co ty kazałaś mi włożyć. - wszyscy śmiali się oprócz biednego Kasa.
-Mi się podoba. -przytuliłam go.
-Ajj niech wam będzie. Z kim ja muszę pracować. - znów wszyscy się śmiali. Nawet Kas w końcu się zaśmiał.
-Pokaż im kto jest najlepszym gitarzystą. -pocałowałam go.
-Ma się rozumieć. -uśmiechnął się łobuzersko, przyciskając mnie do ściany. Nasze wargi prawie się stykały gdy nagle Kastiel parsknął śmiechem – Nigdy nie masz mnie dosyć co?- zaczął zmierzać w kierunku wejścia na scenę.
- Eeej!- udałam focha. Chłopak puścił mi oczko i wszedł na scenę. Uśmiechnęłam się pod nosem. Cała grupa za zasłoną czekała aż ich zapowiedzą. Na mnie też już pora powinnam zająć swoje miejsce koło Rozy i Kim w pierwszym rzędzie. Chwilę rozmawiałyśmy nie mogąc się już doczekać. Po dłuższej chwili na scenę wesoło wszedł Alexy i zapowiedział występ. Zasłony opadły. Wszędzie było słychać piski dziewczyn. Gdy tłum lekko się uspokoił Lysander jako wokalista powitał widownię i zapowiedział pierwszą piosenkę, którą wykonają. Zaczęli grać. Nastrój był niesamowity. Armin sterował kolorowymi reflektorami co jeszcze bardziej rozkręcało zabawę.
Wszyscy z rękami w górze skakali i próbowali śpiewać piosenki chłopaków. Wpatrzona w Kastiela i wsłuchując się w głos Lysa zapomniałam o otaczającym mnie świecie.

  
                                                                                 ****

Występ zakończył się ogromnymi brawami. Dwie piosenki wykonano jeszcze raz na prośbę widowni. Chłopcy musieli zostać chwilę dłużej ponieważ tłum piszczących fanek domagał się autografów. Ja, Kim i Roza wyszłyśmy ze szkoły i siedziałyśmy przy fontannie na dziedzińcu czekając aż całe towarzystwo opuści teren. Po jakiś 40 minutach zjawiły się nasze gwiazdy.
-Daliście czadu!- wykrzyknęła Roza.
-Kiedy wydacie płytę?- zaśmiała się Kim.
-W życiu nie byłem tak zmęczony.- stwierdził Nataniel.
-Dałeś sobie doskonale radę! Chmara fanek obok ciebie to potwierdziła. -puściła mu oczko Kim.
-Oj bez przesady. -zmieszał się trochę blondyn. Wszyscy rozeszli się do domów, zostałam tylko ja i Kastiel.
-Idę zajarać, chcesz też? -czerwonowłosy wyciągnął paczkę fajek.
-A możesz dać. -wzięłam bez zastanowienia.
-Łoo a co to za nagła zmiana? Palenie zabija moja panno.
-Ty nadal żyjesz a palisz jak smok.
-Fakt. - złapaliśmy się za ręce i szliśmy ulicami popalając. Kastiel wciąż wpierał mi moją zazdrość o dziewczyny ,którym musiał dać autograf. Chodziliśmy tak i śmialiśmy się.
-Nie chce mi się iść jeszcze do domu. -stwierdziłam.
-A kto powiedział, że idziemy do domu? Chodź. -chłopak zaprowadził mnie na dach jakiegoś opuszczonego budynku w pobliżu. Usiedliśmy a ja wtuliłam się w Kasa.
-Co ja przytulanka?
-Tak.
-Pff.- przewrócił tylko oczami i mocniej przycisnął mnie do siebie. Było ciemno dlatego wyraźnie było widać gwiazdy. Czerwonowłosy pokazywał mi po kolei gwiazdozbiory, które znał. Ja sama wiedziałam raptem jak wygląda wielki wóz i to wszystko. Rozmawialiśmy jeszcze bardzo długo. Nie chciałam wracać do domu. U boku Kastiela czułam się kochana i bezpieczna.
-Nie możemy tu zostać całą wieczność. -odezwał się po dłuższej chwili buntownik.
-Wiem.
-Co się stało?
-Nic, po prostu zostań ze mną jeszcze chwilę.
-Mam inny pomysł.
-Jaki?
-Zobaczysz. -uśmiechnął się i chwycił moją rękę. Zaprowadził mnie pod mój dom. Sam powiedział że wejdzie do mnie przez okno. Zgodziłam się. Wymijając pokój gdzie przebywali rodzice poszłam do swojego "królestwa" i zamknęłam się na klucz. Usłyszałam pukanie w okno. Otworzyłam je.
-Jak ty żeś tu wlazł? -pokręciłam głową.
-Ma się te umiejętności. Idź do łazienki a ja poczekam.
-Jak długo zamierzasz zostać?
-No idź.
-Okej.- poszłam do łazienki a chłopak w tym czasie rozglądał się po moim pokoju.Rozsiadł się wygodnie na łóżku i czekał aż wyjdę.
-No w reszcie.
-Nie za wygodnie ci?
-Nie. Chodź. -położyłam się obok niego na łóżku
-Ile tu zostaniesz?
-Dopóki nie zaśniesz.
-Ale..
-Cicho bądź. Śpij.- przyciągnął mnie do siebie i okrył kołdrą.
-Eh, dobranoc.
-Dobranoc mała. - wtulona w chłopaka szybko zasnęłam. Kiedy Kas zauważył, że już głęboko śpię cicho wymknął się z łóżka. Pocałował mnie lekko po czym wyszedł przez okno.

                                                                              ****

Kastiel zmierzał w kierunku swojego domu. Niespecjalnie odczuwał zmęczenie. Wpatrywał się w oświetlające chodnik latarnie. Zbliżając się do jednej z nich zauważył tajemniczą postać. Gdy znalazł się bliżej stanął jak wryty. Nie wierzył własnym oczom.
-Minęło tyle lat, w końcu mogę cię zobaczyć.
-Nie wierzę...- buntownik złapał się za głowę, wszystkie wspomnienia powróciły w mgnieniu oka. Złe wspomnienia.