niedziela, 24 kwietnia 2016

Rozdział XXIX

[Kastiel]

W drzwiach stała średniego wzrostu szatynka w porwanych spodniach i wyuzdanej bluzce. Na jednym z jej ramion widniał tatuaż przedstawiający kilka motyli. Od razu ją rozpoznałem. To Debra, moja była. Gdyby nie impreza, która była jakiś czas temu u Lary, nie dowiedziałbym się jaka z niej podła suka. O wszystko obwiniałem zawsze Nataniela. Przez nią przeszedłem nie małe załamanie nerwowe, obierając sobie do tego pana gospodarza za wroga. Co ją do mnie sprowadza? W ogóle jakim cudem dowiedziała się o moim wypadku? Wypruję flaki osobie, która udzieliła jej tej informacji. Dziewczyna wolnym krokiem podchodziła do łóżka, na którym leżałem.
-Cześć. - wypaliła w końcu. Jej słodki, melodyjny głos, dawniej wprowadzał mnie w błogostan. Teraz wiem jak dobrze potrafi udawać niewinną, skrzywdzoną przez los dziewczynkę.
-Możemy porozmawiać? - dodała po chwili.
-Po co tu przyszłaś? - powiedziałem chłodno, próbując jednocześnie zabić ją wzrokiem.
-Chciałam cię zobaczyć. - usiadła obok mnie na łóżku.
-Już się napatrzyłaś? Jak tak to tam są drzwi. - wskazałem na wyjście.
-Przyszłam cię też...przeprosić. Wiesz, nigdy nie przestałam o tobie myśleć.
-A ja o tobie przestałem już dawno. Tak się składa, że zatruwałaś mój umysł.
-J-jak to? - zająknęła się. Wiedziałem, że już zaczyna swoją gierkę.
-Myślisz, że kolejny raz się na to nabiorę? Jesteś śmieszna. - pokręciłem głową w geście niedowierzania.
-Ale Kastiel...ja nadal cię kocham!
-A ja ciebie nie! Myślisz, że przeprosisz i nagle wszystko będzie jak dawniej? Dziewczyno, oszukiwałaś mnie, zdradzałaś, skłóciłaś niepotrzebnie z wieloma osobami, a po twoim odejściu całkiem się załamałem.
-Nie widziałam, że aż tak to przeżywałeś...- spojrzała na mnie współczująco. Ciekawe ilu już nabrała na coś takiego?
-Teraz już wiesz, a teraz jeśli łaska, nie pokazuj mi się już więcej na oczy.
-A-ale...
-Wynoś się! - wrzasnąłem z taką wściekłością, że jedna z elektrod o mały włos nie odczepiła się od mojego ciała. Dziewczyna posłała mi jeszcze pełne żalu spojrzenie i wyszła z pomieszczenia.
-Kurwa.- przekląłem, jednocześnie głośno wypuszczając powietrze z ust.
-Widzę, że wracasz na stare śmieci kolego. - zarechotał David.
-Chyba w twoich snach. Nie mam pojęcia co ona tu robiła. - byłem wściekły, gdyby nie te wszystkie kable przysięgam, że bym go chyba zabił.
-Debra to niezła dupa, powinieneś się nad tym dłużej zastanowić.
-Tak ci się podoba? To bierz ją. Obydwoje jesteście siebie warci. - zacisnąłem pięści.
-Z chęcią się za nią zabiorę, ale znasz mnie, długo przy jednej nie wytrzymam. - zaśmiał się.
-Tak. - odparłem chłodno po czym wziąłem w dłoń telefon. Napisałem sms'a do Lary. Po tym wszystkim co się ostatnio wydarzyło, mam wrażenie, że zbliżyliśmy się do siebie. W końcu czuję, że ktoś na prawdę mnie kocha. Hmm, wypadałoby też pomyśleć o Lysandrze. Ostatnio większość czasu spędzam z Larą, może powinienem pomóc mu kogoś ''wyhaczyć''? Musi czuć się samotny odkąd Rozalia dała mu kiedyś kosza. Dziwię się, że nie znienawidził za to wszystko swojego brata. No ale w końcu Leigh nie miał żadnego wpływu na to, że wybrała akurat jego. Nagle otrzymałem sms'a. Byłem pewien, że to od Lary, ale jednak był od numeru który nie był zapisany w moim telefonie.
"Kocham Cię". Coś mi mówiło, że autorem...a raczej autorką tego sms'a jest nie kto inny jak Debra. Tu nasuwa się kolejne pytanie. Skąd ona do cholery ma mój numer telefonu?
-David?
-Czego?
-Kontaktowałeś się ostatnio z Debrą?
-Czemu pytasz?
-Bo najpierw dziwnym trafem dowiedziała się, że jestem w szpitalu,a teraz najprawdopodobniej dostałem od niej sms'a.
-Może się kontaktowałem, może nie. - zaśmiał się bezczelnie pod nosem.
-Gadaj. - lekko podniosłem ton głosu.
-Dobra już, wyluzuj.
-Więc? - spojrzałem na chłopaka pytająco.
-Tak, dzwoniła do mnie. Pytała o ciebie, gdzie jesteś, co robisz.
-Tak nagle jej się przypomniało? - zdziwiłem się.
-Nie wiem, ale skoro tu przyszła to chyba na prawdę jej zależy.
-Chyba na kolejnym zranieniu mnie.
-Nie moja sprawa. Zamiast się zakochiwać, mógłbyś korzystać.
-Co masz na myśli.
-Kas, możesz mieć każdą laskę. Serio, chcesz się trzymać tej swojej cizi?
-Nie mów tak na nią. Wyobraź sobie, że chcę. Zamknąłbyś w końcu tę swoją jadaczkę. - zaczynałem się irytować jego zachowaniem.
-Oj Kastiel, chłopie. Życie sobie marnujesz.
-I kto to mówi. - odwróciłem się na drugi bok, by nie musieć patrzeć na jego przebrzydłą gębę i zamknąłem oczy.

*****

[Lara]

-Cholera, która godzina? - leniwie przetarłam oczy. Spojrzałam na zegarek. - 7.30?! - wrzasnęłam zrywając się z łóżka na równe nogi. Nie przebudziłam się nawet w nocy, a przecież mam w zwyczaju to robić. To wszystko musiało mnie nieźle wykończyć. Biegałam po pokoju jak oparzona. Założyłam na siebie pierwsze lepsze, względnie wyglądające ubrania, które udało mi się wyszperać z szafy. Rozczesałam zmierzwione włosy. Szybko umyłam zęby i nałożyłam trochę podkładu na twarz. Dwa pociągnięcia maskarą i byłam gotowa do szaleńczego biegu do szkoły. Cholera! Zapomniałam się spakować. Wzięłam najbardziej potrzebne mi dzisiaj zeszyty i zamykając dom pobiegłam w stronę szkoły. Co chwilę zerkałam na wyświetlacz telefonu, by kontrolować godzinę.
Po jakiś 15 minutach dotarłam pod szkołę, było już pięć minut po dzwonku. Całe szczęście, że mieliśmy teraz lekcję z panem Farazowskim, on nie powinien zdenerwować się za moje spóźnienie.
Migiem biegłam pod salę i oczywiście na moje nieszczęście na kogoś wpadłam.
-Przepraszam, niezdara ze mnie. - szybko się pozbierałam i już miałam ruszać ponownie, nie patrząc nawet na kogo wpadłam. Jednak poczułam uścisk na nadgarstku.
-Zaczekaj. - usłyszałam głos białowłosego.
-Co ty tu robisz?
-To samo co ty.
-Chodźmy bo już jesteśmy spóźnieni. - cholera co ja w ogóle wyprawiam! Zachowuję się tak jakby nic się nie stało. Moja twarz paliła, była cała czerwona, czułam to.
-Nie, porozmawiajmy. - upierał się chłopak.
-L-Lys nie wiem czy to jest dobry pomysł...- próbowałam uniknąć jego przenikliwego wzroku.
-Przepraszam.
-Słucham?
-Za tamten pocałunek. Nie powinienem. Wybaczysz mi?
-Ja...ja...
-Dzieci a co wy tu robicie, już jest dawno po dzwonku! - oburzyła się dyrektorka, która niespodziewanie przechodziła korytarzem.
-Właśnie szliśmy na lekcję proszę pani. - kolorowooki próbował załagodzić sytuację.
-Już was tu nie ma. - poszła w swoją stronę. Odetchnęliśmy z ulgą. Bez zbędnego już rozmawiania, w ciszy udaliśmy się na lekcję. Zapukaliśmy do sali i weszliśmy. Cała klasa była nieźle zdziwiona, że weszliśmy we dwoje. Rozalia spojrzała na mnie z paniką w oczach. Spojrzałam na nią i przewróciłam tylko oczami, żeby nie pomyślała sobie czegoś dziwnego. Przeprosiliśmy za spóźnienie i obydwoje zajęliśmy swoje miejsca. Usiadłam jak zwykle obok Rozy.
-No już myślałam, że coś...no wiesz. - szepnęła dziewczyna.
-Co ty zwariowałaś. - popukałam się w czoło.
-Nie moja wina, że wyglądało to podejrzanie. - zmartwiła się.
-Zaspałam, biegnąc do klasy wpadłam na Lysandra.
-Dziwne, Lys nigdy się nie spóźnił. - zamyśliła się.
-Ja tam nie wiem. - spuściłam wzrok i zaczęłam nerwowo bawić się długopisem.
-Nie możesz się tak denerwować Larka. Coś ci mówił?
-Przeprosił.
-Za?
-Za wczorajszy pocałunek.
-Rozumiem...wiesz myślę że jemu też z tym wszystkim ciężko.
-Ciężko nie ciężko, dobrze wiedział, że zrobi się z tego problem.
-Jakoś przez to przejdziemy. Razem. Dobra? - uśmiechnęła się pocieszająco.
-W porządku. - delikatnie odwzajemniłam uśmiech i starałam się skupić na lekcji.

*****

Zajęcia minęły dosyć szybko, lecz cały dzień myślałam o tym co stało się wczoraj. W szkole omijałam Lysandra jak ognia. Po ostatniej lekcji na tyle szybko zniknęłam mu z pola widzenia, że chyba już nie zdąży mnie dogonić. Postanowiłam nie wracać jeszcze do domu, tylko od razu pójść do Kastiela. Mam ochotę o wszystkim mu powiedzieć, nie chcę go okłamywać...ale nie chcę go też zranić. Tak czy siak już go ranię okłamując go. Nie wiem ile jeszcze czasu tak wytrzymam. Mam już dosyć, a to dopiero pierwszy dzień. Tak rozmyślając, nie wiedząc kiedy znalazłam się tuż obok budynku szpitala. Przemierzałam długie korytarze i schody, aż w końcu znalazłam się na odpowiednim piętrze i oddziale. Lekko uchyliłam drzwi od sali na której leżał czerwonowłosy. Spostrzegłam, że nie śpi i uśmiechnął się na mój widok. Podeszłam do jego łóżka.
-Hej skarbie, jak się czujesz? - pocałowałam chłopaka w policzek.
-Teraz wspaniale. - zaśmiał się. - Co mi dzisiaj tak słodzisz?
-A..to nic. Po prostu..z miłości. - zmieszałam się.
-Ty chyba nigdy nie przestaniesz się mnie wstydzić. - zaśmiał się.
-Wcale się nie wstydzę! - zaprotestowałam.
-Jak ty żeś się przede mną rozebrała to ja nie wiem. - uśmiechnął się buntowniczo.
-Kastiel! To jest...
-Zawstydzające? - powiedział szeptem. Odwróciłam głowę w inną stronę by na niego nie patrzeć, czułam jak robię się cała czerwona. - Dobra, już nie będę haha. - miał wyjątkowo dobry humor.
-Mam nadzieję, głupek. - szturchnęłam go lekko.
-O jezu! - wydarł się sycząc z bólu.
-Przepraszam, nie chciałam! - spanikowałam.
-Hahaha! Żartowałem!
-No bardzo zabawne. - udałam focha.
-Też się cieszę, że cię widzę. - zaśmiał się i chwycił moją dłoń.
-Co?
-Co, co.
-Dlaczego trzymasz moją rękę?
-A nie mogę?
-Możesz, pewnie.
-Nie zgadniesz kto mnie wczoraj odwiedził.
-Ojciec?
-Nie, to już mnie by nie zdziwiło.
-W takim razie kto?
-Debra. - na te słowa automatycznie zrobiło mi się słabo, aż silniej ścisnęłam dłoń buntownika.
-Wszystko okej? Zbladłaś. - zauważył chłopak.
-Nie, nie to nic. Ale jak to, odwiedziła cię?
-Najprawdopodobniej ten tam- wskazał na Davida- dał jej na mnie namiary.
-I co od ciebie chciała?
-Przepraszała mnie, zaczęła jakieś gadki o tym, że mnie kocha.
-I co ty na to? - przełknęłam głośno ślinę.
-Kazałem jej się natychmiast wynosić. Jeżeli myśli, że będzie ze mną w ten sposób pogrywać to chyba oszalała.
-Ciekawe dlaczego przyszła do ciebie akurat teraz?
-Znam ją, pewnie potrzebowała kasy albo coś w tym stylu.
-To faktycznie ma tupet.
-Mam nadzieję, że już więcej się nie odezwie. - zdenerwował się.
-Powinna sobie odpuścić skoro kazałeś jej spadać.
-To jest Debra, ona łatwo się nie podda i to jest najgorsze.
-Może jednak da sobie spokój, nie sądzisz?
-Nie wiem...dobra nie mówmy już o tym. - westchnął.
-Wiesz, bo ja chciałam ci coś powiedzieć. - zaczęłam niepewnie.
-Co jest mała? - spojrzał na mnie.
-Bo ja..ten..no...
-Kontrola! - nagle do pomieszczenia weszła pielęgniarka a tuż za nią lekarz. Ten sam, który operował Kastiela.
-Przepraszam, ale musi pani wyjść. - powiedział mężczyzna.
-Dobrze, już. -zaczęłam się zbierać.
-Zadzwonię do ciebie później. - odezwał się czerwonowłosy puszczając mi oczko.
-Okej, pa pa. - uśmiechnęłam się i ulotniłam się z sali. Po chwili wychodziłam już z budynku. Zarzucając wygodniej torbę na ramię, zaczęłam zmierzać w stronę domu. Cholera, Debra u niego była. Jeśli ona na prawdę chce go odzyskać? Boję się. W dodatku powiedział mi o niej, a przecież mógł ukryć to przede mną. Jest ze mną szczery, nie to co ja teraz w stosunku do niego. Już miałam do wszystkiego mu się przyznać, gdyby tylko nie wszedł wtedy ten lekarz...szlag by to. Nie wiem co mam teraz zrobić. Włożyłam słuchawki w uszy i zamknęłam się w swoim świecie. Nie trwało to jednak zbyt długo, piosenkę przerwał telefon. Spojrzałam na wyświetlacz: "Jake"
-Halo?
-Larka,jak dobrze cię słyszeć. - powiedział jak zwykle radosnym tonem.
-Ciebie też. Coś się stało, że dzwonisz?
-A czy musiało się coś stać?
-Nie o to mi...
-Po prostu chciałem dzisiaj do ciebie wpaść. Masz jakieś plany na dziś?
-Już teraz mam. - zaśmiałam się.
-No to git! Będę u ciebie za godzinę. Może być?
-No pewnie.
-Dobra, to w takim razie do zobaczenia.

-Pa pa. - rozłączyłam się. Może i dobrze, że przyjdzie. To dobra okazja, by opowiedzieć komuś innemu o całej sytuacji. Tym bardziej, że to chłopak. Być może doradzi mi zupełnie coś innego niż dziewczyny. Gdy dotarłam w końcu do domu, powiadomiłam rodziców o tym, że za niedługo zjawi się Jake. Niezmirnie się ucieszyli, tak jak z resztą zawsze gdy przychodził. Poszłam względnie ogarnąć swój pokój. Gdy już wyglądało to mniej więcej do przyjęcia, usiadłam na łóżku i bezczynnie wlepiałam wzrok w ścianę. Nie pozostało mi nic innego, jak tylko zaczekać na brata.

15 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. No i gra gitara. Masz moje ułaskawienie co do spóźnionego rozdziału, teraz możesz żyć spokojnie z myślą, iż jeden jedyny człek ci wybaczył :D
      A teraz wracając do rozdziału. Trochę martwię się, jak to Larka opowie Kazikowi, bez większych sprzeczek (Kogo ja okłamuję? jestem w 80% pewna, że będzie z tego drama, muhahaha, zła ja) Zaskoczyłaś mnie tą "Oborą" (czyt. Debrą) Szczerze, myślałam, że to ojciec z tą jego przyrodnią siostrą (Argh... cholerna pamieć do imion ;-;) Wyczuwam zagrożenie... Normalnie wyostrzony instynkt level pro.
      Ech... Biedny Lysiek, nie dość, że dostał kosza od Rozalki, to jeszcze od Larci ;-; Świeca dla Lysandra [*]
      ...Ale to nie zmienia faktu, że nadal wole #TeamKastiel xD
      Na tym kończę post, gdyż, iż, ponieważ, że, bo nie mam weny do pisania dłuższych komentarzy :/ Bida w kraju, nie powiem...
      Tak więc, Serdecznie pozdrawiam, życzę wenci, cierpliwości, czasu i jakiegoś energetyka, żebyś dostała niezłego kopa do pisania ciągu dalszego tej historii xD.
      ~Twój Aniołeczek, bo kto inny? :D

      Usuń
    2. Dziękuję za wybaczenie dobra kobieto! :D Świeca dla Lysandra hahahaha XD Dzięki dzięki! Energię do pisania mam za dwóch :D <3

      Usuń
    3. Ten moment, gdy piszesz "nie mam weny dopisania dłuższych komentarzy",a okazuje się, że napisałaś najdłuższy komentarz ;-;

      Usuń
  2. No i pięknie 😺 kolejny świetny rozdział 😸

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny rozdział jak zawsze! ^^

    OdpowiedzUsuń
  4. Hejka :D
    Jejku. Już to widzę jak Lara opowie o wszystkim Kastielowi. No normalnie melodramat nam się szykuje. Oj będzie się działo.
    I jeszcze ta Debra przylozła. I po jakiego? Melodramatu ciąg dalszy.
    Szkoda mi Lysia. Miłość jakość omija go szerokim łukiem. Nie może znaleźć tej swojej jedynej. Bidulek.
    Tak więc czekam na następny rozdział niecierpliwie.
    Pozdrawiam i życzę dużo weny :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj szykuje się szykuje :D A Lysia chyba wszystkim już szkoda xD Dziękuję również pozdrawiam ^^

      Usuń
  5. Ja tez niecierpliwie czekałam na Twoj rozdział, nie ma że nie XD
    Mam ochotę tą dEBRĘ wdepnąć w asfalt XD

    OdpowiedzUsuń
  6. Cudneee...Przeczytałam wszystkie rozdziały i nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału.Co do Lysandra bardzo go lubię i tak jakoś mi Go żal, ale to Kastiel jest moim ulubieńcem :) Więc cieszę się,że to z nim jest Lara.Jestem też ciekawa jak Kass zareaguje gdy Lara opowie mu o tym co wydarzyło się między nią a Lyśkiem...Chociaż znając Go na pewno się wkurzy.Boję się,że przyjaźń Lyśka i Kassa upadnie:( Współczuje Larze ma duży dylemat...Może jednak powinna Kastielowi o wszystkim powiedzieć?Gdyby tego nie zrobiła oszukiwała by Go a on jest z nią szczery.Powiedział jej o Debrze chociaż równie dobrze mógł to ukryć.Wkurza mnie ta dziewczyna...Oby sobie odpuściła.Chociaż mam wrażenie,że nie odpuści:/Dobrze,że Kass nie uległ jej urokowi.Dziewczyna takiego pokroju jak ona się nie zmienia.Pozdrawiam i życzę dużo weny.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O rany rany, niezmiernie mi miło! Szczerze powiedziawszy sama się o to wszystko boję, bo tak namieszałam, że chyba już przegięłam xD Dziękuję i też pozdrawiam.

      Usuń
  7. WIEDZIAŁAM WIEDZIAŁAM ŻE TO BĘDZIE DEBRA XDDDD
    Jestem naprawdę ciekawa co z tego wyniknie, ale mam już pewne domysły co do dalszego scenariusza. Zastanawia mnie co będzie jak Larka przyzna się do tego, że całowała się z Lyśkiem. No cóż, miło z pewnością nie będzie, ale wszystko jeszcze się zobaczy~
    Czekam na next <3

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie mogę się doczekać następnego. A i proszę spraw, żeby Lysander znalazł sobię tą jedyną. Tak mi go żal :'<

    OdpowiedzUsuń
  9. Przede wszystkim, dziękuję doktorowi Агбазаре za to, że oddał mi mojego ukochanego w ciągu 48 godzin. Nie mam nic do powiedzenia, jak tylko podziękować i powiedzieć, że jestem szczęśliwy.. Moja ukochana traktuje mnie lepiej, i spędza większość swojego czasu ze mną teraz mówi mi, jak bardzo mnie kocha, niż kiedykolwiek wcześniej.. Jeśli masz jakiekolwiek problemy ze swoim kochankiem, skontaktuj się z lekarzem Агбазарой e-mail: ( agbazara@gmail.com ) lub WhatsApp +2348104102662, bo on jest rozwiązaniem wszystkich problemów w relacjach

    OdpowiedzUsuń