czwartek, 22 grudnia 2016

Rozdział XXXII

****
Przepraszam za ponad miesięczne opóźnienie, ale miałam pewne problemy. Naprawdę strasznie mi głupio, ale w końcu rozdział się pojawia i mam nadzieję, że Wam to jakoś wynagrodzi  <3 Może jest krótszy niż zwykle, ale następny na pewno będzie dłuższy! Pozdrawiam i zapraszam do czytania ^^
****

Dzwonek na przerwę był w tym momencie moim największym wybawieniem. Spakowałam prędko swoje rzeczy i prawie wybiegłam z klasy. Podążałam w stronę drzewa, pod którym zawsze lubi siedzieć czerwonowłosy. Rzuciłam torbę na trawę i usadowiłam się wygodnie pod drzewem. Pogoda nie była dziś zbyt przyjemna, aczkolwiek nie zważałam na to. Nie czułam nic, prócz żalu do całego świata. Wepchnęłam słuchawki w uszy i zatopiłam się w piosenkach, które idealnie oddawały mój aktualny nastrój. Najchętniej przesiedziałabym pod tym drzewem cały dzień, pomimo panującego chłodu. Tak bardzo chciało mi się płakać, ale myśl, że ktoś może mnie zobaczyć w takim stanie skutecznie blokowała napływające do oczu łzy. Rozejrzałam się czy aby na pewno w pobliżu nikogo nie ma. Nie chciałam w tym momencie nikogo widzieć, nie chciałam też by widziano mnie. Pech chciał, że Roza najwyraźniej opuściła już gabinet dyrektorki i zmierzała właśnie w moją stronę. Pomachała mi z oddali i podbiegła do drzewa, pod którym siedziałam.
-Lara, szukam cię po całej szkole! - odparła zdyszana dziewczyna.
-Po co? - mruknęłam pod nosem.
-Jak to po co? Bardzo głupie pytanie. - pokręciła głową z niedowierzaniem.
-Nie musiałaś mnie szukać, przeze mnie trafiłaś do dyry.
-Daj spokój to była najlepsza okazja, by pokazać jej kto tu rządzi. - na jej twarz wkradł się triumfalny uśmiech. Usiadła obok mnie pod drzewem i starała się jakoś zagaić rozmowę.
-Wiem co próbujesz, nie powiem ci. - odwróciłam głowę w innym kierunku.
-Ukrywanie tego o czym nie wiem, nic ci nie da.
-Nie musisz o wszystkim wiedzieć.
-Jestem twoją przyjaciółką.
-Nie chcę ci mówić, po prostu.
-Dobrze, ale wiedz, że to nie jest dobre wyjście.
-Świetnie. - mruknęłam i odwróciłam wzrok. Kątem oka widziałam jak Rozalia wzdychając ciężko opuszcza mnie i podąża z powrotem w stronę szkoły. Oczywiście, że ulżyłoby mi gdybym jej wszystko powiedziała, ale nie byłam chyba na to gotowa. Muszę pozbierać myśli. Takie zachowanie jest do mnie nie podobne. Powinnam się ogarnąć i wziąć w garść, bo narobię sobie jeszcze więcej kłopotów. Wstałam z lodowatego podłoża, zarzuciłam torbę na ramię i rzucając ostatnie spojrzenie w stronę placówki ruszyłam przed siebie. Nie wiem dlaczego zaczęłam zmierzać w stronę parku. Tak, właśnie tego parku, w którym Kastiel dał mi naszyjnik. Wiatr poruszał liśćmi, które opadły już na ziemię. Spoglądałam na ludzi wokół. Wszyscy mimo złej pogody byli szczęśliwi i uśmiechnięci. Jakieś dzieciaki wesoło trzymając się za ręce, podskakiwały i śpiewały. Jakaś pani bawiła się ze swoim psem śmiejąc się w niebo głosy. Dziadek siedzący na ławce z uśmiechem na twarzy karmił podlatujące do niego ptaki. Pośród nich wyglądałam jak siedem nieszczęść. Weszłam do parku i od razu ruszyłam w stronę mostu. Było tam nadal bardzo pięknie pomimo tego, że na drzewach nie było już liści oraz wszędobylskiej zieleni. Stanęłam przy poręczy i wpatrywałam się w wolno płynący strumyk. Przymknęłam oczy. Czułam się przez chwilę tak jak wtedy gdy był tu ze mną Kastiel. Czułam jego obecność, jego dotyk, ciepło. Wzięłam głęboki wdech po czym głośno wypuściłam powietrze z ust.
-Co się stało, że panienka tak wzdycha? - usłyszałam obok mnie głos starszego pana. To był ten sam ,który siedział na ławce i karmił ptaki.
-Nic wielkiego, naprawdę. - odparłam cicho.
-Kobiecie nie przystoi kłamać. - zaśmiał się staruszek.
-Aż tak po mnie widać?- uniosłam kącik ust do góry. To był dzisiaj pierwszy zarys uśmiechu na mojej twarzy.
-Nie wolno skrywać w sobie tego, co nas trapi. Człowiek to słabe ogniwo, musi się komuś wygadać. - powiedział.
-Ma pan rację.
-Serdeńko mów co się dzieje.
-Chce pan tego słuchać?
-Nic lepszego niż historie młodej duszyczki mi się już w życiu nie przytrafi. - odpowiedział radośnie wyczekując aż zacznę mówić.
-Skoro tak...Wie pan, zrobiłam coś czego nie powinnam.
-A cóż takiego mogłaś zrobić, żeby aż tak żałować?
-Mam chłopaka, którego kocham, ale jest też drugi, który nie jest mi obojętny. Pocałowałam tego drugiego. Oni są przyjaciółmi. Sam pan widzi beznadziejna sytuacja.
-Ahh, te młodzieńcze miłostki.- zamyślił się uśmiechając się pod nosem. - Też kiedyś znałem pewną dziewczynę.- spojrzał przed siebie.
-Co się z nią stało?
-Nie zdążyłem jej przeprosić za głupotę, którą zrobiłem. Wyjechała i już nigdy jej nie zobaczyłem.
-Musiało być panu bardzo ciężko...co pan zrobił?
-Próbowałem o niej zapomnieć. Jednakże do dnia dzisiejszego widzę jak odjeżdża,a ja biegnę za autobusem jak głupi.
-Próbował pan ją odnaleźć? Przecież na pewno też chciałaby pana jeszcze zobaczyć. -przejęłam się sytuacją opowiedzianą przez dziadka.
-Gdyby wtedy były takie środki komunikacji jak teraz są,  odnalazłbym ją już dawno temu...
-Ale może ona nadal chciałaby pana zobaczyć?
-Nie wiadomo nawet czy jeszcze jest na tym świecie. - zamyślił się.
-Co pan opowiada, na pewno też o panu myśli!
-Stare dzieje, nie rozmawiajmy już o tym. Przecież to ja miałem słuchać ciebie dziecino. - zaśmiał się starzec.
-Ach no dobrze. Więc..co mi pan radzi? - spojrzałam na niego uważnie.
-Jeśli naprawdę kochasz tego chłopaka, powiedz mu prawdę. Nawet najgorsza prawda jest lepsza niż kłamstwo. Nie zwlekaj.
-Ale ja tak bardzo się boję...przecież on mnie zostawi..w dodatku to, że ja i jego przyjaciel...
-Jakby cię zostawił byłby najgłupszym facetem na świecie.
-Ja jestem w tym momencie chyba najgłupszą dziewczyną na świecie.
-Nie mów tak, nie popełniaj mojego błędu dziecko.
-Co mam zrobić?
-Idź z tym momencie do tego chłopaka i ani przez chwilę masz nie czuć, że się wahasz! - zakrzyknął motywująco i poklepał mnie po ramieniu.
-Dobrze, dziękuję panu za pomoc! Miłego dnia! - pożegnałam się z mężczyzną i od razu pobiegłam w stronę szpitala. Starzec dodał mi chwilowo niespotykanej odwagi i pewności siebie. Mam nadzieję, że starczy mi jej na to, by powiedzieć wszystko Kastielowi.

*
[Rozalia]

Kolejne lekcje mijały mi bardzo wolno. Miałam już serdecznie dość ględzenia nauczycieli i wypytywania się przez wszystkich gdzie jest Lara. Głównie to z jej powodu miałam chwilo podły humor. Martwiłam się o nią i nie wiedziałam co się dzieje, jak mogę jej pomóc. Po lekcjach zupełnie bez życia podeszłam do szafki po swoje rzeczy.
-Roza?
-...
-Roza halo, słyszysz mnie? ...Roza? - dopiero po chwili usłyszałam jak ktoś próbuje nawiązać ze mną kontakt.
-Lys przepraszam cię, nie chciałam. Ja po prostu...
-Martwisz się o Larę, wiem.
-Ja po prostu nie wiem co się stało. Nie chce mi powiedzieć.
-Ja też nie wiem, ale musimy coś z tym zrobić. Nie może zawalać szkoły i rujnować sobie życia tym samym.
-Tylko jak zamierzasz się dowiedzieć co się stało? Z niej nie tak łatwo jest coś wydusić. Z resztą zdążyłam się o tym przekonać dzisiaj rano.
-Spokojnie wymyślimy jakiś plan.
-Ja po prostu nie rozumiem..
-Czego?
-Waszych zachowań.
-Nie rozumiem.
-Doprawdy? Ja mam dość tych waszych...tych...tępych i nieodpowiedzialnych poczynań!
-Rozalia spokojnie nie musisz tak...
-Jak?! Jak można mieć przyjaciela i ukrywać przed nim to, że czujesz coś do jego dziewczyny, a co gorsza całować ją!
-Roza..
-Ja mam tego wszystkiego dosyć! Wtyd mi czasem za rasę ludzką! - nie wytrzymałam. Po prostu wybuchłam. Kocham Larę i Lysa jak rodzinę, ale nie potrafię ich zrozumieć. Chcę im pomóc, ale jednocześnie jestem na nich tak wściekła. Nosi mnie jak cholera. Nigdy w życiu nie byłam wplątana w tak dziwną sytuację. Postanowiłam od razu pójść poszukać Lary i za wszelką cenę dowiedzieć się, o co w tym wszystkim chodzi.

[Lara]

Przekroczyłam bramę szpitala, napięcie stale narastało. Myślałam, że po drodze umrę ze strachu jednak słowa staruszka trochę dodawały mi otuchy. Szybko znalazłam się przed salą, w której leżał czerwonowłosy. W życiu nigdy się tak nie bałam, naprawdę nigdy. Czułam jakbym zaraz miała co najmniej zostać zabita. Wiedziałam mimo wszystko, że nie ma już odwrotu. Chwyciłam za klamkę i jednym pociągnięciem otworzyłam drzwi. Kastiel był sam, słuchał muzyki. Bardzo się ucieszył kiedy mnie zobaczył. Uśmiechnęłam się lekko, a raczej wymusiłam ten odruch. Mi do śmiechu wcale nie było.
-Hej Larka. - przywitał się ze mną ściągając słuchawki.
-Hej Kas..- usiadłam obok niego na łóżku.
-Coś się stało? Jesteś jakaś przygnębiona. Niech zgadnę Delanay cię..
-Nie, tu nie chodzi o szkołę, nie chodzi o moją rodzinę, nie chodzi o przyjaciół. Chodzi o nas Kastiel. - powiedziałam jednym tchem, a oczy zaszkliły mi się momentalnie od łez.
-Jak to? Co chcesz przez to powiedzieć? - w jego oczach widziałam wręcz przerażenie.
-Kastiel...ja...ja tak cię strasznie przepraszam..- rozpłakałam się na dobre.
-Lara...co jest?- Podniósł się na łokciach i chwycił mnie za rękę. Jego głos był pełen zarówno strachu jak i troski.
-Zabijesz mnie za to...albo mnie zostawisz...ale ja cię tak kocham Kas, nie wiem co się ze mną stało...- nie mogłam już złapać oddechu przez nieustanny intensywny płacz.
-Lara..
-Kastiel ja...pocałowałam Lysandra.- zakryłam ręką usta i chciałam podnieść się z łóżka, uciec. Jak cholerny tchórz. Jednak silna ręka chłopaka przytrzymała mnie na tyle, że nie dałam rady tego zrobić.
-Jak to, pocałowałaś? Czujesz coś do niego?
-Nie, nie...to znaczy...czułam przez chwilę zauroczenie, ale...ale ja kocham tylko ciebie. Nie chciałam cię okłamywać, za bardzo cię kocham. Ja nie chciałam...co teraz będzie? - nadal intensywnie płakałam.
-Z Lysandrem? Z moim przyjacielem? - opadł na łóżko. Przyłożył ręce do twarzy. - Nie wierzę. - sapnął cicho. Nie odzywałam się. Nie mogłam wydusić z siebie więcej ani słowa.
-Lara, proszę wyjdź. - czułam jak w jego głosie narasta złość. Gdy tylko usłyszałam jego polecenie, od razu jak oparzona wybiegłam ze szpitala. Biegłam ile sił w nogach do domu. Nie zważałam nawet na ludzi, którzy patrzyli na mnie jak na jakąś kompletną wariatkę. Mijałam ich beznamiętnie nadal głośno płacząc. W głowie miałam widok uśmiechniętego Kastiela, który po chwili znikał, a pojawiał się ten, w którym chłopak każe mi wyjść. Byłam tak zaabsorbowana przez własne myśli, że nie spostrzegłam osoby idącej przede mną.
-Lara?! - wykrzyknęła dziewczyna.
-Przepraszam ja nie..- podniosłam zapłakany wzrok na osobę przede mną. To była Rozalia.
-Wiedziałam, że będziesz szła ze szpitala. Od razu po szkole poszłam cię szukać.
-Roza..- wtuliłam się w nią. Tak bardzo jej teraz potrzebowałam, było mi tak cholernie głupio, że ją wcześniej zbyłam.

-Ciii.- przytuliła mnie mocno i pogładziła po głowie. - Idziemy do domu. Mam nadzieję, że tam wszystko mi wyjaśnisz. - ruszyłyśmy powolnym krokiem w stronę mojego domu. Powoli się uspokajałam, ale czy na długo?

20 komentarzy:

  1. Aaaa jest kocham cie wiedziałam że dziś coś miłego mi się przytrafi a w dodatku jak pięknie
    Ciesze się że Lara powiedziała mu prawdę ale kassi mógłby trochę lżej zareagować ale kij ważne że nie porzuciłaś nas
    Pozdrawiam serdecznie i przesyłam kubełek weny ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie porzucę, za bardzo Was wszystkich tu kocham xD
      Również pozdrawiam i dziękuję ^.^

      Usuń
  2. Miałam dziś bardzo na cha dzień, no waśnie miałam...
    Zobaczyłam rozdział i się bardzo ucieszyłam !! *.*
    Lara dobrze zrobiła, że powiedziała o wszystkim Kastielowi...
    Mam nadzieję że chłopak jej to wybaczy :(
    Życzę ci mnóstwa weny i chęci do pisania :*
    Pozdrawiam <3

    PS: Wesołych Świąt życzę <3 :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo się cieszę, że mogłam umilić dzień *-*
      Dziękuję dziękuję też pozdrawiam :D

      Usuń
  3. O mamo, no to się porobiło! Żczę weny i szybko wstawiaj kolejny, bo już zdążyłam zapomniec co się tutaj działo :P :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja już sama prawie zapomniałam hahah xD
      Musze w końcu zabrać się z powrotem za twoje opo :P

      Usuń
    2. (Na początku napisałam tam, gdzie nie trzeba xD)

      Juz dawno napisałam epilog. Za dużo nie tracisz xD

      Usuń
  4. *-* ow ow się podziało .-. #TeamStaruszek xD Bardzo dobrze że w końcu mu powiedziała :^ Kastiel przemyśli,przeboli i będzie dobrze ^^ Roza ogarnie temat xD Pozdro i cieszę się z twojego powrotu ^0^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niby randomowy staruszek a już ma fanke
      Może go tu umieszczę na stałe hahaha XD

      Usuń
    2. Tak! XD wontek staruszka naj xD Staruszek przejmuje tego bloga xd

      Usuń
  5. A już myślałam, że się rozmyśliłaś z kontynuowaniem tych rozdziałów..

    Jak miło, że rozdział nie był jeszcze bardziej krótki, bo bym pomyślała, że już te pisanie Cię nudzi xD

    I mam nadzieję, że rozmyślania Kaśki nikt nie przeszkodzi.. prawda? ^^

    OdpowiedzUsuń
  6. Okej. W końcu przeczytałam xd jakoś w ogóle nie mogłam się do tego zabrać, ale dobra.
    Muszę przyznać, że widzę u Ciebie poprawę. Naprawdę. Więcej opisujesz. Nie ma samych dialogów, jak wcześniej. W końcu można coś więcej wyczytać o bohaterach. I fakt, rakcja Kasa wydaje mi się trochę przesadzona, ale w sumie to Kas. On w ogóle jest nie do ogarnięcia.
    Pozdrawiam, weny, rozwiązania problemów i pijanego sylwestra!

    OdpowiedzUsuń
  7. Hej :)
    Chciałabym oznajmić, że przybyło Tobie nowej czytelniczki :D
    Trafiłam na Twój blog zupełnie przez przypadek ok. tygodnia temu. Nadrobiłam wszystkie rozdziały i coś co cały czas powtarzałam w myślach czytając te rozdziały to: Jak ona może coś tak świetnego wymyślać?! Tak wciągnęłam się w historię Lary, że nie mg wyjść z podziwu Twojej kreatywności i wyobraźni.
    Dzięki, za to że piszesz tego bloga, nie mg doczekać się już następnego rozdziału. Pozdrawiam cieplutko i życzę weny.
    Klaudia

    OdpowiedzUsuń
  8. Jeju wczoraj znalazłam twojego bloga i dzisiaj skączyłam go czytać ^^ Super

    OdpowiedzUsuń
  9. Super ,miło się czyta i mam nadieję na dalszą część.

    OdpowiedzUsuń
  10. Byłoby super gdyby pojawiła się dalsza cześć. Proszę....

    OdpowiedzUsuń
  11. To jest BOSKIE :D kiedy kolejna część ?? :D

    OdpowiedzUsuń
  12. Trafiłam dziś na twój blog jestem oczarowana! Dziewczyno dzis pół dnia czytałam twoje opowiadania na telefonie i przy tym rozdziale patrzę i tylko przeklnelam pod nosem i myslalam ze przestalas pisac ale na szczęście popatrzyłam na date ktora nie jest tak stara❤ strasznie sie ciesze�� czytalam duzo fan fiction ale teraz uwazam ze to jest najlepsze! Mam nadzieje ze bedziesz dalej pisac! Życzę ogromnej weny i szybkich palcow zeby szybko pisac�� pozdrawam cieplutko
    Twoja fanka xD

    OdpowiedzUsuń
  13. Proooooosze kontynuuj❤❤ to jest zajebiste pliss��❤❤❤

    OdpowiedzUsuń
  14. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń