niedziela, 29 listopada 2015

Rozdział XIV

Do domu wracałam bardzo zestresowana. Że też dyrektorka musiała wymyślić akurat zawody sportowe. Dla mnie wf z chłopakami to duży problem bo czuję się ogromnie skrępowana. A zawody? Gdzie będzie nas oglądała cała szkoła? Na samą myśl skręca mnie w żołądku. Jedyny plus to to,że nie będzie lekcji...chociaż biorąc pod uwagę tę sytuację chyba wolałabym jednak siedzieć w ławce i słuchać bezsensownego gadania nauczycieli. Trudno, nie jestem w stanie wpłynąć na decyzję dyrektorki. W domu odmówiłam jedzenia obiadu gdyż zwyczajnie byłam nie w sosie. Sięgnęłam po słuchawki i pamiętnik. Włączyłam jakąś muzykę po czym chwyciłam długopis. Zaczęłam pisać o ostatnich wydarzeniach. Wpisywanie czegoś od czasu do czasu do pamiętnika bardzo mnie odprężało. W pewnym momencie po prostu zaczęłam płakać. Łzy kapały prosto na kartki pamiętnika. Czemu? Sama nie wiem. Może to przez smutną piosenkę, która akurat leciała? Po chwili łzy zaczęły płynąć intensywniej. Rzuciłam długopisem o podłogę. Tak na prawdę znów chodziło o Lysandra. Dalej nie potrafię wyprzeć z siebie tego uczucia, co gorsze nie jestem do końca pewna o co mi chodzi. Nie wyobrażam sobie teraz życia bez Kastiela, jednak Lys...co w nim jest? Dlaczego mimo wszystko coś do siebie nawzajem czujemy? To chore. Nie wytrzymam tego dłużej. Tak cholernie ciężko ukrywać mi to przed Kastielem a jeszcze gorzej udawać przed białowłosym że wszystko jest w porządku. Nawet już nie mam ochoty pisać do Rozalii czy Kim. Mam wrażenie, że mają ciekawsze zajęcia niż wysłuchiwanie moich problemów. Zaczęłam się też zastanawiać czy przeniesienie mnie do tej akurat szkoły było dobrą decyzją. Nie poznałabym Kastiela a co za tym idzie Lysandra. Czasem chciałabym żeby wszystko było jak dawniej. Tak bardzo chciałam mieć w końcu chłopaka. No i mam. Lecz moje szczęście nie trwało tak długo. Jestem zawieszona pomiędzy dwoma światami. Utknęłam, nie mam dokąd iść, ani jak uciec.

****
Następnego dnia niechętnie wstałam do szkoły. Bardziej niechętnie niż zwykle. Nie zjadłam nawet śniadania, po prostu ubrałam się i wyszłam. Po drodze byłam tak rozkojarzona, że o mało co nie potrąciło mnie auto. Otarcie się o śmierć z samego rana uważam za zaliczone. Przekraczając próg szkoły zaczęłam wzrokiem szukać Rozy lub kogoś innego z klasy. Po chwili Kim i białowłosa zaszły mnie od tyłu i przestraszyły.
-Chcecie żebym na zawał zeszła?!- krzyknęłam kładąc dłoń w miejscu serca.
-Oj no Larka, luz. - szturchnęła mnie Kim.
-Taa luz. Gdzie mamy iść? Na salę gimnastyczną?- spytałam.
-Nie, na razie mamy iść do klas żeby wylosować osoby na zawody. Reszta ma kibicować.- powiedziała z podekscytowaniem białowłosa.
-L-losowanie..?- moje przerażenie osiągnęło apogeum.
-Mam nadzieję, że mnie nie wylosują bo nie zamierzam się pocić ani nic z tych rzeczy.- czarnowłosa ewidentnie nie chciała uczestniczyć w zawodach. Chwilę porozmawiałyśmy gdy nagle zadzwonił dzwonek. Wszyscy zeszli się do klas. Akurat mieliśmy lekcje w sali z trzyosobowymi ławkami, dlatego ja i dziewczyny usiadłyśmy razem. Nasza wychowawczyni wyjęła woreczek z karteczkami. Wytłumaczyła nam uprzednio, że są trzy rodzaje kartek. Skoro mamy wytypować drużynę powinien być: jeden lider, czterech zawodników, reszta to kibice. Nauczycielka zaczęła chodzić po klasie i każdy losował kartkę. Modliłam się żebym była w gronie kibiców. Zbliżała się moja kolej. Wyciągnęłam rękę w stronę woreczka. Wyciągnęłam jeden świstek. Rozłożyłam kartkeczkę: "Zawodnik". No po prostu świetnie. Czy tylko ja mam takie szczęście? Ze wszystkich 30 osób w klasie akurat ja musiałam znaleźć się w gronie tych czterech "wybrańców". Rozalia także wylosowała zawodnika, co mnie bardzo pocieszyło. Kim była kibicem tak jak chciała. Szczęściara. Po zakończeniu losowania wychowawczyni usiadła za biurkiem i kazała wstawać następującym osobom.
-Proszę o wstanie osobę, która wylosowała "lidera" grupy.- wszyscy z ciekawością przyglądali się kto wstanie. Ku zdziwieniu wszystkich, z krzesła podniósł się Lysander. Nie wierzę. Moje przerażające wizje się sprawdziły. Będę w drużynie z Lysem. Spalę się ze wstydu. Mam ochotę zapaść się pod ziemię.
-Spokojnie, wszystko będzie w porządku. Siedzę w tym z tobą. -Roza widząc moją reakcję złapała mnie za rękę i uśmiechnęła się życzliwie.
-O-okej...-zaczęłam się mimowolnie trząść. Taki stres z powodu bycia w drużynie z białowłosym? Jestem ciekawa co będzie dalej...
-Proszę o wstanie osób, które wylosowały "zawodnika".- no nic, tak jak Roza i inne osoby musiałam wstać. Wraz z nami wstali Kastiel i Armin. Ulżyło mi widząc obrażoną minę Kastiela. Towarzystwo Armina również mi pasowało, w końcu jest jednym z moich przyjaciół. Można by powiedzieć, że ich obecność rekompensowała mi stres z wiadomego powodu.
-A więc reszta klasy będzie kibicowała dzisiaj wybranej drużynie. Życzę wam powodzenia. Teraz drużyny mogą udać się na salę gimnastyczną żeby się rozgrzać.- jak kazała tak zrobiliśmy. Ja, Lys, Kastiel, Roza i Armin wyszliśmy z sali i udaliśmy się do sali gimnastycznej.
-Och, wspaniale kolejna drużyna. Idźcie się przebrać do szatni. -powiedział organizator.
-Jak to? Inne szatnie są zajęte?- Roza spanikowała.
-Że co?!- również zaczęłam się denerwować.
-Musimy przebrać się wszyscy w jednej szatni.- powiedział spokojnie Lysander.
-Świetnie...-powiedziałam zrezygnowanym głosem. Weszliśmy do szatni, ja z Rozą poszłam w jeden róg pomieszczenia a chłopcy byli w rogu po drugiej stronie. Spokojnie o czymś rozmawiali zaczynając się przebierać. Za to my z Rozalią byłyśmy nieco skrępowane. Gdy zdjęłam koszulkę Rozalii najzwyczajniej w świecie odbiło.
-Co to jest?! Przecież to jest kompletnie niedopasowane! -zaczęła ciągnąć mnie za stanik.
-Co? Roza! Ała!- chłopcy w jednym momencie odwrócili się słysząc nasze krzyki. Jednak gdy zobaczyli że mam bluzki natychmiast się odwrócili. Lysander zrobił się cały czerwony. Armin dostał wytrzeszczu oczu a Kastiel odchrząknął i zaśmiał się pod nosem.
-Roza przegięłaś, to nie jest odpowiednie miejsce na takie rozmowy.- szepnęłam.
-Jak nie teraz to kiedy? Nie możesz tak wyglądać. Nie ma zmiłuj po zawodach zabieram cię na shopping moja droga.-zagroziła mi palcem.
-Dobra no dobra.
-Możemy się odwrócić? -zapytał Armin.
-Tak, już tak.- odpowiedziałam. Teraz to już kompetnie nie miałam odwagi nawet spojrzeć na Lysa.Widziałam tylko diabelski uśmieszek Kastiela i to jak lustrował mnie od góry do dołu.
-Seksownie wyglądasz w stroju gimnastycznym. -czerwonowłosy objął mnie w talii.
-Ekhem, aniołeczki już czas! - białowłosa migiem wyszła z szatni. Widać była pełna energii. Przynajmniej ona się cieszyła.
-Dokończymy później. Wiesz co mi się należy jak wygramy prawda? - puścił mi oczko.
-Kastiel serio nie mam ochoty na twoje zboczenia.- odparłam. Lysander lekko się zaśmiał.
-No i co się śmiejesz. -zdenerwował się Kas.
-Oj przyjacielu-kolorowooki pokiwał głową i serdecznie się do niego uśmiechnął.
-Pff. -wszyscy ruszyliśmy na salę. Powitał nas tłum ludzi i przygotowujące się drużyny z innych klas. Kim i reszta machała nam z trybun.
-Prosimy wszystkie drużyny o rozgrzewkę! -usłyszeliśmy z głośnika. Zaczęliśmy się rozciągać i przygotowywać. Wkrótce zademonstrowano nam pierwszą konkurencję. Sztafeta. Na szczęście nie było to nic trudnego. Bałam się raczej rzeczy typu przewrót w przód.
-Słuchajcie-zaczął Lys- musimy się dobrze ustawić, najszybsze osoby niech idą na początek. Proponuję by było to ustawienie: Kastiel, ja, Armin, Lara, Rozalia.
-Świetny pomysł. -powiedział Armin.
-Damy radę! -powiedziała radośnie Roza. Wszyscy zawodnicy ustawili się na liniach startowych. Pierwszym osobom podano charakterystyczne dla sztafety pałeczki. Po chwili rozbrzmiał głos prowadzącego. Wszyscy ruszyli jak burza. Nie miałam pojęcia, że Kastiel biega aż tak szybko. Po chwili zaczął się do nas zbliżać. Lysander jako drugi w kolejce podszedł już kawałek dalej i wysunął rękę by przejąć pałeczkę.
-Dawaj!- krzyknął podając białowłosemu pałeczkę. Lysander również bardzo szybko biegał. Zaskoczeniem nie tylko dla mnie ale chyba dla całej szkoły było zobaczyć go w stroju sportowym i do tego biegnącego. Po chwili pałeczkę przejął Armin. Powoli nadchodziła moja kolej. Wszyscy krzyczęli i piszczeli wspierając swoje drużyny. Hałas był niesamowity. W tle puszczono jeszcze muzykę.
-Dasz radę.- szepnęła mi do ucha Roza i przybiłyśmy piątkę.
-Żebyś nóg nie zgubiła. -zaśmiał się Kas.
-Ha ha bardzo zabawne.-To ten moment. Zaczęłam biec jak najszybciej potrafiłam. Faktycznie myślałam, że zaraz zgubię gdzieś nogi. Nie przejmowałam się wtedy wzrokiem innych. Po prostu wyłączyłam się i biegłam ile sił.
-Roza!-krzyknęłam dobiegając do dziewczyny. Bezproblemowo przejęła ode mnie pałeczkę i pobiegła dalej. Ja przez chwilę nie mogłam złapać oddechu. Gdy Roza dobiegła z powrotem okazało się, że wygraliśmy pierwszą konkurencję! Wszyscy zaczęliśmy przybijać żółwiki i piątki. Nasza klasa na widowni oszalała z radości. Zawody trwały dalej. Następne konkurencje nie poszły nam wcale gorzej. Zdecydowanie byliśmy lepsi od innych drużyn. Po ostatniej konkurencji wręcz padaliśmy na twarz. Mieliśmy piętnastominutową przerwę zanim ogłoszą kto wygrał. Nagroda była nie byle jaka bo była to wycieczka. Weszliśmy wszyscy do szatni i jak zwierzęta rzuciliśmy się na wodę. Białowłosa wypiła całą swoją butelkę ale było jej jeszcze za mało. Lysander wypił trochę i odłożył swoją butelkę na bok. Zaczęła na niego patrzeć błagalnym wzrokiem.
-Coś się stało?- zapytał Lys.
-Mogę się napić twojej wody?
-To niehigieniczne.- zrobił zniesmaczoną minę.
-Oj Lysiek no!
-No dobrze, proszę. -podał jej butelkę, przy tym spojrzał na mnie. Ja szybko odwróciłam wzrok.
-Dzięki!- wypiła resztę i rzuciła butelką, na szczęście pustą bo trafiła Lysa prosto w czoło.
-Rozalio.- pokiwał głową masując czoło.
-Przepraszam! Ciesz się, że była pusta! -zaśmiała się.
-Roza to nie było śmieszne, a jakbyś wybiła mu oko?- powiedziałam spoglądając na Lysa.
-Oj no dobrze, przepraszam Lysiu. -podeszła do niego i pogłaskała go po głowie.
-Nie szkodzi. -dziwnie na nią spojrzał przez co białowłosa chichocząc zabrała rękę z jego włosów. Traktowali się jak rodzeństwo. To słodkie. Po przerwie wszyscy ponownie zebraliśmy się na sali gimnastycznej. Ogłoszono wyniki. Najwięcej punktów uzyskała nasza drużyna! Na sali rozległy się okrzyki radości a nasza klasa poderwała się z trybun i podbiegła do nas. Wszyscy przytulali się i z zachwytem dotykali pucharu, który udało nam się zdobyć. Jedynymi osobami, które nie podeszły były oczywiście trzy siksy. Amber, Charlotte oraz Li siedziały obrażone na swoich miejscach. Amber bacznie przyglądała się czy aby nikt nie zbliża się do Kastiela. W końcu one jedyne nie wiedzą, że ja i Kastiel jesteśmy razem. Dlatego też musieliśmy się przy nich nieźle pilnować. Nawet uścisk mógł być odebrany jako podejrzany gest. Po klasowym wybuchu radości, wszyscy udaliśmy się z powrotem to klas. Nasza wychowawczyni była z nas dumna jak nigdy. Gdy się uspokoiliśmy zabrała głos.
-Przede wszystkim chciałabym wam serdecznie pogratulować. Jak chcecie to potraficie. Otrzymałam od dyrekcji szczegóły na temat wygranej. Jak już pewnie wiecie jest to jednodniowa wycieczka. Jedziemy na biwak!- po tych słowach wszyscy zaczęli szeptać, niektórzy byli zadowoleni inni zaś nie. Oczywiście pomysł z biwakiem nie spodobał się trzem klasowym żmijom.
-Nie chcę spędzać całego dnia na świeżym powietrzu! Moja fryzura się zepsuje!- zaczęła Amber.
-A gdzie my niby mamy się tam umyć? Nie będę chodziła brudna!- zawtórowała jej Li.
-Dziewczęta proszę o spokój!- zdenerwowała się lekko nauczycielka.- Jeżeli nie chcecie jechać musicie odpracować ten czas w szkole.- na te słowa trójca się uciszyła.
-A kiedy odbędzie się ten biwak?- zapytała Iris.
-Za dwa dni, także proszę na jutro przynieść zgody od waszych rodziców. Alexy, rozdaj proszę te zgody.- chłopak posłusznie wykonał polecenie nauczycielki.
-Akurat twoja mama jest w domu to podpisze ci tę zgodę.- powiedziałam do zamyślonego Kasa.
-Sam bym sobie podpisał, tak jak wszystko.
-Co jest? Jesteś zły?
-Nie.
-Jasne.-odparłam na co ten odwrócił wzrok i spoglądał na to co dzieje się za oknem. O co mu chodzi? Przecież nic nie zrobiłam, obraził się? Moja radość z wygranej nagle minęła. Bardziej zaczęłam się przejmować humorami Kastiela niż moimi własnymi problemami. Po lekcji wszyscy rozeszliśmy się do domu. Kastiel nawet się z nikim nie pożegnał tylko od razu pognał do domu. Jego zachowanie było co najmniej dziwne. W każdym razie ja również poszłam do domu, przed tym Roza zaczepiła mnie i powiedziała, żebym nie martwiła się czerwonowłosego, przejdzie mu.
Oczywiście, chciałabym się nie przejmować ale nigdy się tak nie zachowywał. Po przekroczeniu progu domu od razu dałam mamie zgodę do podpisania.
-Wycieczka?- spytała biorąc długopis.
-Tak, wygraliśmy dzisiejsze zawody.
-To świetnie! I widzisz nie potrzebnie się tak stresowałaś.
-Mamo..mogę cię o coś spytać?
-Pewnie córciu co się stało? Coś z Kastielem?-oczywiście trafiła w dziesiątkę.
-Nie, nie...to znaczy...w sumie to tak.
-W czym rzecz?
-Nie wiem, po zawodach do nikogo się nie odzywał i wyszedł zły ze szkoły. Nie pożegnał się nawet ze mną.
-Rozumiem.
-Co mam zrobić? A jeżeli jest na mnie zły? Jak zrobiłam coś nie tak?
-Lara przestań panikować. Przede wszystkim daj mu troszkę czasu, przejdzie mu. Odezwie się jeszcze dzisiaj, mówię ci. Może potrzebuje chwili spokoju.
-No może.- wstałam z kanapy- idę do pokoju. -powiedziałam smętnie i wzięłam podpisaną przez mamę zgodę. Z wielką niechęcią zasiadłam do odrabiania lekcji. Nie mogłam się skupić. Moje myśli krążyły wokół Kastiela. Nagle dostałam sms'a. Kastiel? Nie..nie to nie jego numer. To Lysander! "Wyjdź przed dom, proszę" Rzuciłam wszystko i biegiem wyleciałam przed dom.
-Lysander?
-Witaj, chciałem z tobą pilnie porozmawiać. Mam nadzieję, że nie przeszkadzam?
-Nie, nie spokojnie. Mów co się dzieje.-czułam jak uczucie motylków w brzuchu znacznie się zwiększa.
-Otóż, chciałbym ci coś powiedzieć. Nie wiem jak ale...muszę.
-Tak?- miałam ochotę z tamtąd uciec.
-Laro, ja...-nie zdąrzył dokończyć gdyż z daleka zawołał nas nie kto inny jak Kastiel. Nie byłoby to nic dziwnego gdyby nie to, że...był kompletnie pijany.
-Ooohoo a co ty tu robisz przyjacielu?- wybełkotał.
-Kastiel? Jesteś pijany.- stwierdziłam z przerażeniem.
-Nie zgadzam się z tym! Jaaa...-wskazał na siebie palcem-jestem, jestem...aaa pierdolę idę po piwo jeszcze.
-Kastiel.-Lysander złapał go za ramiona.- Jesteś pijany, odprowadzimy cię z Larą do domu.
-Nie eee! Nie tak łatwo to będzie!
-Kastiel co się stało?-spytałam, byłam przerażona. Napił się? Sam?
-Twoje zdrowie piłem! O!-odpowiedział lekko się zawracając. Dziwnie się zaśmiał.
-Nie pieprz głupot wracamy do domu.- spojrzałam na Lysandra. Oboje wzięliśmy chłopaka pod rękę i prowadziliśmy go ciemnymi już ulicami. O dziwno posłusznie z nami szedł. Odprowadziliśmy go prosto pod dom. Jego mamy nie było? Na szczęście w kieszeni Kasa znalazłam klucze. Zaprowadziliśmy go prosto do łóżka. Prawie od razu usnął, był wręcz nieprzytomny.
-Lysander możesz iść, zostanę z nim.
-Dobrze, pilnuj go, dawno nie widziałem go w takim stanie. -zmartwił się.
-Spokojnie , jest w dobrych rękach.- uśmiechnęłam się. Uścisnęliśmy się na pożegnanie, jednakże był to inny uścisk niż zwykle. Bardziej czuły? A może tylko mi się wydaje? Gdy białowłosy wyszedł, zatelefonowałam do mamy, że zostaję na noc u koleżanki. W życiu nie pozwoliłaby mi nocować u Kasa. Położyłam się obok niego na łóżku. Patrzyłam na jego spokojną, spiącą twarz. Jego oddech był równy,cichy. Odgarnęłam kosmyki czerwonych włosów aby w pełni odkryć jego twarz. Pogładziłam jego policzek.

-Czyś ty zwariował?-szepnęłam. Nakryłam go kołdrą. Sama położyłam się obok. Napisałam sms'a do dziewczyn o tym co się stało. Co chciał mi powiedzieć Lysander? Może chciał przyznać się do tego, że to on wysłał mi te kwiaty? Dlaczego Kastiel szedł pijany środkiem ulicy? Nie wiem. Mam nadzieję, że uda mi się dokończyć rozmowę z kolorowookim a Kastiel od razu po przebudzeniu opowie mi co się z nim dzieje. Martwię się, tak bardzo się martwię...


10 komentarzy:

  1. Twoje opo też świetne :D ja bym chyba takich sytuacji z Kasem nie wymyślila XD

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak zawsze zarąbiste tylko mam prośbę pisz większa czcionką :*

    OdpowiedzUsuń
  3. świetny rozdział czekam na kolejny ^^

    OdpowiedzUsuń
  4. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetny rozdział *-* kiedy kolejny? :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja tu czekam i czekam na nexta! :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Boskie!! Lysiooo musi byc z lara♥

    OdpowiedzUsuń