środa, 30 grudnia 2015

Rozdział XVII

***
W związku w tym iż jutro przywitamy nowy rok, chciałabym życzyć wszystkim, którzy czytają to opowiadanie szczęśliwego nowego 2016 roku i udanego sylwestra! :D Oczywiście  życzę też Wam (i sobie też xD) jeszcze więcej Słodkiego Flirtu i oby naszej kochanej Chinomiko nie zabrakło pomysłów na nowe odcinki <3 Przy okazji chciałam podziękować za miłe komentarze pod rozdziałami, które dają mi niesamowitego powera! xD  A teraz życzę miłego czytania ^^

***

-Boże jakie to piękne...-wpatrywałam się w kartkę otrzymaną od białowłosego. Do oczu napłynęły mi łzy. Osunęłam się w dół po pniu drzewa, o które byłam oparta. W pewnym momencie po prostu straciłam przytomność.

[Perspektywa Kastiela]

Siedzieliśmy w namiocie spokojnie popijając piwo. Lysander ani Lara jeszcze nie wrócili. Nie ukrywam, że pomimo stanu, w którym byłem zacząłem się nieco martwić. Nagle rozpiął się zamek od namiotu i wszedł do niego mój przyjaciel.
-Widziałeś Larę?- spytałem.- wyszła przed chwilą.
-Widziałem ale chciała zostać na chwilę sama. -odpowiedział jak zawsze spokojnym tonem.
-Okej...może jednak po nią pójdę.- odstawiłem puszkę i wyszedłem na zewnątrz. Było ciemno, nie widziałem gdzie idę. Raz prawie przewróciłem się o własne nogi. Nagle przy jednym z drzew spostrzegłem jakąś osobę. Siedziała na ziemi? Podszedłem bliżej, gdy ujrzałem skuloną Larę...zamarłem.
-Lara! Hej, obudź się! - zacząłem nią lekko potrząsać. W mig wytrzeźwiałem czując powagę sytuacji. -Cholera...Lara.- dotknąłem jej policzka – obudź się no.-wziąłem ją na ręce i zaniosłem do reszty. Trzęsącą się dłonią rozpiąłem zamek od namiotu.
-Jest nieprzytomna! -wykrzyczałem.
-Boże, Lara!- spanikowała Rozalia.
-Musimy zawiadomić panią!- zaproponowała Violetta.
-Nie! Wszyscy jesteśmy pijani, włącznie z nią. Nie możemy nikomu powiedzieć!- zmartwiła się białowłosa. Co racja to racja. Jakby ktoś się dowiedział mielibyśmy przechlapane. Spojrzałem na mojego przyjaciela. Był strasznie blady. Obawiałem się, że jemu także zaraz będzie potrzeba pomoc.
-Wszystko w porządku?- zapytałem go.
-Tak, może ja lepiej pójdę już do naszego namiotu. Proszę zawiadom mnie jak Lara się obudzi.- rzucił i pospiesznie wyszedł z namiotu. Jego zachowanie było co najmniej dziwne. Nie miałem jednak czasu o tym myśleć gdyż był teraz o wiele poważniejszy problem.
-Zróbcie tu trochę miejsca!- rozkazała stanowczym tonem Kim.- musi mieć czym oddychać.-wszyscy posłusznie się odsunęli. Dziewczyny na widok mojej miny bliskiej płaczu były wielce zdziwione. W końcu miałem zazwyczaj opinię gruboskórnego chama. Kazały mi wyjść z namiotu i pilnować aby nikt nie nadszedł. Co chwilę zaglądałem do nich. Byłem tak spanikowany, że zacząłem gadać sam do siebie. Widziałem tylko jak Rozalia moczy dłonie w wodzie i lekko ochlapuje nimi twarz mojej dziewczyny.

[Perspektywa Lary]

Poczułam dziwny chłód na mojej twarzy. Nie wiedziałam co się dzieje. Chciałam otworzyć oczy ale były tak ciężkie...z resztą pozostała część mojego ciała także. Otworzyłam lekko usta próbując wydobyć jakikolwiek dźwięk. Wokół siebie słyszałam głosy moich koleżanek. Z tego co wywnioskowałam Rozalia ochlapywała mi twarz wodą bym się obudziła. Po zebraniu wszystkich sił jakie miałam w końcu udało mi się coś z siebie wykrztusić.
-Ro...za...przestań.- starałam się otworzyć oczy.
-Tak się martwiłam!- dziewczyna bardzo mocno mnie przytuliła.
-Witamy wśród żywych.- zaśmiała się Kim.
-Kastiel, Lara się obudziła!- zawołała Viola.
-C-co?!- w mgnieniu oka znalazł się przy mnie. - Nic ci nie jest?- przytulił mnie tak mocno i czule jak jeszcze nigdy.



-Chyba nie.- chwyciłam się ręką za głowę.- co się właściwie stało?
-Znalazłem cię przy drzewie, byłaś nieprzytomna.
-A...ha..-starałam sobie przypomnieć co się wydarzyło. Nagle doznałam olśnienia. Wszystko odtworzyło się jak film.
-Nie rób mi tak nigdy więcej, obiecaj.- buntownik chwycił mnie za podbródek i wpił się w moje usta. Jedna mała łza wydostała się z mojego oka i wolno spływała po policzku. Łza szczęścia.

  
-Obiecuję.- resztkami sił uśmiechnęłam się do niego.
-Może chodźmy już spać, Larka musi być wycieńczona. -Kim przetarła oczy.
-Dobry pomysł. Kastiel...mógłbyś?- Roza oczami skierowała czerwonowłosego w stronę wyjścia.
-Aa no tak, już mnie nie ma. Zajmijcie się nią. -powiedział i wyszedł rzucając mi jeszcze ostatnie troskliwe spojrzenie.
-Czy on aż tak się przejął?- nie widziałam go takiego wcześniej.
-Przejął? Mało nie zszedł nam tu na zawał!- czarnoskóra wyglądała na rozbawioną.
-S-serio?
-Całkiem serio.- uśmiechnęła się białowłosa.- no już, wskakuj w piżamę i do śpiwora!- zarządziła. Wszystkie się przebrałyśmy. Bez chłopaków było o wiele więcej miejsca. Każda położyła się na swoim miejscu. Zobaczyłam, że z kieszeni od bluzy, którą miałam na sobie wcześniej wystaje skrawek papieru. Była to kartka od Lysandra. Szybko zapięłam kieszeń aby nie wypadła. Jak ja mam się teraz zachowywać? A może on nic nie pamięta...nie to niemożliwe. Nawet nie mam jak powiedzieć o zaistniałej sytuacji Rozalii i Kim, bo w naszym namiocie była jeszcze Violetta. Wszystkie dziewczyny szybko głęboko zasnęły, oprócz mnie. W głowie nadal miałam niezły helikopter a poza tym kto by zasnął po czymś takim.
-Hej-szepneła białowłosa- nie śpisz jeszcze?
-Nie mogę zasnąć.-odparłam.
-Co jest?
-Roza błagam pomóż nie wiem co mam zrobić.- czułam jak łzy napływają mi do oczu. Dziewczyna zaproponowała abyśmy wyszły na zewnątrz i porozmawiały. Opowiedziałam jej wszystko z najdrobniejszymi szczegółami. Dziewczyna przez dłuższą chwilę nie odezwała się ani słowem. Chodziła w tę i we w tę z miną jakby zaraz miała iść na ścięcie.
-Oj Lys...coś ty najlepszego narobił, czemu upatrzyłeś sobie akurat Larkę?- odezwała się w końcu. Zaczęłam płakać.
-Roza musisz z nim porozmawiać, błagam. Oprócz Kastiela tylko ty tak dobrze go znasz. -otarłam łzy z policzków.
-Nie płacz...porozmawiam z nim, spokojnie. Musisz mi powiedzieć tylko jedną istotną rzecz.- spojrzała mi prosto w oczy trzymając mnie za ramiona.
-Tak? - powiedziałam drżącym głosem.
-Na prawdę kochasz Kastiela? - jej pytanie było jak uderzenie obuchem w głowę. Przecież dobrze wiem co do niego czuję. Nigdy bym go nie zostawiła, nie po tym wszystkim co razem przeżyliśmy. To on był tym pierwszym, który pokazał mi jak smakuje pocałunek. To z nim przeżyłam swój pierwszy raz. Dzięki niemu wiem jak to jest się zakochać. Wszystkie wspomnienia związane z nim powróciły w jednej chwili. Uśmiechnęłam się pod nosem. Nie mogę tego wszystkiego zaprzepaścić.
-Kocham go, jestem tego pewna.- teraz byłam całkowicie świadoma swoich uczuć do czerwonowłosego.
-I na taką odpowiedź liczyłam!- przytuliła mnie. Obydwie zaczęłyśmy się śmiać.
-A co będzie z Lysandrem?
-Tak jak mówiłam, pogadam z nim. Później ty to zrobisz. On przecież wie, że bardzo kochasz Kastiela. Na pewno to zrozumie i będzie między wami w porządku.- słowa dziewczyny podniosły mnie na duchu. Lekko zmarznięte ale szczęśliwe wróciłyśmy do namiotu. Kim i Violetta nadal smacznie spały. Po niedługim czasie my także odpłynęłyśmy.

***
-Musiałaś go gdzieś pieprznąć razem z ciuchami!- obudziły mnie krzyki dziewczyn.
-Był tutaj jak się kładłam! -panikowała Rozalia. -dostałam go od Leo! Zabiję się jeśli go nie znajdę.
-Co się dzieje?- spytałam przeciągle ziewając.
-Zgubiła jakiś wisior.- czarnoskóra przewróciła oczami.
-To nie jest JAKIŚ wisior!- wkurzyła się białowłosa, była na skraju płaczu.
-A może na nim spałaś?- powiedziała Kim.
-Niemożliwe – wstała - sprawdzałam już sto ra...zy...-w tym momencie z pod śpiwora wyciągnęła zgubę.
-A nie mówiłam?
-Phi!
-Jesteście na prawdę zabawne.- stwierdziłam rozczesując swoje długie,brązowe włosy.
-Co nie?- Violetta przyznała mi rację po czym wybuchnęła gromkim śmiechem. Wszystkie w miarę szybko ogarnęłyśmy się na tyle żeby pokazać się jakoś innym na oczy. Wszyscy siedzieli już dawno na dworze rozkoszując się piękną pogodą. Przywitałyśmy się ze wszystkimi. Rozalia postanowiła od razu po śniadaniu przejść do realizacji swego planu. Jak zaplanowała tak też zrobiła. Odeszłam kawałek dalej i usiadłam za pobliskim drzewem. Wolałam nawet nie podsłuchiwać tej rozmowy i tak Roza opowie mi wszystko w szczegółach. Założyłam słuchawki i zatopiłam się w muzyce.

[Perspektywa Lysandra]

Czułem się bardzo źle z tym co się wczoraj wydarzyło. Nie powinienem tego robić, nie za plecami najlepszego przyjaciela. Obiecywaliśmy nigdy nie mieć przed sobą żadnych tajemnic. Kto by pomyślał, że pakt zawarty w dzieciństwie może z taką łatwością ulec zniszczeniu. Starałem jak zwykle nie dawać po sobie nic poznać, w końcu byłem w tym mistrzem. Kastiel coś wyczuwa, wiem to jednak o nic więcej się już nie pytał. Wśród uczniów naszej klasy nie widziałem dzisiaj tylko Lary. Mój przyjaciel wspomniał tylko tyle, że się obudziła. Ukrywa się przede mną? W sumie sytuacja wczoraj była niezwykle niezręczna. Gdybym nic nie wypił wątpię, że przyznałbym się jej co czuję. Jednak co się stało już się nie odstanie. Chciałbym z nią porozmawiać ale nawet nie wiem co mam jej powiedzieć. Co ja najlepszego narobiłem. Wiem, że ona bardzo kocha mojego przyjaciela, a dzięki niej on stał się całkiem innym człowiekiem. Muszę usunąć się w cień, dla dobra wszystkich. Jak to mówią, jeśli coś kochasz daj temu odejść.
-Hej Lysiu!- dziewczęcy głos nagle wyrwał mnie z moich rozmyślań.
-Cześć Rozalio. Coś się stało?
-Chciałam porozmawiać. Masz chwilę?
-Oczywiście. -odeszliśmy kawałek dalej od reszty klasy.
-Wiem o wszystkim.-wypaliła nagle.
-Jak to?-czyżby ktoś wczoraj widział co się stało?
-Lara wszystko mi opowiedziała.
-Wszystko?-głośno przełknąłem ślinę, czułem jak zaczynam się rumienić.
-Co do joty. Lysander powiedz, co ci odbiło?
-Nie wiem. Wiem tyle, że muszę przeprosić Larę i pozwolić jej być z Kastielem. Chcę żeby była szczęśliwa, bo wtedy i ja będę.
-Właśnie. Zdajesz sobie sprawę jak wasze zauroczenie mogło wpłynąć na to wszystko? Gdyby Kastiel się dowiedział...bylibyście chyba obydwoje już w trumnie.
-Dlatego muszę to definitywnie zakończyć i odsunąć moje uczucia na bok. Nie mógłbym odebrać im ich szczęścia. -spojrzałem w stronę gdzie stał mój przyjaciel, stroił gitarę.
-Lys wiem, że to ciężkie. Jesteś dla mnie prawie jak brat, ale zrozum, że tak być nie może.-dziewczyna położyła mi rękę na ramieniu. Miała stuprocentową rację.
-Porozmawiam z nią. Wiesz może gdzie jest? -rozejrzałem się dookoła.
-Widziałam jak szła w tamtym kierunku. -wskazała palcem skupisko niewielkich drzew.
-Dziękuję. -rzuciłem i pomachałem dziewczynie.
-Powodzenia!- odpowiedziała i ruszyła w swoją stronę.

[Perspektywa Lary]
Już dłuższą chwilę siedziałam przy drzewie słuchając ulubionych kawałków.
Jako, że nikogo wokół nie było zaczęłam śpiewać na głos test piosenki, która akurat leciała. Przynajmniej wydawało mi się, że byłam sama.
-Masz bardzo ładny głos. - słuchawki miałam ustawione na tyle cicho, że usłyszałam to co powiedział do mnie znajomy głos. Zrobiło mi się strasznie głupio, że ktoś usłyszał jak śpiewam.
-Dzięki...-odparłam a chłopak wyciągnął rękę by pomóc mi wstać.
-Rozmawiała ze mną Rozalia.
-Ach tak..-speszyłam się trochę.
-Posłuchaj mnie uważnie. Wiem jak bardzo jesteś ważna dla Kastiela a on dla ciebie.
-Lysander ja nie chciałabym cię zranić.
-Zranisz mnie jeżeli nie będziesz z Kasem. - uśmiechnął się serdecznie.
-No dobrze ale...
-Żadnego ale. To ja tu namieszałem więc ja muszę to odkręcić.
-Lysander ale skoro powiedziałeś do mnie, że mnie kochasz nie mogłeś powiedzieć sobie tego bez powodu.
-Wiem, to poważne wyznanie. Jednakże myślę, że wypowiedziałem je zbyt pochopnie.
-Myślisz, że może być między nami okej?
-Jeśli tego chcesz. - wyciągnął rękę. - przyjaciele?
-Przyjaciele.- podałam mu dłoń i serdecznie się uśmiechnęłam. - A, zapomniałabym...gdzie ja mam głowę. Co z piosenką, którą mi dałeś?
-Zatrzymaj ją, jest dla ciebie.
-Dziękuję. Chodźmy do reszty pewnie się martwią, że tak zniknęliśmy.
-Racja. -razem z białowłosym ruszyliśmy w stronę naszej klasy. Wszyscy usiedli dookoła nierozpalonego ogniska. Rozalia spojrzała na mnie pytająco. Skinęłam tylko głową i uśmiechnęłam się na znak, że wszystko jest w porządku.
-Proszę wszystkich o ciszę.- zarządziła nauczycielka.- Dzisiaj wybieramy się do pobliskiego miasteczka. Jest tam mały lunapark,z którego możecie korzystać do woli.
-Lunapark? Czy my mamy pięć lat?- Kastiel wydawał się nieco zażenowany, w sumie takie rozrywki nie były w jego stylu.
-Może zepchniemy Amber z diabelskiego młyna?- zaproponowała Roza,a na jej twarzy zagościł szatański uśmieszek.
-Jestem za.- odpowiedziałam śmiejąc się.
-Ruszamy za pół godziny, zabierzcie najpotrzebniejsze rzeczy. Wrócimy dopiero późnym wieczorem.- powiedziała wychowawczyni i odeszła od klasy. Wszyscy zerwali się do swoich namiotów. Oczywiście masakrą w takim wypadku byłoby nie zabrać pieniędzy. W końcu wesołe miasteczko to może być niezła zabawa. Pakując rzeczy w torbę poczułam jak ktoś lekko stuka mnie w ramię.
-O, Nataniel coś się stało?- spytałam.
-Słuchaj Lara jest ważna sprawa.
-Jaka?-zmartwiłam się.
-Charlotte widziała jak Kastiel i Lysander wchodzą do waszego namiotu.
-Co?!
-Tak...Amber najprawdopodobniej już o wszystkim wie.
-Cholera, ona rozszarpie mnie na strzępy jak dowie się, że jestem z Kastielem.
-No właśnie dlatego musicie bardziej uważać.
-Na co uważać panie przewodniczący?- zapytał buntownik klepiąc go lekko po ramieniu. Wiadomo, że wyjaśnili sobie sytuację z Debrą jednak małe napięcie między nimi nadal było wyczuwalne.
-Jedna z trójcy widziała jak ty i Lys wchodzicie do naszego namiotu. -powiedziałam kontynuując pakowanie.
-Według mnie powinna się dowiedzieć, że jesteśmy razem. Mam dość tego jak ciągle robi do mnie maślane oczy i wywala te cy...-blondyn spojrzał groźnie na chłopaka.- to znaczy ubiera za duży dekolt.-poprawił się.
-Chcesz tak po prostu jej powiedzieć? Nawet nie wiesz jakie będę miał w domu piekło. -załamał się Nataniel.
-Spokojnie, załatwię to tak, że na zawsze da wszystkim spokój.- spojrzeliśmy na niego pytająco.- no wyluzujcie przecież jej nie zabiję. Chyba. -zaczął się śmiać.
-Kastiel skarbie, twoje poczucie humoru jest godne podziwu. - pokręciłam głową.
-Mogę zmienić humor w każdej chwili, kochanie. - szepnął mi do ucha. Doskonale wiedziałam co miał na myśli. Lekko się od niego odsunęłam i podeszłam bliżej blondyna.
-Dzięki za informację Nat.- uśmiechnęłam się.
-Nie ma za co, w końcu czego nie robi się dla przyjaciół. Do zobaczenia później. - pomachał nam i odszedł w swoją stronę.
-Mógłbyś się tak nie zachowywać przy innych.- skarciłam go.
-Jak?- znów ta jego parszywa mina z wrednym uśmieszkiem.
-No właśnie tak.
-A co boisz się, że ktoś nas zobaczy?
-Po prostu to niezręczne jak zachowujesz się tak w towarzystwie innych.
-Pouczasz mnie? No nie ładnie.- pokręcił głową i wyjął z kieszeni spodni paczkę fajek.
-Ty chyba nie zamierzasz tutaj palić. -spojrzałam na niego groźnie. Ten tylko przewrócił oczami i mocno pociągnął mnie za rękę.- Aaa!- nie miałam wyboru, jak zwykle. Odeszliśmy spory kawałek aby znaleźć jakieś ustronne miejsce. Chłopak oparł mnie o pień drzewa i zagrodził jedną ręką drogę ucieczki. Drugą odpalił papierosa, którego trzymał już w ustach. Niespodziewanie wepchnął fajkę w moje usta. Zaciągnęłam się dymem, po czym czerwonowłosy z powrotem zabrał papierosa.
-Masz coś jeszcze do powiedzenia moja droga? - prawie stykaliśmy się nosami.
-N-nie...-dlaczego ja zawsze mu ulegałam. Ten jego cholerny urok osobisty.
-Grzeczna dziewczynka.- powiedział zadowolony mierzwiąc mi włosy. To, że traktuje mnie jak dziecko chyba już nigdy się nie zmieni. Kastiel skończył palić. Wplótł swoją dłoń w moją i wróciliśmy do klasy.
-Może lepiej już puść, Amber zobaczy. - zaczęłam nerwowo szukać wzrokiem blondynki.
-Trzeba to zakończyć. - powiedział stanowczo i pociągnął mnie za sobą. Po chwili znaleźliśmy się przy Amber i jej koleżaneczkach.
-K-Kastiel? Czeeść.- zatrzepotała rzęsami.- A co ona tu robi?!- skupiła się teraz na mnie.
-ONA, jest moją dziewczyną.- przycisnął mnie do siebie.
-Że co?!- krzyknęły wszystkie trzy.
-Wiedziałam, że coś się kroi! Wchodziliście wczoraj wieczorem do ich namiotu!- odezwała się Charlotte.
-Ja wiem! Oni tam odprawiają jakieś orgie!- palnęła Li. Spojrzeliśmy na siebie z Kastielem aby upewnić się czy dobrze usłyszeliśmy co powiedziała przed chwilą Azjatka. Wybuchnęliśmy głośnym śmiechem.
-C-co was tak śmieszy?- Amber była w takim szoku, że ledwo trzymała się na nogach.
-Nie sądziłem, że jesteście aż takie głupie. Chodź Lara.- pocałował mnie w policzek. Już mieliśmy się zbierać do reszty, gdy chłopak nagle zawrócił. - Aha i jeszcze jedno. Nie wyżywaj się za to na swoim bracie. - byłam w lekkim szoku, że jednak spełnił prośbę blondyna.
-Przecież wy się nienawidzicie!- krzyknęła blondynka.
-Oj, wielu rzeczy jeszcze nie wiesz.- odeszliśmy od trójcy. Kas nie mógł się powstrzymać i swoje pożegnanie musiał dopełnić poprzez pokazanie im środkowego palca.
-Jaka akcja! Dowaliłeś jej!- powiedziała Kim z radością patrząc na Amber, która wręcz rwała sobie włosy z głowy. Praktycznie wszyscy widzieli się stało. Pogratulowali nam gromkimi brwiami, w końcu teraz Amber nie będzie miała już powodów żeby nas wszystkich dręczyć. Została tak upokorzona, że odechce jej się raz na zawsze.
-No teraz to zasłużyłeś sobie na nagrodę.- pocałowałam chłopaka w usta. To co zrobił wprawiło mnie w świetny humor.
-Tylko tyle?
-Dalsza część jak wrócimy już do domu.- puściłam mu oczko.
-I to mi się podoba. - skrzyżował ręce na piersi i uśmiechnął się uwodzicielsko.
-Gołąbeczki, chodźcie bo nas tu zostawią!- Rozalia zawołała nas do autokaru. Wszyscy zajęli swoje miejsca i ruszyliśmy w drogę do lunaparku. Wszystko zapowiadało się genialnie i nic nie mogło popsuć tego dnia. Przynajmniej tak mi się wydawało.

4 komentarze:

  1. Jak zwykle świetny rozdział ^^
    Szczęśliwego nowego roku!

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten rozdział jest... jeszcze lepszy niż poprzedni. Może nawet najlepszy dotychczas. K oczami kąpielą. Kocham ten rozdział. Kocham to opowiadanie. SZTOS! Parę sytuacji mnie rozbawiło, a już to z tymi orgiami to mnie rozwaliło. Gahahagahh xD Cudowne, ideaaaalne. Tak teraz sb myślę, że poprzednie mu raczej troszkę do ideału brakowało (ale i tak jest cudowny). Jakby tak w tym luna parku Kastiel mógł wygrać wielkiego misia dla Lary, byłoby cudownie. <3 Życzę weny, czekam na next! ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A, i... SZCZĘŚLIWEGO nowego roku! Zdrowia, szczęścia, miłości, spełnienia marzeń. ;*

      Usuń
    2. Jeju jeju nawet nie wiesz jak mi miło! <3 A wiesz, że mam zamiar właśnie zrobić tak z tym miśkiem dla Lary? :D A to z tymi orgiami po prostu nie mogłam się powstrzymać XD

      Usuń