O zgrozo. U progu drzwi stała niska
blondynka, ubrana jak lalka. Wraz z nią przyszły dwie inne.
podobnie wyglądające dziewczyny. Rozpoznałam ją od razu.
-Nina?! Co ty tu...
-Przyszłyśmy się bawić z Lysiem!
-odpowiedziała radośnie i już chciała wejść do domu, jednak
moja jeszcze na tyle silna ręka ją zatrzymała.
-Hola hola, intruzom wstęp zabroniony.
-Puszczaj mnie wariatko. - wyszarpała
się i razem ze swoją świtą wtargnęła na imprezę.
-Co to ma znaczyć?!- nagle obok mnie
pojawiła się Rozalia w dość...wymiętolonym ubraniu i w
nieułożonych włosach.
-Gdzie ty byłaś przez tyle czasu?
Kastiel siedział w wannie, wszyscy zaraz zaczną zgonować, a
Lysander chyba zaraz będzie wymiotował...- spojrzałam na biednego
białowłosego, którego wyraz twarzy krzyczał "za jakie
grzechy!".
-Emm...gdzie byłam...no...wiesz...taka
sytuacja...-jąkała się złotooka zapinając ukradkiem guzik od
swojej sukienki. Myślała, że się nie domyślę?
-No nie no, wy jesteście niepoważni.
Serio Roza? Serio?- popukałam się w czoło z niedowierzaniem.
-Ale czy ktoś nas widział? Nie. Więc
nie ma problemu Larcia. - zachichotała.
-Nie spodziewałam się, że Leo jest
taki...rozrywkowy. - chyba dobrze to określiłam.
-On? Jeszcze go dobrze nie znasz moja
droga. - zaśmiała się.
-Dobra mamy teraz inny problem. -
wskazałam palcem na trzy gimnazjalistki, które chyba mają zamiar
dobrać się do Lysandra. Jedna nawet siedziała mu już na kolanach.
To zadziałało na Rozalię jak płachta na byka.
-Zostawcie go!- podbiegła w ich stronę
i chwyciła Ninę za włosy. Od razu posłusznie zeszła z kolan
chłopaka, który absolutnie nie był w stanie się z nami
porozumieć. Może i lepiej, że nie będzie tego pamiętał.
-Puszczaj suko! - wydzierała się
blondynka. Jej koleżanki rzuciły się jej na pomoc. Byłam jednak
szybsza.
-Nie tak szybko. - przewróciłam je na
podłogę. Kręciło mi się w głowie od wypitego alkoholu dlatego
runęłam na podłogę razem z nimi. Nina zaś wyszarpała się w
końcu Rozalii. Pomogła wstać swoim koleżankom i odeszły gdzieś
w inną część pokoju. Białowłosa pomogła mi podnieść się z
podłogi.
-Nic ci nie jest?- zapytała z troską.
-To nic. Ważne, że Lysander jest na
razie bezpieczny.- spojrzałam na chłopaka. Nagle poczułam silny
uścisk na nadgarstku. Kolorowooki spojrzał na mnie błagalnym
wzrokiem. Bez słów zrozumiałam o co chodzi. Zaraz się zacznie.
Sama ledwo chodząc, wzięłam białowłosego pod ramię i powoli
zaprowadziłam go do łazienki. Momentalnie uklęknął przy sedesie
i od razu zwymiotował. Odwróciłam wzrok, bo chyba sama puściłabym
pawia. Mimo wszystko było mi go żal. Pewnie pierwszy raz w życiu
tak zabalował. Uważam, że Kastiel powinien bardziej go na to
przygotować, w końcu jest w tym mistrzem. Chociaż po jego
dzisiejszym zachowaniu zaczynam w to powątpiewać. Pomogłam Lysowi
wstać i podejść do umywalki. Obmył twarz i usta. Oparł się o
ścianę i głośno wypuścił powietrze z ust.
-W porządku?- położyłam mu dłoń
na ramieniu.
-Ch-chyba tak...-wybełkotał-dziękuję,
że mi pomogłaś-uśmiechnął się.
-Nie ma za co, nie zostawiłabym cię w
takiej chwili bez pomocy.- odwzajemniłam uśmiech. Staliśmy tak
chwilę nie odzywając się ani słowem. Zza drzwi dobiegały dźwięki
muzyki.
-Chyba powinniśmy wrócić do
pozostałych. - powiedział Lysander chwytając za klamkę.
-Racja. - podążyłam za nim do pokoju
gdzie odbywała się impreza. Wzrokiem szukałam Niny i jej
koleżanek, lecz nigdzie nie mogłam ich dostrzec. Nagle zauważyłam
tańczącą na stole Rozalię z kieliszkiem w ręce. Czy ta
dziewczyna ma jakiś umiar? Gdy tylko mnie spostrzegła zeszła ze
stołu i podbiegła do mnie. W jednej z dłoni trzymała w połowie
już pustą butelkę cytrynowej wódki.
-Pij.- zarządziła, chyba nie miała
zamiaru usłyszeć sprzeciwu.
-To przegięcie. Ja już nie mogę. -
gdy patrzyłam na białowłosą, rozmywała mi się przed oczami. To
chyba zły znak.
-Dobry żart, dajesz z gwinta.-
powiedziała wesoło i podała mi butelkę. Spojrzałam na nią i po
chwili zaczęłam się dziko śmiać. Chyba znowu zaczyna się faza.
Bez dłuższego zastanawiania się wypiłam kilka łyków. Przez moje
gardło przeszło silne uczucie ciepła. Oddałam złotookiej
butelkę,z której i ona zaczęła pić. Obydwie weszłyśmy na stół
i tańczyłyśmy. Znowu nie wiedziałam co robię i nie interesowało
mnie to ani trochę. Reszta dziewcząt do nas dołączyła i zaczęła
tańczyć dookoła nas. Chłopcy przyglądali się nam uważnie.
Miałam wrażenie jakby zaraz mieli zacząć się ślinić. Zabawa
nadal trwała w najlepsze.
[Perspektywa Kastiela]
Ostro przegiąłem, dawno tyle nie
wypiłem. Nie mam siły podnieść się z kanapy, na której
zostawiła mnie Lara. Właśnie, gdzie ona jest? Mój rozmazany wzrok
pozwolił mi jedynie na zlokalizowanie dwóch tańczących na stole
postaci. Jedna ma białe, a druga brązowe włosy. To chyba Lara.
Powoli podniosłem się z pozycji leżącej do pozycji siedzącej.
Cholera, na prawdę przesadziłem. Wir w głowie był porównywalny
do tego, jakbym kręcił się dobre kilka minut wokół własnej osi.
W dodatku zgubiłem gdzieś Lysa. Ostrożnie podniosłem się z
kanapy i zacząłem szukać wzrokiem mojego przyjaciela.
-O tu jesteś. - znalazłem go po
chwili siedzącego przy barku i rozmawiającego z Natanielem.
-Przynajmniej tu jej nie ma. - załamał
się.
-Ale kogo?- nie zrozumiałem o co może
mu chodzić.
-Nina tu jest. - odpowiedział smętnie.
-Ona?! - tak zamachnąłem się ręką,
że prawie zrzuciłem jakąś szklankę.
-Nie sądziłem, że może być do tego
zdolna i przyjść nieproszona na moje urodziny. Jak ktoś się
dowie, że ona tu jest mam przechlapane.
-Spokojnie zaraz ją wyprowadzę. -
zaśmiałem się złowieszczo i ruszyłem w poszukiwaniu blondynki. W
pokoju było ciemno, ale ten blond kołtun aż świecił po oczach.
-Hej młoda, koniec imprezy. - stanąłem
nad nią.
-Uuu-uśmiechnęła się zalotnie- a
ktoś ty?- zapytała. Widziała mnie tyle razy na próbach i mnie nie
poznaje? W sumie ona patrzy zawsze tylko na Lysandra, także to
trochę zrozumiałe.
-Jestem...jestem...- zawahałem się,
znowu echem w głowie odbiły mi się słowa Lary. Nie wiedzieć
czemu tak mocno zakorzeniły się w moich myślach. Po prostu
powiedziałem to, co ślina przyniosła mi na język. Czyli to, co
wcześniej powiedziałem rozkładając się na kanapie. - Jestem...kurwa
Kastiel.
-Niezły jesteś. - pisnęła swoim
jakże wysokim głosem.
-A ty nie, wypad. - oprzytomniałem na
chwilę przypominając sobie cel mojej misji. Jak ona ma czelność
mnie podrywać.
-Jaki niegrzeczny, spotkamy się
później. - puściła mi oczko i gdzieś zniknęła.
-Co za...-aż szkoda mi było na nią
słów. Dobrze, że Lara tego się słyszała, chyba wydrapałaby jej
oczy. Stwierdziłem, że powinienem zająć się trochę moją
dziewczyną, więc prawie po omacku zacząłem jej szukać. Ostatnio
widziałem ją gdy tańcowała w najlepsze na stole. Tak myślę, że
to była ona. Jednak gdy tam podszedłem dziewczyn nie było.
Podążyłem w stronę barku. Bingo! Znalazłem ją siedzącą obok
innych dziewczyn. Nawet siedząc na krześle, nieźle się chwiała.
-Szukałem cię.- oznajmiłem stukając
ją dłonią w ramię.
-Taaa?- zachichotała, a dziewczyny jej
zawtórowały.
-Idziemy.- podniosłem ją z krzesła i
wziąłem na ręce.
-Gdzie mnie zabierasz?
-Do Narnii. - pognałem z nią do
pokoju obok, akurat było w nim pusto. Ujrzałem dużą szafę, która
w środku była całkowicie pusta, więc było tam sporo miejsca.
Akurat na dwie osoby.
-Czemu pakujesz nas do szafy?!- nagle
trochę oprzytomniała.
-A czemu nie?- zamknąłem drzwi od
szafy. Jej środek oświetlała jedynie mała lampka, wisząca na
górze. Mimo wszystko obydwoje dosyć dobrze widzieliśmy siebie
nawzajem. Sam do końca nie wiedziałem, co ja właściwie wyprawiam.
[Perspektywa Lary]
Super, Kastiel zamknął nas w szafie.
Co zamierza teraz zrobić? Czy jemu już całkiem odbiła szajba?
Spojrzałam ukradkiem na chłopaka, pożerał mnie wzrokiem głodnego
wilka. Nawet jakbym chciała to i tak się stąd nie wyczłapię. Za
bardzo kręci mi się w głowie. Kas przysunął się bliżej mnie i
zaczął całować moją szyję. Po chwili wpił się w moje usta i
przywarł do mnie całym ciałem. Czyżby domagał się "nagrody"
, którą mu wcześniej obiecywałam? Na to wygląda, ale
błagam...seks w szafie? Tego chyba nigdy bym nie przewidziała.
Chłopak pozbył się mojej bluzki i nawet nie zamierzał tego
wszystkiego przerywać. Przez chwilę w ogóle zapomniałam gdzie
jesteśmy. Na nasze nieszczęście nie usłyszeliśmy, że ktoś
wszedł do pokoju. Nagle ktoś otworzył drzwi od szafy.
-Boże drogi! - Nataniel aż odskoczył
do tyłu. Byłam w takim szoku, że nie wydałam z siebie nawet
najmniejszego dźwięku.
-Na co się gapisz panie
przewodniczący? Jazda stąd. - warknął buntownik i z powrotem
zamknął drzwi od szafy. -Na czym skończyliśmy?- uśmiechnął się
łobuzersko i znów namiętnie mnie pocałował.
[Perspektywa Lysandra]
Tańczyłem w najlepsze z Rozalią,
zaprosiła mnie do tańca. Cały czas rozglądałem się czy aby w
pobliżu nie ma gdzieś Niny. Czułem się przez nią niekomfortowo
we własnym mieszkaniu. Wraz z Rozalią zmęczeni tańcem usiedliśmy
na kanapie.
-Moi fani przekraczają granice. -
załamałem się.
-Ale, że są imigrantami? - zapytała
białowłosa robiąc wielkie oczy.
-Że co? - spojrzałem na nią jak na
wariatkę – oczywiście, że nie.
-No to dlaczego przekraczają granice! -
oburzyła się.
-To tylko przenośnia.
-Nie znam się na matmie daj mi spokój.
- rozłożyła się na kanapie z kieliszkiem w dłoni. Chyba była aż
za bardzo pijana,a myślałem, że to ze mną jest źle.
-Taa...- nagle zobaczyłem jak
podchodzi do mnie Nina.
-Lysiaczku? Widziałeś gdzieś
może...eee...kurwa Kastiela?- zapytała wyciągając komórkę-
chciałam wziąć od niego numer- zachichotała.
-Dlaczego przeklęłaś?- kompletnie
nie wiedziałem o co jej chodzi.
-Jak to dlaczego? Przecież tak ma na
imię!
-Aha...- pogładziłem włosy dłonią.
Z nią jest coś nie tak czy może jednak ze mną?
-Spokojnie przecież i tak cię kocham!
- zbliżyła się do mnie na niebezpieczną odległość,ale od razu
ją odepchnąłem.
-Nino idź do domu proszę cię. Tu nie
ma miejsca dla dzieci.
-Dzieci? Mam 14 lat! - fuknęła i
odwracając się na pięcie zniknęła mi z pola widzenia. Dochodziła
już godzina druga. Niektórzy zaczęli zbierać się już do domu.
Pożegnałem kilka osób po czym wróciłem do innych gości. Kim
wymyśliła, że urządzimy karaoke. O dziwo wszyscy z wielką chęcią
włączyli się do zabawy. Chciałbym pogadać o czymś z Kastielem,
jednak jak zwykle gdzieś go wcięło.
[Perspektywa Lary]
Obydwoje leżeliśmy w szafie wtuleni w
siebie. Nawet nie spodziewałam się, że szafa może być aż taka
spora. W każdym razie musiało to wyglądać trochę komicznie.
Wyraz twarzy czerwonowłosego wyrażał ogromne zadowolenie.
-Lara?- odezwał się nagle buntownik.
-Tak?
-Wyjdziesz za mnie...?- wybełkotał
niewyraźnie.
-C-co?!- wrzasnęłam -A-ale Kastiel,
to chyba trochę za wcześnie na takie decyzje, my...
-Ale z psem. - dokończył patrząc na
mnie z lekkim zdziwieniem.
-A-ale...jak to...Kas głupku! -
uderzyłam go lekko w głowę, przy okazji cała się rumieniąc.
-Hah, ta szafa chyba nie działa na
ciebie zbyt dobrze. - powiedział otwierając drzwi. Obydwoje
wyszliśmy z "miejsca zbrodni" i niedbale zarzuciliśmy na
siebie brakujące części garderoby.
Obydwoje chwiejnym krokiem wróciliśmy
do balangowiczów. Kim wraz z Rozalią wydzierały się do sztucznych
mikrofonów, a reszta śmiała się do rozpuku. Usiedliśmy obok i
obserwowaliśmy całą zabawę. Chyba nigdy w życiu nie słyszałam,
żeby ktoś tak fałszował. Kiedy Rozalia skończyła swój występ
od razu podbiegła do mnie.
-Jak ty wyglądasz dziewczyno.- złapała
się za głowę. No tak, po akcji w szafie nie wyglądałam tak jak
wcześniej. Rozmazany makijaż, roztrzepane włosy, wymiętolone
ubranie.
-No jak no...normalnie. - udałam, że
nie wiem o co jej chodzi.
-"Wy jesteście niepoważni, serio
Roza serio?" - zaczęła mnie przedrzeźniać.
-Daj spokój to tylko...o zobacz! -
starałam się odwrócić jej uwagę.
-Ha, ha. Bardzo sprytny unik, ale
nieskuteczny.
-Dobra już no...- spuściłam wzrok.
-Ale przyznaj, że fajnie. Taka
adrenalinka.- zaczęła się śmiać i popchnęła mnie lekko.
-R-Roza! - zająknęłam się. Mimo
wszystko była to dla mnie trochę wstydliwa sytuacja.
-Ktoś tu się wstydzi ojoj. - chwyciła
mnie za policzki i zaczęła je tarmosić.
-Ała to boli. - wyrwałam się jej.
-Chodź, musisz z nami pośpiewać! -
pociągnęła mnie za sobą. Po chwili wraz z innymi zaczęłam wyć,
bo śpiewem tego nazwać nie można. W każdym razie zabawa była
przednia i była przy tym masa śmiechu. Lysander wraz z Kastielem w
końcu dopadli Ninę i jej koleżanki. Wyprowadzili je z mieszkania.
Przynajmniej mieliśmy już z nimi święty spokój.
(dop.aut. - Tak musiałam xD)
Po śpiewaniu nadszedł czas na inne
rozrywki. Alexy wraz z Arminem zaproponowali grę w butelkę. Jako,
że butelek było wokół pełno, wzięliśmy pierwszą lepszą.
Zaczęłam modlić się,żeby nie dostać jakiegoś głupiego albo
upokarzającego pytania. Jednak moje prośby nie zostały wysłuchane.
Rozradowany Alexy, który zakręcił butelką zwrócił się do mnie:
-Prawda czy wyzwanie?
-Idę do kibla, zaraz wrócę. -
oznajmił Kastiel i wyszedł z pokoju.
-Wyzwanie.- odparłam stanowczo.
Myślałam,że pytania mogą być upokarzające ,dlatego wybrałam
właśnie wyzwanie. Wybierając tę opcję popełniłam najgorszy
błąd mojego życia.
-Pocałuj solenizanta!- wykrzyknął
radośnie niebieskowłosy.
-Uuuu.- wszyscy byli tak pijani i
najwyraźniej zapomnieli, że mam chłopaka. Zaczęli mnie
dopingować. Nikt, absolutnie nikt nie zamierzał uratować mnie z
tej sytuacji. Spojrzałam na Rozalię, która bawiła się włosami i
znajdowała się chyba gdzieś w swoim świecie. Świetnie, jestem w
kropce. Kastiel jeszcze nie wrócił z łazienki, to była moja
szansa. Wolę nawet nie myśleć o tym jakie zadanie karne
wymyśliliby mi przyjaciele, gdybym nie wykonała powierzonego mi
teraz zadania. Spora ilość wypitych procentów nadal robiła swoje
i dodawała mi odwagi. Spojrzałam na Lysandra siedzącego kawałek
dalej, był strasznie zakłopotany. Niepewnie podeszłam do
białowłosego. Spojrzeliśmy sobie głęboko w oczy. Czułam jak
serce podchodzi mi do gardła. "Gorzko! Gorzko!" wszyscy
zaczęli nas dopingować. Nie widziałam już żadnej drogi ucieczki.
No już Lara! Po prostu to zrób!
Witam Cię serdecznie!
OdpowiedzUsuńZacznijmy od tego, że... CO TU SIĘ WYRABIA?!?! Nigdy nie sądziłam, że nasz Lysio mógłby się do tego stopnia upić. Poza tym Roza z Larą również nieźle zaszalały. Taniec na stole był epicki xD Takie rzeczy tylko na urodzinach Kastiela haha Właśnie Kastiel. Zastanawiam się ile nasz czerwonowłosy buntownik musiał wypić, że aż ledwo kontaktował. Przyznam, że jego perspektywa najbardziej mi się podobała. ,,A ty nie wypad"- śmieje sie i nie moge przestac haha
Zapraszam takze na mojego bloga, a nuż ci się spodoba. Życzę dużo weny i masę pomysłów. Pozdrawiam serdecznie i cieplutko xx
Dziękuję za miłe słowa :D U mnie kanon postaci powoli idzie się kochać xD Oczywiście z chęcią zajrzę do Ciebie!
Usuńhahhahahhah, nie mogę, hahahha
OdpowiedzUsuńkurde, przez cały rozdział śmiałam się jak jakiś psychol normalnie, trochę mnie od tego gardło nawet boli już. Co to się działo, jeju xxD
Podrawiam, prześmeszny i przegeniallny rozdział ^^
O nie! Łzy mi aż lecą ze śmiechu! Świetny rozdział. Po prostu co tam się działo? Niezła impreza :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :D
Najlepszy rozdział XD
OdpowiedzUsuńCo tam się odwala to ja nie wiem :D
Niech Kasia przyjdzie i niech nie dojdzie do pocałunku, PROSZĘĘĘ
Czekam na dalszy ciąg ^^
HHHAAHGAGAAAA, MEEEGA! Taaaka beka... i znowu ,,ku*wa Kastiel", ja nie mogę XDDD
OdpowiedzUsuńA ta końcówka.. Kastiel, wróóóóóóóóóóć!
Rozdział cuuudo
Pozdrawiam <3
Tak myślałam, że to Nina :P A cała impreza to jedna wielka beka XD nie ma to jak śmiać się do monitora (y) XD
OdpowiedzUsuńCzytam to drugi raz i nadal nie mogę przestać się śmiać :D Co ty ze mną robisz? Jedno jest pewne masz talent kochana <3 czekam na następny rozdział
OdpowiedzUsuńHahahaha świetny rozdział ♥ W kilka godzin przeczytałam wszystkie, baaaardzo proszę o więcej :D Jedno z najlepszych opowiadań ze słodkiego flirtu! ♥
OdpowiedzUsuńZawaliste masz talent♥
OdpowiedzUsuń