poniedziałek, 1 lutego 2016

Rozdział XX

O zgrozo. U progu drzwi stała niska blondynka, ubrana jak lalka. Wraz z nią przyszły dwie inne. podobnie wyglądające dziewczyny. Rozpoznałam ją od razu.
-Nina?! Co ty tu...
-Przyszłyśmy się bawić z Lysiem! -odpowiedziała radośnie i już chciała wejść do domu, jednak moja jeszcze na tyle silna ręka ją zatrzymała.
-Hola hola, intruzom wstęp zabroniony.
-Puszczaj mnie wariatko. - wyszarpała się i razem ze swoją świtą wtargnęła na imprezę.
-Co to ma znaczyć?!- nagle obok mnie pojawiła się Rozalia w dość...wymiętolonym ubraniu i w nieułożonych włosach.
-Gdzie ty byłaś przez tyle czasu? Kastiel siedział w wannie, wszyscy zaraz zaczną zgonować, a Lysander chyba zaraz będzie wymiotował...- spojrzałam na biednego białowłosego, którego wyraz twarzy krzyczał "za jakie grzechy!".
-Emm...gdzie byłam...no...wiesz...taka sytuacja...-jąkała się złotooka zapinając ukradkiem guzik od swojej sukienki. Myślała, że się nie domyślę?
-No nie no, wy jesteście niepoważni. Serio Roza? Serio?- popukałam się w czoło z niedowierzaniem.
-Ale czy ktoś nas widział? Nie. Więc nie ma problemu Larcia. - zachichotała.
-Nie spodziewałam się, że Leo jest taki...rozrywkowy. - chyba dobrze to określiłam.
-On? Jeszcze go dobrze nie znasz moja droga. - zaśmiała się.
-Dobra mamy teraz inny problem. - wskazałam palcem na trzy gimnazjalistki, które chyba mają zamiar dobrać się do Lysandra. Jedna nawet siedziała mu już na kolanach. To zadziałało na Rozalię jak płachta na byka.
-Zostawcie go!- podbiegła w ich stronę i chwyciła Ninę za włosy. Od razu posłusznie zeszła z kolan chłopaka, który absolutnie nie był w stanie się z nami porozumieć. Może i lepiej, że nie będzie tego pamiętał.
-Puszczaj suko! - wydzierała się blondynka. Jej koleżanki rzuciły się jej na pomoc. Byłam jednak szybsza.
-Nie tak szybko. - przewróciłam je na podłogę. Kręciło mi się w głowie od wypitego alkoholu dlatego runęłam na podłogę razem z nimi. Nina zaś wyszarpała się w końcu Rozalii. Pomogła wstać swoim koleżankom i odeszły gdzieś w inną część pokoju. Białowłosa pomogła mi podnieść się z podłogi.
-Nic ci nie jest?- zapytała z troską.
-To nic. Ważne, że Lysander jest na razie bezpieczny.- spojrzałam na chłopaka. Nagle poczułam silny uścisk na nadgarstku. Kolorowooki spojrzał na mnie błagalnym wzrokiem. Bez słów zrozumiałam o co chodzi. Zaraz się zacznie. Sama ledwo chodząc, wzięłam białowłosego pod ramię i powoli zaprowadziłam go do łazienki. Momentalnie uklęknął przy sedesie i od razu zwymiotował. Odwróciłam wzrok, bo chyba sama puściłabym pawia. Mimo wszystko było mi go żal. Pewnie pierwszy raz w życiu tak zabalował. Uważam, że Kastiel powinien bardziej go na to przygotować, w końcu jest w tym mistrzem. Chociaż po jego dzisiejszym zachowaniu zaczynam w to powątpiewać. Pomogłam Lysowi wstać i podejść do umywalki. Obmył twarz i usta. Oparł się o ścianę i głośno wypuścił powietrze z ust.
-W porządku?- położyłam mu dłoń na ramieniu.
-Ch-chyba tak...-wybełkotał-dziękuję, że mi pomogłaś-uśmiechnął się.
-Nie ma za co, nie zostawiłabym cię w takiej chwili bez pomocy.- odwzajemniłam uśmiech. Staliśmy tak chwilę nie odzywając się ani słowem. Zza drzwi dobiegały dźwięki muzyki.
-Chyba powinniśmy wrócić do pozostałych. - powiedział Lysander chwytając za klamkę.
-Racja. - podążyłam za nim do pokoju gdzie odbywała się impreza. Wzrokiem szukałam Niny i jej koleżanek, lecz nigdzie nie mogłam ich dostrzec. Nagle zauważyłam tańczącą na stole Rozalię z kieliszkiem w ręce. Czy ta dziewczyna ma jakiś umiar? Gdy tylko mnie spostrzegła zeszła ze stołu i podbiegła do mnie. W jednej z dłoni trzymała w połowie już pustą butelkę cytrynowej wódki.
-Pij.- zarządziła, chyba nie miała zamiaru usłyszeć sprzeciwu.
-To przegięcie. Ja już nie mogę. - gdy patrzyłam na białowłosą, rozmywała mi się przed oczami. To chyba zły znak.
-Dobry żart, dajesz z gwinta.- powiedziała wesoło i podała mi butelkę. Spojrzałam na nią i po chwili zaczęłam się dziko śmiać. Chyba znowu zaczyna się faza. Bez dłuższego zastanawiania się wypiłam kilka łyków. Przez moje gardło przeszło silne uczucie ciepła. Oddałam złotookiej butelkę,z której i ona zaczęła pić. Obydwie weszłyśmy na stół i tańczyłyśmy. Znowu nie wiedziałam co robię i nie interesowało mnie to ani trochę. Reszta dziewcząt do nas dołączyła i zaczęła tańczyć dookoła nas. Chłopcy przyglądali się nam uważnie. Miałam wrażenie jakby zaraz mieli zacząć się ślinić. Zabawa nadal trwała w najlepsze.

[Perspektywa Kastiela]

Ostro przegiąłem, dawno tyle nie wypiłem. Nie mam siły podnieść się z kanapy, na której zostawiła mnie Lara. Właśnie, gdzie ona jest? Mój rozmazany wzrok pozwolił mi jedynie na zlokalizowanie dwóch tańczących na stole postaci. Jedna ma białe, a druga brązowe włosy. To chyba Lara. Powoli podniosłem się z pozycji leżącej do pozycji siedzącej. Cholera, na prawdę przesadziłem. Wir w głowie był porównywalny do tego, jakbym kręcił się dobre kilka minut wokół własnej osi. W dodatku zgubiłem gdzieś Lysa. Ostrożnie podniosłem się z kanapy i zacząłem szukać wzrokiem mojego przyjaciela.
-O tu jesteś. - znalazłem go po chwili siedzącego przy barku i rozmawiającego z Natanielem.
-Przynajmniej tu jej nie ma. - załamał się.
-Ale kogo?- nie zrozumiałem o co może mu chodzić.
-Nina tu jest. - odpowiedział smętnie.
-Ona?! - tak zamachnąłem się ręką, że prawie zrzuciłem jakąś szklankę.
-Nie sądziłem, że może być do tego zdolna i przyjść nieproszona na moje urodziny. Jak ktoś się dowie, że ona tu jest mam przechlapane.
-Spokojnie zaraz ją wyprowadzę. - zaśmiałem się złowieszczo i ruszyłem w poszukiwaniu blondynki. W pokoju było ciemno, ale ten blond kołtun aż świecił po oczach.
-Hej młoda, koniec imprezy. - stanąłem nad nią.
-Uuu-uśmiechnęła się zalotnie- a ktoś ty?- zapytała. Widziała mnie tyle razy na próbach i mnie nie poznaje? W sumie ona patrzy zawsze tylko na Lysandra, także to trochę zrozumiałe.
-Jestem...jestem...- zawahałem się, znowu echem w głowie odbiły mi się słowa Lary. Nie wiedzieć czemu tak mocno zakorzeniły się w moich myślach. Po prostu powiedziałem to, co ślina przyniosła mi na język. Czyli to, co wcześniej powiedziałem rozkładając się na kanapie. - Jestem...kurwa Kastiel.
-Niezły jesteś. - pisnęła swoim jakże wysokim głosem.
-A ty nie, wypad. - oprzytomniałem na chwilę przypominając sobie cel mojej misji. Jak ona ma czelność mnie podrywać.
-Jaki niegrzeczny, spotkamy się później. - puściła mi oczko i gdzieś zniknęła.
-Co za...-aż szkoda mi było na nią słów. Dobrze, że Lara tego się słyszała, chyba wydrapałaby jej oczy. Stwierdziłem, że powinienem zająć się trochę moją dziewczyną, więc prawie po omacku zacząłem jej szukać. Ostatnio widziałem ją gdy tańcowała w najlepsze na stole. Tak myślę, że to była ona. Jednak gdy tam podszedłem dziewczyn nie było. Podążyłem w stronę barku. Bingo! Znalazłem ją siedzącą obok innych dziewczyn. Nawet siedząc na krześle, nieźle się chwiała.
-Szukałem cię.- oznajmiłem stukając ją dłonią w ramię.
-Taaa?- zachichotała, a dziewczyny jej zawtórowały.
-Idziemy.- podniosłem ją z krzesła i wziąłem na ręce.
-Gdzie mnie zabierasz?
-Do Narnii. - pognałem z nią do pokoju obok, akurat było w nim pusto. Ujrzałem dużą szafę, która w środku była całkowicie pusta, więc było tam sporo miejsca. Akurat na dwie osoby.
-Czemu pakujesz nas do szafy?!- nagle trochę oprzytomniała.
-A czemu nie?- zamknąłem drzwi od szafy. Jej środek oświetlała jedynie mała lampka, wisząca na górze. Mimo wszystko obydwoje dosyć dobrze widzieliśmy siebie nawzajem. Sam do końca nie wiedziałem, co ja właściwie wyprawiam.
[Perspektywa Lary]

Super, Kastiel zamknął nas w szafie. Co zamierza teraz zrobić? Czy jemu już całkiem odbiła szajba? Spojrzałam ukradkiem na chłopaka, pożerał mnie wzrokiem głodnego wilka. Nawet jakbym chciała to i tak się stąd nie wyczłapię. Za bardzo kręci mi się w głowie. Kas przysunął się bliżej mnie i zaczął całować moją szyję. Po chwili wpił się w moje usta i przywarł do mnie całym ciałem. Czyżby domagał się "nagrody" , którą mu wcześniej obiecywałam? Na to wygląda, ale błagam...seks w szafie? Tego chyba nigdy bym nie przewidziała. Chłopak pozbył się mojej bluzki i nawet nie zamierzał tego wszystkiego przerywać. Przez chwilę w ogóle zapomniałam gdzie jesteśmy. Na nasze nieszczęście nie usłyszeliśmy, że ktoś wszedł do pokoju. Nagle ktoś otworzył drzwi od szafy.
-Boże drogi! - Nataniel aż odskoczył do tyłu. Byłam w takim szoku, że nie wydałam z siebie nawet najmniejszego dźwięku.
-Na co się gapisz panie przewodniczący? Jazda stąd. - warknął buntownik i z powrotem zamknął drzwi od szafy. -Na czym skończyliśmy?- uśmiechnął się łobuzersko i znów namiętnie mnie pocałował.

[Perspektywa Lysandra]

Tańczyłem w najlepsze z Rozalią, zaprosiła mnie do tańca. Cały czas rozglądałem się czy aby w pobliżu nie ma gdzieś Niny. Czułem się przez nią niekomfortowo we własnym mieszkaniu. Wraz z Rozalią zmęczeni tańcem usiedliśmy na kanapie.
-Moi fani przekraczają granice. - załamałem się.
-Ale, że są imigrantami? - zapytała białowłosa robiąc wielkie oczy.
-Że co? - spojrzałem na nią jak na wariatkę – oczywiście, że nie.
-No to dlaczego przekraczają granice! - oburzyła się.
-To tylko przenośnia.
-Nie znam się na matmie daj mi spokój. - rozłożyła się na kanapie z kieliszkiem w dłoni. Chyba była aż za bardzo pijana,a myślałem, że to ze mną jest źle.
-Taa...- nagle zobaczyłem jak podchodzi do mnie Nina.
-Lysiaczku? Widziałeś gdzieś może...eee...kurwa Kastiela?- zapytała wyciągając komórkę- chciałam wziąć od niego numer- zachichotała.
-Dlaczego przeklęłaś?- kompletnie nie wiedziałem o co jej chodzi.
-Jak to dlaczego? Przecież tak ma na imię!
-Aha...- pogładziłem włosy dłonią. Z nią jest coś nie tak czy może jednak ze mną?
-Spokojnie przecież i tak cię kocham! - zbliżyła się do mnie na niebezpieczną odległość,ale od razu ją odepchnąłem.
-Nino idź do domu proszę cię. Tu nie ma miejsca dla dzieci.
-Dzieci? Mam 14 lat! - fuknęła i odwracając się na pięcie zniknęła mi z pola widzenia. Dochodziła już godzina druga. Niektórzy zaczęli zbierać się już do domu. Pożegnałem kilka osób po czym wróciłem do innych gości. Kim wymyśliła, że urządzimy karaoke. O dziwo wszyscy z wielką chęcią włączyli się do zabawy. Chciałbym pogadać o czymś z Kastielem, jednak jak zwykle gdzieś go wcięło.

[Perspektywa Lary]

Obydwoje leżeliśmy w szafie wtuleni w siebie. Nawet nie spodziewałam się, że szafa może być aż taka spora. W każdym razie musiało to wyglądać trochę komicznie. Wyraz twarzy czerwonowłosego wyrażał ogromne zadowolenie.
-Lara?- odezwał się nagle buntownik.
-Tak?
-Wyjdziesz za mnie...?- wybełkotał niewyraźnie.
-C-co?!- wrzasnęłam -A-ale Kastiel, to chyba trochę za wcześnie na takie decyzje, my...
-Ale z psem. - dokończył patrząc na mnie z lekkim zdziwieniem.
-A-ale...jak to...Kas głupku! - uderzyłam go lekko w głowę, przy okazji cała się rumieniąc.
-Hah, ta szafa chyba nie działa na ciebie zbyt dobrze. - powiedział otwierając drzwi. Obydwoje wyszliśmy z "miejsca zbrodni" i niedbale zarzuciliśmy na siebie brakujące części garderoby.
Obydwoje chwiejnym krokiem wróciliśmy do balangowiczów. Kim wraz z Rozalią wydzierały się do sztucznych mikrofonów, a reszta śmiała się do rozpuku. Usiedliśmy obok i obserwowaliśmy całą zabawę. Chyba nigdy w życiu nie słyszałam, żeby ktoś tak fałszował. Kiedy Rozalia skończyła swój występ od razu podbiegła do mnie.
-Jak ty wyglądasz dziewczyno.- złapała się za głowę. No tak, po akcji w szafie nie wyglądałam tak jak wcześniej. Rozmazany makijaż, roztrzepane włosy, wymiętolone ubranie.
-No jak no...normalnie. - udałam, że nie wiem o co jej chodzi.
-"Wy jesteście niepoważni, serio Roza serio?" - zaczęła mnie przedrzeźniać.
-Daj spokój to tylko...o zobacz! - starałam się odwrócić jej uwagę.
-Ha, ha. Bardzo sprytny unik, ale nieskuteczny.
-Dobra już no...- spuściłam wzrok.
-Ale przyznaj, że fajnie. Taka adrenalinka.- zaczęła się śmiać i popchnęła mnie lekko.
-R-Roza! - zająknęłam się. Mimo wszystko była to dla mnie trochę wstydliwa sytuacja.
-Ktoś tu się wstydzi ojoj. - chwyciła mnie za policzki i zaczęła je tarmosić.
-Ała to boli. - wyrwałam się jej.

-Chodź, musisz z nami pośpiewać! - pociągnęła mnie za sobą. Po chwili wraz z innymi zaczęłam wyć, bo śpiewem tego nazwać nie można. W każdym razie zabawa była przednia i była przy tym masa śmiechu. Lysander wraz z Kastielem w końcu dopadli Ninę i jej koleżanki. Wyprowadzili je z mieszkania. Przynajmniej mieliśmy już z nimi święty spokój.


(dop.aut. - Tak musiałam xD)
Po śpiewaniu nadszedł czas na inne rozrywki. Alexy wraz z Arminem zaproponowali grę w butelkę. Jako, że butelek było wokół pełno, wzięliśmy pierwszą lepszą. Zaczęłam modlić się,żeby nie dostać jakiegoś głupiego albo upokarzającego pytania. Jednak moje prośby nie zostały wysłuchane. Rozradowany Alexy, który zakręcił butelką zwrócił się do mnie:
-Prawda czy wyzwanie?
-Idę do kibla, zaraz wrócę. - oznajmił Kastiel i wyszedł z pokoju.
-Wyzwanie.- odparłam stanowczo. Myślałam,że pytania mogą być upokarzające ,dlatego wybrałam właśnie wyzwanie. Wybierając tę opcję popełniłam najgorszy błąd mojego życia.
-Pocałuj solenizanta!- wykrzyknął radośnie niebieskowłosy.
-Uuuu.- wszyscy byli tak pijani i najwyraźniej zapomnieli, że mam chłopaka. Zaczęli mnie dopingować. Nikt, absolutnie nikt nie zamierzał uratować mnie z tej sytuacji. Spojrzałam na Rozalię, która bawiła się włosami i znajdowała się chyba gdzieś w swoim świecie. Świetnie, jestem w kropce. Kastiel jeszcze nie wrócił z łazienki, to była moja szansa. Wolę nawet nie myśleć o tym jakie zadanie karne wymyśliliby mi przyjaciele, gdybym nie wykonała powierzonego mi teraz zadania. Spora ilość wypitych procentów nadal robiła swoje i dodawała mi odwagi. Spojrzałam na Lysandra siedzącego kawałek dalej, był strasznie zakłopotany. Niepewnie podeszłam do białowłosego. Spojrzeliśmy sobie głęboko w oczy. Czułam jak serce podchodzi mi do gardła. "Gorzko! Gorzko!" wszyscy zaczęli nas dopingować. Nie widziałam już żadnej drogi ucieczki. No już Lara! Po prostu to zrób!

10 komentarzy:

  1. Witam Cię serdecznie!
    Zacznijmy od tego, że... CO TU SIĘ WYRABIA?!?! Nigdy nie sądziłam, że nasz Lysio mógłby się do tego stopnia upić. Poza tym Roza z Larą również nieźle zaszalały. Taniec na stole był epicki xD Takie rzeczy tylko na urodzinach Kastiela haha Właśnie Kastiel. Zastanawiam się ile nasz czerwonowłosy buntownik musiał wypić, że aż ledwo kontaktował. Przyznam, że jego perspektywa najbardziej mi się podobała. ,,A ty nie wypad"- śmieje sie i nie moge przestac haha
    Zapraszam takze na mojego bloga, a nuż ci się spodoba. Życzę dużo weny i masę pomysłów. Pozdrawiam serdecznie i cieplutko xx

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za miłe słowa :D U mnie kanon postaci powoli idzie się kochać xD Oczywiście z chęcią zajrzę do Ciebie!

      Usuń
  2. hahhahahhah, nie mogę, hahahha
    kurde, przez cały rozdział śmiałam się jak jakiś psychol normalnie, trochę mnie od tego gardło nawet boli już. Co to się działo, jeju xxD
    Podrawiam, prześmeszny i przegeniallny rozdział ^^

    OdpowiedzUsuń
  3. O nie! Łzy mi aż lecą ze śmiechu! Świetny rozdział. Po prostu co tam się działo? Niezła impreza :D
    Pozdrawiam :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Najlepszy rozdział XD
    Co tam się odwala to ja nie wiem :D
    Niech Kasia przyjdzie i niech nie dojdzie do pocałunku, PROSZĘĘĘ
    Czekam na dalszy ciąg ^^

    OdpowiedzUsuń
  5. HHHAAHGAGAAAA, MEEEGA! Taaaka beka... i znowu ,,ku*wa Kastiel", ja nie mogę XDDD
    A ta końcówka.. Kastiel, wróóóóóóóóóóć!
    Rozdział cuuudo
    Pozdrawiam <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Tak myślałam, że to Nina :P A cała impreza to jedna wielka beka XD nie ma to jak śmiać się do monitora (y) XD

    OdpowiedzUsuń
  7. Czytam to drugi raz i nadal nie mogę przestać się śmiać :D Co ty ze mną robisz? Jedno jest pewne masz talent kochana <3 czekam na następny rozdział

    OdpowiedzUsuń
  8. Hahahaha świetny rozdział ♥ W kilka godzin przeczytałam wszystkie, baaaardzo proszę o więcej :D Jedno z najlepszych opowiadań ze słodkiego flirtu! ♥

    OdpowiedzUsuń