Dotarłam pod szkołę. Na jej widok
zachciało mi się wracać z powrotem mimo ,że to dopiero drugi
dzień. Weszłam do budynku. Rozglądałam się po nim jak wariatka
tylko po to żeby nie spotkać Kastiela. Szukałam Rozy. Musiałam
jej wszystko opowiedzieć. Gdy dotarłam pod klasę Rozalia już na
mnie czekała razem z Kim.
-Cześć laska! - przytuliła mnie Kim.
-Hej! - białowłosa zrobiła to samo.
-Cześć dziewczyny...-odpowiedziałam
lekko smutnym tonem.
-Co się stało?-zapytała Rozalia, jej
oczy były pełne troski.
-Wczoraj zdarzyło się
coś...dziwnego.-czułam się
bezsilna.
-Opowiedz nam wszystko! -krzyknęły
prawie równocześnie.
-A więc. -zaczęłam- wczoraj gdy
wychodziłam ze szkoły Kastiel do mnie podszedł i zaczepił.
Później zaciągnął mnie do domu i tam...pocałowaliśmy
się...-próbowałam unikać piorunującego spojrzenia dziewczyn.
-Eh...wiedziałam,że cię złapie.-
Kim chwyciła się za głowę.
-Ja tak samo- zawtórowała jej
białowłosa. Po czym obydwie mnie przytuliły. Dobrze,że mam takie
koleżanki.
-Co mam zrobić? Przecież on jest z
nami w klasie. Udawać ,że nic nie zaszło?
-Hmm...może po prostu zachowuj się
normalnie. My w razie co będziemy twoją obstawą!- przyznam ,że
pomysł Kim był niezły.
-Okej...-westchnęłam. Po kilku
minutach usłyszałyśmy dzwonek na lekcje. -Cholera...-zobaczyłam
czerwonowłosego idącego z Lysandrem.
-Odwracamy się! -krzyknęła Roza.
Wszystkie udawałyśmy,że ich nie widzimy. Schowałyśmy się między
innymi osobami żeby wmieszać się w tłum. Niezauważone weszłyśmy
do klasy i zajęłyśmy miejsca. Na szczęście Kastiel i Lysander
siedzieli w innym rzędzie. Po lekcji wszyscy wyszli z sali.
Postanowiłyśmy iść z dziewczynami na dziedziniec. Po drodze
jednak zaczepił nas Armin.
-Mogę porwać na chwilkę Larę?
-puścił nam oczko. Dziewczyny kiwnęły tylko głową i pozwoliły
nam pójść.
-Coś się stało Armin? -zapytałam
lekko zawstydzona.
-Nie nic. Pomyślałem,że może
miałabyś ochotę dzisiaj do mnie wpaść? Pogralibyśmy
razem.-uśmiechnął się szeroko.
-Z chęcią ale jestem umówiona z Rozą
na małe zakupy.
-A po zakupach?
-Zależy o której wrócimy,ale raczej
nie spędzimy tam całego dnia.
-Okej. Może być 17.30? Spotkamy się
pod szkołą.
-Spoko.-uśmiechnęłam się.
-To jesteśmy umówieni. -przytulił
mnie. -Lecę do chłopaków. Pa! - pomachał i odszedł w stronę
szkoły.
-Pa – odpowiedziałam i
ruszyłam w kierunku śmiejących się Kim i Rozy.
-No no! Ktoś tu spodobał się
Arminowi! Uuuu...- powiedziała wesoło Rozalia składając z dłoni
serduszko.
-Aj przestań. To tylko koleżeńskie
spotkanie to wszystko. -odpowiedziałam wystawiając jej język.
-Tak to się teraz nazywa- powiedziała
Kim.
-Teraz powinnam bardziej się
przejmować Kastielem a nie tym!
-Póki masz przy sobie nas nic ci nie
grozi.-białowłosa poklepała mnie po ramieniu.
-Sądzisz ,że one ci w czymś pomogą?-
wszystkie podskoczyłyśmy jak oparzone. Kastiel z Lysandrem zaszli
nas od tyłu.
-Kastiel! Mamy dostać zawału?!
-wrzasnęła Kim.
-Przepraszam za niego ale on mnie już
nie słucha. -tłumaczył się Lysander.
-To nie ty powinieneś nas tu
przepraszać.- wtrąciła Roza.
-Dziewczyny dajcie spokój.- powiedział
spokojnie buntownik i objął mnie ramieniem. Delikatnie chciałam
zabrać jego rękę ale nie udało mi się to.
-Czego chcesz?-odezwałam się w końcu.
-Musimy pogadać. -pociągnął mnie za
rękę. Po chwili znaleźliśmy się za szkołą. Nikogo tam nie
było. Stanęłam blisko muru...i to był błąd. Kas zablokował mi
jakąkolwiek drogę ucieczki.
-Dlaczego wczoraj tak szybko uciekłaś?
- zapytał.
-I tak przyszedł twój kolega więc...-
próbowałam jakoś wybrnąć.
-Nie podobało ci się?- uśmiechnął
się łobuzersko.
-J-ja musiałam iść...- w tej właśnie
chwili moja twarz zamieniła się w wielkiego czerwonego buraka.
-Nic nie musiałaś. Nie kłam mi tu.
Miałaś mi pomóc.
-W czym?
-Chciałem ,żebyś pomogła mi i
Lysandrowi przy piosence ale i tak już jest gotowa.
-Dlaczego akurat ja miałabym wam
pomagać? Lysander jest chyba mistrzem w pisaniu piosenek nieprawdaż?
-Może i tak ale dodatkowa głowa do
wymyślania zawsze się przyda.
-Może.
-Wiem gdzie mieszkasz.
-Że co?!
-Hahaha spokojnie. Nie wiem przecież.
Żebyś widziała swoją minę.
-Bardzo zabawne. Dlaczego się mnie tak
uczepiłeś co? Jak twierdzisz możesz mieć każdą dziewczynę w
tej szkole.
-Bo mogę.
-To idź do nich i najlepiej przeleć
je na miejscu.-nie wierzyłam w to co powiedziałam. Czułam jednak
,że musiałam to zrobić.Wielki
macho...Odepchnęłam go na tyle mocno ,że mogłam w spokoju odejść
dalej.
-Ej! Zazdrosna?
-O ciebie zawsze! -powiedziałam
wystawiając mu język i zniknęłam za rogiem.
-Pff...laski...- uśmiechnął się do
siebie i wyciągnął paczkę papierów z kieszeni. Tym czasem ja
byłam już z powrotem w towarzystwie Rozy,Kim i...Lysa.
-Lysander możesz już wrócić do
swojego kolegi. -uśmiechnęła się Roza.
-Nie sądzę,żeby mnie teraz
potrzebował...-powiedział jakby nieobceny tu duszą i odszedł w
kierunku fontanny na dziedzińcu.
-On zawsze jest taki tajemniczy?
-spytałam.
-W głębi serca jest bardzo
sympatyczny. Jest na prawdę dobrym przyjacielem. - powiedziała Kim.
-Masz rację. Wytrzymywać z kimś
takim jak Kastiel.- odpowiedziałam. Po chwili zadzwonił dzwonek i
ruszyłyśmy na lekcje. Do końca dnia w szkole dziewczyny robiły za moją obstawę. Gdy skończyła się
ostatnia lekcja od razu ruszyłam z białowłosą na zakupy do sklepu
jej chłopaka.
-Cześć Leo! -dziewczyna podbiegła do
swojego chłopaka mocno go przytulając.
-Hej Rozalio. -pocałował ją w czoło.
Tak dobrze razem wyglądają. Po chwili podszedł również do mnie.
-Witaj jestem Leigh. Możesz mówić na
mnie Leo. Miło mi cię poznać.- ucałował moją dłoń. Łał! Tak
samo dobrze wychowany jak Lysander. Widać ,że to bracia.
-Mi także miło cię poznać. Jestem
Lara. -uśmiechnęłam się.
-A więc Laro witam cię w moim
skromnym sklepie. Rozalio oprowadź ją proszę.
-Ok! -dziewczyna wniebowzięta
oprowadziła mnie po całym sklepie. Skromnym to ja bym go nie
nazwała.- Trzeba ci teraz wybrać coś ładnego na twoją randkę z
Arminem!
-To nie jest randka.
-Mów co chcesz. Leo przynieś kilka
pasujących do niej ciuszków!
-Robi się.- Leo przyniósł kilka
przepięknych sukienek. Przymierzyłam każdą z nich.
-W każdej wyglądasz powalająco! Leżą
jak ulał! -krzyczła Roza.
-Dziękuję Rozo. Mnie też się
podobają. Jednak chyba wybiorę tę niebieską.
-Okej!
-Ale nie mam tyle pieniędzy przy
sobie...
-Ty chyba żartujesz! Nie musisz nic
płacić! Jesteś moją koleżanką i to jest prezent.
-Ależ Rozo nie mogę tak po prostu...
-Możesz! Zapakuję ci to w reklamówkę
i wychodzimy cię odpicować!
-Dobrze. Dziękuję. -przytuliłyśmy
się. Leo pomachał nam na pożegnanie. Niedługo potem byłyśmy u
mnie w domu. Roza pomogła mi się przebrać. Wybrała odpowiednie
buty i pomogła mi lekko się pomalować.
-Wyglądasz ślicznie!-białowłosa
prawie skakała z radości.
-Dziękuję. O kurde! Już 17.15! Muszę
się pospieszyć! - obydwie wyszłyśmy z mojego domu. Podziękowałam
jeszcze Rozalii i pożegnałyśmy się. Po chwili byłam pod szkołą.
W oddali dojrzałam idącego w moją stronę Armina.
-Hej Larcia! - przytulił mnie.
-Hej Armin.-uśmiechnęłam się
niepewnie.
-Świetnie wyglądasz.-stwierdził
lustrując mnie wzrokiem od góry do dołu.
-Dzięki.
-Idziemy? -zapytał wystawiając ramię.
-Jasne.-chwyciłam go pod rękę i
ruszyliśmy w stronę jego domu. Całą drogę śmialiśmy się i
rozmawialiśmy. Dowiedzieliśmy się o sobie wielu ciekawych rzeczy.
Gdy już weszliśmy do jego domu powitał nas wesoły Alexy.
-No no! Ładna z was parka! - zaśmiał
się.
-Daruj sobie braciszku. Chodźmy do
mojego pokoju. -uśmiechnął się do mnie Armin. Miał pokój taki
jaki sobie wyobrażałam. Wszędzie plakaty,figurki,magazyny,obiekty
kolekcjonerskie z przeróżnych gier komputerowych. A nad tym
wszystkim królowała ogromna szafa wypełniona grami video.
-Łał...jestem pod wrażeniem!
-usiadłam na kanapie i rozglądałam się po pokoju.
-Trochę się tego nazbierało przez
ostatnie lata! - odpowiedział siadając obok mnie. Chwila ciszy.
Kątem oka widziałam,że Armin badawczo się we mnie wpatruje.
Niepewnie odrwóciłam się w jego stronę. Kiedy nasze spojrzenia
się spotkały nerwowo spojrzałam w innym kierunku.
-To gramy w coś? -zapytałam czując
lekkie rumieńce na policzkach.
-Jasne.-chłopak uśmiechnął. Podszedł do konsoli i włączył grę. Do reszty zatraciliśmy się w wykonywanej czynności. Śmialiśmy się ,rozmawialiśmy. Było bardzo przyjemnie.
Spojrzałam na zegarek w pokoju chłopaka.
-To już 21?!
-Jak ten czas szybko leci.-powiedział czarnowłosy wyłączając konsolę.
-Przepraszam cię ale muszę już się
zbierać.
-Odprowadzę cię. Jest już ciemno.
-Nie ,nie kłopocz się. Dam radę.
Znam drogę.
-Ale dla mnie to nie kłopot!
-Na prawdę nie trzeba. Do mojego domu
nie jest daleko ,ale dziękuję za troskę. -ubrałam moją skórzaną
kurtkę.
-Będziesz chciała to kiedyś
powtórzyć? -zapytał mnie jeszcze w progu Armin.
-Z chęcią!-uścisnęłam go na
pożegnanie. - Lecę, pa!
-Pa pa. Uważaj na siebie.
-Okej!- wyszłam z domu bliźniaków i ruszyłam w stronę swojego. Przez większą część mojej
"podróży" do domu nic się nie działo. Jednak tuż przy
moim domu miałam wrażenie ,że ktoś mnie śledzi. Odwróciłam
się. Nikogo nie było. Zaczęłam przekręcać zamek w drzwiach.
Nagle ktoś zasłonił mi oczy.
-Ktoś ty?-zapytałam nerwowo.
-Zgadnij.-od razu poznałam ten głos.
-Kastiel nie pogrywaj sobie ze mną w
ten sposób.
-Nie zaprosisz mnie do środka?
-Eh...wejdź.-powiedziałam niechętnie
chociaż w głębi serca pomyślałam "czemu nie?". Rodziców nie ma, pojechali do babci. Sama w domu z Kastielem. Może być
ciekawie.
Świeeetny rozdział! <3
OdpowiedzUsuńI jak kazdy inny i inny jak kazdy
Usuń