UWAGA; Rozdział zawiera scenę +18
Oboje aż podskoczyliśmy. Zeszłam z kolan chłopaka a on ruszył otworzyć drzwi. Gdy je otworzył ujrzał Amber (czyt.największą sucz na świecie).
Oboje aż podskoczyliśmy. Zeszłam z kolan chłopaka a on ruszył otworzyć drzwi. Gdy je otworzył ujrzał Amber (czyt.największą sucz na świecie).
-Amber?! Co ty tu robisz?! -zapytał
zakoczony chłopak.
-Hmm może by tak trochę milej co?
Kochanie ,stęskniłam sie za tobą. - zawiesiła się mu na szyi i
chciała pocałować. Czerwonowłosy natychmiast ją odepchnął.
-Co ty wyprawiasz?! - słysząc jego
krzyk z korytarza aż się wzdrygnęłam.
-Jak to co? Już mnie nie chcesz? -
zatrzepotała rzęsami.
-Nigdy nie chciałem i nie zechcę. A
teraz wyjdziesz i już nigdy się do mnie nie odezwiesz ,albo ukręcę
łeb twojemu braciszkowi. -powiedział to tak chłodnym i
przerażającym tonem ,że dziewczyna odwróciła się na pięcie i
wyszła.
-Pożałujesz! - krzyknęła blondynka
z oddali. Kastiel zamnkął drzwi i odetchnął głosno. Wszedł z
powrotem do pokoju.
-Czy to...?
-Tak to Amber.
-Ona jest w tobie zakochana?
-Taa ,aż do tego stopnia ,że
ubzdurała sobie ,że z nią jestem.
-Heh...to nieźle... -powiedziałam
cicho. Chłopak usiadł obok mnie na kanapie.
-Co przerwała?- zapytał czule. Ja z
uśmiechem na ustach usiadłam mu znów na kolanach mocno się w
niego wtulając.
-Może zorganizujemy w szkole jakiś
koncert? -odezwałam się po dłużej chwili.
-Po co?
-Jak to po co? Ty i Lysander tworzycie
świetny zespół.
-Dwie osoby to jeszcze nie zespół.
Kiedyś miałem kapelę ,ale rozpadła się. Zostałem ja i Lys.
-Szkoda...ale w szkole na pewno
znajdzie się ktoś kto zechce z wami zagrać prawda?
-Nie sądzę by ktoś chciał.
-Popytam się ludzi z klasy. Na pewno
pomysł z koncertem im się spodoba.
-Jak chcesz.
-Nie podoba ci się mój pomysł?
-To nie tak ,że mi się nie podoba
tylko...
-Tylko co?
-Nieważne.
-Ważne. Gadaj.
-Bo widzisz ja...nigdy nie...grałem
przed większą publicznością.
-No co ty boisz się?
-Nie boję!
-Właśnie ,że tak!
-No może trochę.
-Nie ma czego. Chyba raczej ja powinnam
się bać rzeszy twoich fanek po koncercie. -zaśmiałam się.
-Już mam jedną psychofankę.
-uśmiechnął się.
-Amber?
-Też.
-Chyba nie mówisz o mnie?
-Hehe.
-Kas!
-No dobra dobra.
-Pokażesz mi piosenkę którą napisał
Lysander?
-Jasne. -podał mi kartkę z biurka. -
Masz.- zaczęłam czytać tekst. Po chwili skończyłam.
-To jest przepiękne...
-Uważaj bo się zakochasz.
-W Lysandrze? Chyba żartujesz.
-No wiesz taka jedna Nina nawet ubiera
się jak on i łazi za nim wszędzie.
-Biedny Lys.
-Zostajesz na noc?
-Nie ,muszę wracać do domu. Innym
razem.
-Oj no weź Lara.
-Znowu się skończy na tym ,że nie
pójdziemy do szkoły.
-Szkoła to szkoła , nic szczególnego.
-Dla mnie to ważne bo mam plany na
przyszłość.
-Ee tam. Zostajesz. Nawet jakbyś
chciała wyjść to cię nie wypuszczę.
-Będziesz mnie więził? -uniosłam
brew do góry.
-Jeśli będzie trzeba. -zaśmiał się.
-Wariat. - powiedziałam i ruszyłam w
stronę drzwi wyjściowych. Chłopak pobiegł za mną i zagrodził mi
drogę.
-Powiedziałem ,że zostajesz.
-Kastiel nie odstawiaj cyrków tylko
mnie przepu..aaa! - czerwonowłosy wziął mnie na ręce i zaniósł
do salonu. Posadził mnie na kanapie.
-Nie mam ze sobą żadnych rzeczy...jak
mam tu nocować.
-Nie potrzebujesz ubrań. - zmierzył
mnie wzrokiem.
-Zboczeniec.
-Nie schlebiaj mi.
-Widzę ,że z tobą nie wygram.
-Właśnie. Muszę wyjść z Demonem na
spacer. Poczekaj w domu.
-Nie mogę iść z tobą?
-Jeszcze mi uciekniesz.
-Nie ucieknę no...- pocałowałam go w
policzek.
-Dobra, biorę smycz i idziemy. -
Kastiel zawołał psa i wyszliśmy na dwór. Przez chwilę szliśmy w
ciszy. - Chcesz potrzymać smycz?
-Jasne. - chwyciłam smycz. Kastiel
śmiał się bo nie dawałam sobie rady z utrzymaniem psa. Co jak co
ale ten pies ciągnął jak potwór. -Aa! - zdąrzyłam tylko
krzyknąć ,pies tak mocno pociągnął ,że upadłam i zdarłam
sobie kolano. Chłopak natychmiast do mnie podbiegł.
-Lara! Nic ci nie jest? - pomógł mi
wstać.
-Nic...ał...-syknęłam bo zdarte
kolano bardzo szczypało.
-Przepraszam za Demona ,nie powinienem
dawać ci smyczy. Chodź ,wezmę cię na barana.
-Nie nie musisz...dam radę iść. -
chłopak mimo to kazał mi na siebie wskoczyć. Puścił psa ze
smyczy i szliśmy z powrotem w kierunku domu. Po kilkunastu minutach
weszliśmy do domu. Kastiel położył mnie na kanapie i przyniosł z
apteczki wodę utlenioną i gazik ,żeby przemyć moją ranę.
-Masz ,musisz to zdezynfekować.
-Dzięki. Jesteś kochany. -
uśmiechnęłam się do niego. Czerwonowłosy odwajemnił uśmiech i
poszedł zrobić nam kolację. Ja przemyłam swoją ranę. Po chwili
przyszedł do mnie Demon. Podszedł do mojego kolana i zaczął lizać
moją ranę ,przy czym popiskiwał jakby w geście przeprosin.
-No już piesku , nie gniewam się.
-pogłaskałam go po głowie. Demon wskoczył na sofę i położył
mi łeb na nogach. Po chwili przyszedł Kas z talerzem kanapek i
herbatą.
-O ,co ja tu widzę? Demon lizusie złaź
z kanapy! - powiedział kładąc kanapki i napój na stole.
-Nie , niech leży. Przykro mu za to co
się stało ,ale jest tak słodki ,że trudno mu nie wybaczyć.
-Jesteś pierwszą dziewczyną ,która
mówi ,że mój pies jest słodki. Niesamowite... -usiadł obok mnie
i zaczął jeść kanapkę.
-Serio? Ciekawe. - również wzięłam
jedną z kanapek.
-Mam nadzieję ,że zjadliwe. -
powiedział Kas z pełną buzią.
-Tak ,ale nie mówi się z pełną
gębą!- szturchnęłam go w ramie i pokazałam język.
-Na za dużo sobie ze mną pozwalasz.
-zaśmiał się.
-To źle?
-Sama się przekonasz. -puścił mi
oczko.
-Ehh...- nic już nie odpowiedziałam
tylko zabrałam się za jedzenie. Po skończonej kolacji zarządziłam
,że trzeba się szykować do spania.
-Ty chyba żartujesz. Mój dom , moje
zasady. Po za tym jest dopiero 21.30.
-Ale zanim się umyjemy itd. Będzie
już późno.
-Itd? - wyszczerzył się.
-Doskonale wiesz o co mi chodzi, nie
szukaj podtekstów tam gdzie ich nie ma.
-A co zabronisz mi? - podszedł do mnie
bardzo blisko i przycisnął do siebie.
-Tak.
-No no...odważnie. - wziął mnie na
ręce i zaniósł do swojego pokoju. Podał mi ręcznik i jedną ze
swoich koszulek do spania. - Wiesz gdzie jest łazienka nie?
-Oczywiście. -kiwnęłam głową. - A
co z dołem? Przecież nie wyjdę chociażby bez majtek.
-Dla mnie możesz być bez majtek i bez
koszulki.
-Kastiel nie wkurzaj mnie.
-Eh, masz tu moje spodenki.
-Dzięki. -wzięłam rzeczy i poszłam
się umyć. Trochę dziwnie się czułam u niego w domu no ale nie
mogłam sobie teraz pójść. Po wyjściu z łazienki usiadłam na
łóżku chłopaka. Spojrzał na mnie i zaśmiał się pod nosem , po
czym też poszedł do łazienki. Ja położyłam się na łóżku i
szperałam coś w moim telefonie. Gdy czerwonowłosy wrócił położył
się obok mnie. Podparł głowę na dłoni.
-Zatrzymaj ją.
-Co?
-Koszulkę. Weź ją. Super w niej
wyglądasz.
-Emm nie musisz mi jej oddawać.
-Nalegam.
-No dobrze. Dziękuję. - cmoknełam go
w czoło.
-Co robimy? -zapytał.
-Może chodźmy spać.
-Laraa..
-No a co chcesz robić? -niepotrzebnie
zadałam to pytanie. Chłopak znalazł się nade mną i zaczął
całować. Uwielbiam jego pocałunki. Wplotłam dłonie w jego włosy.
-Kochamy się? - zapytał z łobuzerskim
uśmieszkiem.
-Znowu? -zaśmiałam się.
-Seks jest zdrowy.
-Serio jesteś wariat. - przyciągnęłam
go z powrotem do siebie. Nasze usta znów się scaliły. Pocałunki
były długie i namiętne ,pełne pożądania. Nie zauważyliśmy
nawet kiedy pozbyliśmy się ubrań. Nasze dwa rozpalone
ciała czując swoją wzajemną obecność pokrywały się gęsią
skórką. Chłopak zaczął delikatnie całować mój biust i bawić
się nim. Później wrócił wyżej i zostawił mi malinkę na szyi.
-Jeszcze ktoś w szkole zobaczy. -szepnęłam.
-Nie masz się czego wstydzić. -
poddałam się chłopakowi i jego pieszczotom. Po chwili
Kas posadził mnie "na
sobie". Chwycił mnie za biodra i nadawał mi rytm. Ja jedną
ręką przejechałam po jego torsie a drugą przytknęłam do swoich
ust.
-Nie rób tak, chcę cię słyszeć. -
uśmiechnął się. Oplotłam ręce wokół szyi chłopaka.
***
Oboje zdyszani patrzyliśmy sobie w oczy. Ponownie wskoczyliśmy w swoje piżamy i położyliśmy się z powrotem , tym razem z zamiarem spania.
***
Oboje zdyszani patrzyliśmy sobie w oczy. Ponownie wskoczyliśmy w swoje piżamy i położyliśmy się z powrotem , tym razem z zamiarem spania.
-Dziękuję. -wyszeptałam mu do ucha.
Zamknęłam oczy i zasnęłam. Czerwonowłosy jeszcze długi czas
głaskał mnie po głowie wpatrując się we mnie.
Dobre :). Wow jestem chlopakiem i cicho mi tam, to ze lubie slodki flirt to nie znaczy ze jestem gejem. Ja osobiscie jestem za Natanielem ale Kastiel tez jest spoko :)
OdpowiedzUsuńDopiero teraz znalazłam Twój komentarz :o Wow, ale to jeśli jesteś chłopakiem to tym bardziej to dla mnie wyróżnienie, że Ci się podoba!
UsuńWiele chłopaków gra w słotki amoris ale rozdział super co ile dodajesz kolejne?
OdpowiedzUsuń