środa, 10 czerwca 2015

Rozdział V

Po moim wybuchu szczęścia i wrzeszczeniu do poduszki ,sięgnęłam po telefon. Napisałam sms'a do Rozy i Kim żeby nie martwiły się o mnie i zaproponowałam by Rozie by do mnie wpadła. Po chwili białowłosa odpisała ,że za niedługo przyjdzie. Wzięłam się więc za ogarnianie mojego pokoju i sprzątanie po późnym śniadaniu. W między czasie zadzwoniła mama i oznajmiła ,że jej powrót opóźni się kilka dni. Cieszę się bo potrzebuję kilku dni spokoju w domu. Swoją drogą ciekawe jak mama zareaguje na wieść ,że mam chłopaka.Poczekamy zobaczymy. Po wysprzątaniu całego pokoju usłyszałam pukanie do drzwi. Szybko do nich podbiegłam i otworzyłam.
-Larcia! - zostałam mocno wytulona przez białowłosą.
-Roza! Wejdź.- poszłyśmy do mnie do pokoju i usiadłyśmy na łóżku.
-Więc co to za ważna sprawa? - dziewczyna wlepiła we mnie zaciekawione spojrzenie.
-Kurcze ,nie wiem jak mam ci to powiedzieć. Zabijesz mnie Roza.
-Coś ty narobiła?!
-Proszę nie krzycz. Ja...
-Hm?
-Ja...chodzę z Kastielem. Od wczorajszego wieczora.
-Co?! Jak to z nim chodzisz? Przecież byłaś wczoraj u Armina!
-No byłam. Wróciłam i przed moim domem zaczepił mnie Kas i wprosił sie do mnie.
-Larka co ja ci mówiłam o nim. Nie znasz go a już z nim chodzisz. Dałaś się omotać.
-Nie! Roza posłuchaj ja uważam ,że Kastiel nie jest taki zły jak się wydaje. On...jest po prostu samotny!
-Ja nie wiem...może...a skąd ty możesz o tym wiedzieć?
-Powiedział mi ,że mama rzadko go odwiedza. O ojcu nie wspominał. 
-Cholera...to nieźle.
-Coś nie tak?
-Nie po prostu....ja wiem...to znaczy...Kastiel miał kiedyś dziewczynę ,pomijając oczywiście te ,które nazywał "zabawkami". Miała na imię Debra.
-Co w związku z tym? Była dla niego ważna?
-Tak. Był w niej bardzo zakochany. Mieli razem kapelę. Jednak Debra go oszukała i odeszła do innego chłopaka i do innego zespołu. Doprowadziła też do tego ,że tak bardzo nienawidzi Nataniela.
-Jeju ,nie wiedziałam ,że to aż tak poważne. Biedny Kastiel. Pewnie dlatego przez ten cały czas był taki "zły".
-Tak. To znaczy nigdy nie był aniołkiem ale nie zachowywał się tak jak teraz. Nie palił, nie pił,nie bawił się dziewczynami. Nie wagarował tyle co teraz. I do tego przefarbował sobie włosy.
-Niezłe ziółko z niego. A właśnie ,jak Kastiel wygladał kiedyś? Jak był jeszcze z Debrą?

- Kiedyś robiłam zdjęcia chłopakom z naszej szkoły. Proszę. - podała mi telefon. Byłam w lekkim szoku gdy ujrzalam zdjęcie.



-To Kastiel?! -inne ciuchy, zdecydowanie mniej buntownicze niż teraz. Do tego jego naturalny kolor włosów. Zupełnie inna osoba.
-Tak. Jak widzisz bardzo się zmienił od tamtego czasu.
-Jak nie on.- patrzyłam na zdjęcie jak zaczarowana ,dopiero po chwili Roza mnie ocknęła.
-On ci się na prawdę podoba co...
-Tak.
-Wiesz,przepraszam ,że cię tak przed nim ostrzegałam. Możliwe ,że masz co do niego rację. On do tej pory starał się zapomnieć o Debrze ,dlatego się tak zachowywał. Poznał ciebie i może wróci stary Kastiel? - uśmiechnęła się promiennie białowłosa.
-Heh ,miło mi to słyszeć,że dzięki mnie ktoś może zmienić się na lepsze.
-Mimo to Laro uważam ,że powinnaś z nim jeszcze raz szczerze porozmawiać. Niech udowodni ,że cię nie oszukuje ,że nie jesteś kolejną zabawką. Możesz wspomnieć o Debrze , jak coś zwal na mnie ,że ci powiedziałam.
-Okej...jasne.
-To wszystko co chciałaś mi powiedzieć? Czy może jest coś jeszcze o czym nie wiem?
-Jest coś.
-Bzykałaś się z nim. - dziewczyna powiedziała to tak nagle i z taką obojętnością!
-Rozalio!
-Widać to po tobie.
-No tak ,zrobiliśmy to.
-Ale zabiezpieczył się?
-T-tak. -czułam taki wstyd.
-Jeszcze twojej ciąży by teraz brakowało.-odetchnela z ulgą.
-Mhm...-nie wiedziałam co mam mówić.- Nie ochrzaniasz mnie?
-Nie. To była twoja decyzja. Jestem zła ,że zrobiłaś to tak szybko ale no co poradzić.
-Dzięki ,że nie jesteś bardzo zła. - przytuliłyśmy się. Od razu było mi lepiej.
-Jesteś moją koleżanką i będę cię zawsze wspierać.
-Dzięki,to takie miłe. -uśmiechnęłyśmy się do siebie.- A ty i Leo już...?
-Tak. W wakacje. Leo taki nieśmiały i skryty a tu proszę. -uśmiechnęła się do siebie. -Ale my zrobiliśmy to po prawie roku bycia razem. -wystawiła mi język.
-Oj no teraz będziesz mi to wypominać?
-A tak. 
- Słuchaj laska ja będę zmykać. I masz mi być jutro w szkole jasne? Pan zbuntowany także!
-Haha okej, o to się nie martw!
-Lecę pa pa. - przytuliła mnie na pożagnanie i wyszła. Ja postanowiłam odgrzać sobie obiad jaki zostawiła mama w lodówce. Było już po 16 więc czas najwyższy na obiad. Gdy już zjadłam postanowiłam pograć sobie na konsoli. Po jakiś dwóch godzinach chwyciłam telefon i zadzwoniłam do Kastiela. Mocno wzięłam sobie do serca to , co powiedziała mi Rozalia.
-Tak?- powiedział głos w słuchawce.
-Kastiel? Musimy pogadać. Dzisiaj.
- Co przeskrobałem? - zaśmiał się.
-Eh..nic ,ale po prostu chcę z tobą o czymś porozmawiać.
-To wpadnij do mnie. Chyba pamiętasz gdzie mieszkam?
-Jasne , jak mogłabym zapomnieć. Będę za pół godziny. -odłożyłam telefon i zaczęłam szykować się do wyjścia. Po 10 minutach byłam gotowa i wyszłam z domu przy okazji pięć razy sprawdzając czy zamknęłam drzwi. Znałam drogę do domu chłopaka gdyż nie da się zapomnieć tego jak 3 dni temu mnie tam zaciągnął. Kiedy już znalazłam się pod jego domem zapukałam do drzwi. Otworzył mi oczywiście czerwonowłosy.
-Wchodź. - powiedział i zamknął za mną drzwi. Zdjęłam buty i poszłam za chłopakiem do jego pokoju. - To o czym chcesz pogadać? Czy po prostu się już stęskniłaś? - uśmiechnął się triumfalnie.
-Nie o to chodzi. Była u mnie Rozalia.
-O nie , co ona ci nagadała? Mam wrażenie ,że zna na wylot każdego ze szkoły.- przewrócił oczami.
-Daj mi skończyć. Opowiedziała mi o tobie i o Debrze.
-Kurwa mać. - powiedział cicho do siebie.
-Ja wiem ,że to dla ciebie trudne ale Roza bardzo dużo mi opowiedziała. Chcę wiedzieć czy twoje dotychczasowe zachowania są spowodowane odejściem tej dziewczyny.
-Miałem żal do całego świata. Teraz nawet nie chcę słyszeć jej imienia. To zakończony rozdział mojego życia. Zrozumiano?
-Tak...
-Coś jeszcze chcesz wiedzieć?
-Chcę cię po prostu lepiej poznać.
-Wczoraj nie poznaliśmy się lepiej? - zbliżył się do mnie i popatrzył mi w oczy z tym swoim denerwującym uśmieszkiem.
-Kas! - skrzyżowałam ręce i odwróciłam głowę w inną stronę.
-No dobra no. Co mam o sobie opowiedzieć?
-Nie wiem...o swojej rodzinie?
-O rodzinie? Przecież mówiłem ,że mama przyjeżdża raz na jakiś czas bo pracuje.
-A tata?
-Zostawił nas gdy byłem mały.
-Przykro mi... -położyłam mu głowę na ramieniu.
-Daj spokój. To skończony frajer. Nie chcę go znać.
-Nie jest ci smutno tak samemu?
-Nie. Przynajmniej mam spokój od starych.
-Eh...zagrasz mi coś?
-Na gitarze?
-No a na czym chyba nie na flecie.
-Zawsze ty możesz zagrać na moim...-przerwałam mu mocnym szturchnięciem.
-Kastiel zboczeńcu!
-Hahaha sorry nie mogłem się powstrzymać. Już widzę że będę cię często wkurzał.
-Pff.
-Idę zapalić na balkon. Idziesz ze mną? Później ci zagram.
-Mogę iść ale palić nie będę. - wyszliśmy na balkon. Chłopak odpalił fajke i mocno się zaciągnął. Wypuścił śmierdzący dym prosto na mnie.
-Ej! Zrobiłeś to specjalnie!
-Tak. -zaśmiał się. - Paliłaś ty w ogóle kiedyś?
-Kilka razy ,ale nie smakuje mi to.
-A paliłaś na studenta?
-Tak.
-Z chłopakiem?
-Nie, z dziewczyną.
-No to dalej jestem twoim pierwszym. - uśmiechnął się do siebie.
-Eh...-westchnęłam. Czasem nie wiedziałam co mam mu odpowiedzieć.
-No chodź. Tylko raz.
-Dobra ,ale raz. - chłopak nabrał dymu w usta ,przybliżył się do mnie. Ja rozchyliłam wargi. Po chwili nasze usta lekko się stykały a czerwonowłosy wdmuchnął mi dym. Oddaliłam się od niego i po chwili wypuściłam z buzi cały ten syf.
-No no faktycznie umiesz. Jednak nie jesteś taka święta.
-Nie oceniaj ludzi po pozorach. -uśmiechnęłam się. Kastiel skończył palić i weszliśmy z powrotem do jego pokoju. Chwycił swoją gitarę i podłączył do wzmacniacza.
-Co mam ci zagrać?
-Może to co ułożyliście z Lysandrem?
-Spoko. Ale śpiewać nie będę.
-Jasne. - usiedliśmy na kanapie przodem do siebie. Kastiel zaczął grać. Byłam pod wielkim wrażeniem jego umiejętności. Zawsze z resztą podziwiałam ludzi którzy potrafią na czymś grać.
Gdy skończył spojrzał na mnie wyczekująco.
-Ale super!- niepewnie cmoknęłam go w policzek.
-Oczekiwałem większej zapłaty za mój występ. - chwycił mnie za podbródek.
-Tak? A to może być? - siadłam okrakiem na jego kolanach ,wplotłam dłonie w jego włosy i zaczęłam go całować. Po chwili jednak przestałam. Co ja właściwie wyprawiam?
-Wiesz,że nie można tak przerywać?
-Nie przesadzaj. - spojrzeliśmy sobie w oczy. Trwaliśmy tak parę chwil.
-Kocham cię. - gdy to powiedział odwrócił wzrok. Czy ja dobrze usłyszałam?
-Nie kłamiesz?
-Nie. - mocno mnie przytulił.
-Jesteś słodki.
-Błagam tylko nie słodki. Wyglądam ci na słodkiego?
-Nie ,ale zachowujesz się słodko.
-Rany,muszę przestać.
-Nie przestawaj. -mocno się w niego wtuliłam. Czerwonowłosy westchnął i również mnie przytulił. Siedzieliśmy tak przytuleni do siebie. Ta chwila mogłaby trwać wiecznie. Jednak po kilku minutach zadzwonił dzwonek do drzwi.

1 komentarz:

  1. Swiat to tajemnica jednak większą tajemnicą jest "miłość"

    OdpowiedzUsuń