Spanikowałam i przyspieszyłam.
Minęłam już bramę szkoły. Coraz wyraźniej słyszłam jego
kroki. Nie było takiej siły,która zmusiłaby mnie teraz do
odwrócenia się. Wyjęłam telefon i zaczęłam coś w nim
przeglądać,ten sposób zawsze działa. Niestety po dłużeszej
chwili usłyszałam przy uchu szept.
-Cześć mała...-odwróciłam się i
zobaczyłam Kastiela uśmiechającego się uwodzicielsko.
-Cz-cześć...- zająknęłam się, nie
mogłam nic z siebie wydusić. Świadomość tego,że on stoi przede
mną sprawiała,że czułam jak uginają się pode mną nogi.
-Taka nieśmiała? Tylko ze mną się
dziś nie przywitałaś. Jesteśmy w jednej klasie powinniśmy się
lepiej poznać nie sądzisz?- uniósł jedną brew do góry a jego
uśmieszek nie schodził mu z twarzy.
-N-no nie jestem tego taka pewna...-
czułam jak moja twarz robi się czerwona zupełnie jak jego włosy.
-Chcesz? - wyciągnął z kieszeni
paczkę papierosów.
-Ja nie palę.- odezwałam się
stanowczym głosem.
-Nieśmiała i do tego taka grzeczna?
Chodź skarbie przejdziemy się trochę.- złapał mnie za rękę.
-Hej! Po pierwsze nie mów tak do mnie
bo mam imię a brzmi ono Lara. Po drugie może ja nie chcę z tobą
nigdzie iść?! - trochę się wkurzyłam.
-A więc Lara...idziemy! -zarządził i
gdzieś mnie za sobą ciągnął.
-Mogę wiedzieć gdzie mnie zabierasz?
I po co?
-Co ty taka ciekawska co? Przecież cię
nie zgwałcę spokojnie. - gdy dotarliśmy na miejsce moim oczom
ukazał się mały dom z piętrem. Kastiel otworzył drzwi i od razu
poszliśmy na górę. Weszliśmy do jego pokoju. Cały w ciemnych
barwach,dużo rzeczy z motywem czaszek,do tego gitara elektryczna
leżąca na łóżku.
-Właściwie dlaczego mnie tu
przywlokłeś? Robisz tak z każdą nową? To trochę dziwne...
-Nie z każdą.-nagle
zamilkł.
-hę?
-hę?
-Nieważne zaraz przyjdzie
Lys....-przerwałam mu.
-Ważne! Do cholery! Wychodzę sobie ze
szkoły z zamiarem powrotu do domu a ty zachodzisz mnie tak jakbyś
na mnie czekał i zaciągasz do domu! Jesteś jakimś pedofilem?! -
podeszłam do drzwi z zamiarem wyjścia ale Kastiel pociągnął mnie
tak ,że wylądowałam mu na kolanach. Zaczął się śmiać jak
głupi.
-Hahaha! Pedofil?! Ja?! Hahaha!
-Z czego się cieszysz puść mnie!-
wyrywałam się z silnego uścisku chłopaka ale nie dałam mu rady.
-Nigdzie nie pójdziesz! Musisz mi w
czymś pomóc.
-W czym? I możesz mnie puścić?
-siedziałam mu na kolanach a on obejmował mnie od tyłu tak ,że
nie mogłam się wyswobodzić.
-Nie podoba ci się? -przybliżył usta
do mojego ucha gdy to mówił. Czułam jak przechodzą mnie przyjemne
dreszcze. Kurde! Przecież ja go nie znam! A jeżeli faktycznie mi coś zrobi?
W sumie gdyby chciał to od razu by mnie...może lepiej o tym nie
myśleć. Postanowiłam zmienić temat i przestać się wyrywać bo
wiedziałam już ,że nie ma to najmniejszego sensu.
-Mieszkasz sam?
-Czasem mama przyjeżdża. Mam jeszcze
psa. Demon! - zawołał. Po chwili do pokoju wbiegł wielki czarny
pies. Od razu do mnie podszedł i o dziwo...polizał mi dłoń!
Zeszłam z kolan chłopaka.W końcu mnie puścił. Zaczęłam głaskać
psa i bawić się z nim.
-Ale z ciebie słodziak! - powiedziałam
do liżącego mnie psa.
-Ze mnie? -zapytał chłopak.
-Chciałbyś...
-Pff...
-Co? Aż tak bardzo zależy ci na mojej
opinii o tobie?- wystawiłam mu język.
-Prosze cię...i tak wiem ,że każda
laska w szkole na mnie poleci gdy tylko na nią spojrzę.- rozsiadł
się na kanapie a ja dalej bawiłam się z psem.
-Jaasne,ciekawe jaka by cię chciała.
-Wiesz, jesteś jakaś inna.
-Inna?
-Dlaczego sama do mnie nie podeszłaś
w szkole? Wszystkie laski tak robią.
-Bo nie chciałam?
-Myślałaś ,że cię odrzucę co?
Spokojnie jesteś na mojej liście,a teraz ustaw się w kolejce z
dziewczynami które chcą ze mną być. - zaśmiał się.
-Ty chyba śnisz ,że chciałabym być
z kimś takim jak ty. Po za tym nawet cię nie znam.-mówiłam
dokładne przeciwieństwa tego co na prawdę myślałam.
-Uważaj bo uwierzę. A chcesz mnie
lepiej poznać? -zszedł z kanapy i uklęknął za mną. Poczułam jego dłonie na moich biodrach. Jego oddech tuż nad uchem. Boskie perfumy zmieszane z
wonią papierosów. Cholera! Ogarnij się dziewczyno! Jednak karcenie
się w myślach nic nie dawało.
-Kastiel...-szepnęłam.
-Tak?
-Przestań...proszę...-znów
próbowałam się wydostać z jego objęć,tym razem mniej się
wyrywając.
-Ciii...- musnął ustami moją szyję.
Odgiełam się lekko do tyłu, znów wróciły przyjemne dreszcze.
Odwróciłam się do niego. Nasze twarze były bardzo blisko.
Czerwonowłosy patrzył mi prosto w oczy. Zaczął się zbliżać. W
tym momencie słowa Rozalii odbiły się echem w mojej głowie
"Uważaj na niego, potrafi sobie owinąć dziewczynę wokół
palca". Nie wiedziałam co robić. Pocałować go czy może
zwiać? Jednak widząc go...nie mogłam się powstrzymać. Po chwili
nasze usta złączyły się w namiętnym pocałunku. Chłopak oderwał
się ode mnie i wziął mnie na ręce. Postawił mnie pod ścianą
pokoju. Mocno do mnie przywarł i znów zaczął zachłannie całować.
Ja gładziłam dłonią jego policzek. Było tak cudownie. Jednak po
chwili lekko go od siebie odepchnęłam.
-Co jest?- zapytał trochę oburzony.
-Ja...muszę już iść.- powiedziałam
lekko drżącym głosem. Podeszłam do drzwi pokoju,już miałam
wychodzić gdy nagle dosłownie wpadłam na białowłosego chłopaka.
To był Lysander.
Roza mi o nim wspominała.
-Och..przepraszam cię...- zmieszana
spojrzałam w kolorowe oczy chłopaka. Było w nich coś niezwykłego.
-Nic nie szkodzi. -lekko się
uśmiechnął- Jestem Lysander.- wyciągnął dłoń. Gdy ja podałam
mu swoją lekko ją uniósł i ucałował. To się nazywają dobre
maniery! Zarumieniłam się lekko.
-Lara. -odpowiedziałam krótko.-przepraszam ale właśnie
wychodziłam. Do zobaczenia.-rzuciłam i wybiegłam z pokoju, zeszłam
po schodach i wyszłam z domu Kastiela. Totalnie nie wiedziałam co
mam myśleć o zaistaniałej sytuacji. Kastiel zaciąga mnie do domu.
Całujemy się. Tak w ogóle to miałam mu w czymś pomóc. Ciekawe o
co mogło chodzić. Postanowiłam ,że opowiem jutro Rozie o tym co
się stało. Na pewno da mi dobre rady. Tym czasem ja zmierzałam w
stronę mojego domu.
Tym czasem u Kastiela i Lysandra.
-Co ona u ciebie robiła? - zapytał
zdziwiony Lys.
-Mam nową koleżankę. To
źle?-uśmiechnął się do przyjaciela.
-Kastiel proszę cię...wiem,że na
koleżeństwie to ty nie pociągniesz za długo.
-Eh...-zakłopotał się.
-Każdą koleżankę zapraszasz do
domu? Przyznaj się lepiej,że już się z nią całowałeś.
-No tak. Miała
szczęście ,że wpadła mi w oko.
-Czyli jednak ci się podoba?
-Nie poddaję się takiemu głupiemu
uczuciu jak miłość.
-Ty nigdy nic nie zrozumiesz...-Lys
usiadł obok kumpla i wyciągnął swój notatnik. Miał w nim teksty
piosenek. Można powiedzieć że razem z czerwonowłosym tworzyli mały zespół. Kolorowooki pokazał przyjacielowi nową piosenkę ktorą napisał.
"Mawiają,
że do powstania cienia niezbędne jest światło.
Od tamtego dnia w mojej głowie nieustannie rozbrzmiewa twój głos.
Chciałbym być silny.
Palce, które gaszą świecę...
... są w stanie wyczuć duszę w sercu płomieni.
Coś głęboko we mnie eksploduje.
Szkarłatna miłość wypala moje serce.
Gnając, ile sił pod wiatr, w moich oczach pojawiają się łzy.
Jednakże przetrzymam ten ból dla przyszłości, w którą wierzę.
Dla tego wszystkiego, co przed nami i jeszcze trochę dalej.
Nasza więź jest niczym wzburzone niebo.
Zniszczę te wszystkie kłamstwa, które są naszymi wrogami.
Nawet jeśli ta walka ma pójść na marne,
będę podróżował w stronę tego, co przed nami i jeszcze trochę dalej. "
Od tamtego dnia w mojej głowie nieustannie rozbrzmiewa twój głos.
Chciałbym być silny.
Palce, które gaszą świecę...
... są w stanie wyczuć duszę w sercu płomieni.
Coś głęboko we mnie eksploduje.
Szkarłatna miłość wypala moje serce.
Gnając, ile sił pod wiatr, w moich oczach pojawiają się łzy.
Jednakże przetrzymam ten ból dla przyszłości, w którą wierzę.
Dla tego wszystkiego, co przed nami i jeszcze trochę dalej.
Nasza więź jest niczym wzburzone niebo.
Zniszczę te wszystkie kłamstwa, które są naszymi wrogami.
Nawet jeśli ta walka ma pójść na marne,
będę podróżował w stronę tego, co przed nami i jeszcze trochę dalej. "
-Super. Teraz musimy ogarnąć do tego
chwyty.- zarządził czerwonowłosy.
-Okej. -odpowiedział białowłosy i zabrali się za robotę.
Ranek, kolejnego dnia-Lara
Zapowiadał się kolejny nudny dzień w
szkole. Jak zwyke ociężale wstałam z łóżka. Po wszystkich
porannych czynnościach ruszyłam do szkoły. Całą drogę
rozmyślałam jak teraz będę się musiała zachowywać względem
Kastiela. Mam udawać ,że nic się nie stało czy może rzucić się
mu na szyję? Nie wiem. Mam nadzieję ,że w tym wszystkim pomoże mi
Rozalia. Ach,nie mogę zapomnieć ,że dziś po szkole idziemy do
sklepu jej chłopaka!
Fajny rozdział, ale nie do końca podoba mi się zachowanie Kastiela.. Od razu zaprosił ją do domu, od razu ją pocałował, mówił, że wszystkie dziewczyny za nim szaleją, coś...
OdpowiedzUsuńWłaśnie taki jest Kastiel :D Świetnie oddany jego charakter! Dopiero zaczynam czytać, ale szczerze mówiąc, uważam, że piszesz świetnie! ♥
OdpowiedzUsuńodpowiedzieć trawna i się podpisuję ;)
UsuńŚwietny rozdział! ;)
OdpowiedzUsuń