piątek, 19 czerwca 2015

Rozdział IX

Kastiel szedł ulicą wpatrując się w czubki swoich butów. Nikogo wokół nie było. Jego telefon wskazywał godzinę 2 w nocy. Zmierzał pod dom Nataniela. Gdy już tam dotarł ,w domu blondwłosego wszyscy już smacznie spali i nie spodziewali się tak nietypowej wizyty.
Czerwonowłosy zadzwonił do drzwi. Dzwonił raz, drugi raz, trzeci raz. W końcu na dół zszedł poirytowany Nat. Szeroko otworzył oczy widząc przed sobą Kastiela.
-Czego chcesz? Zwariowałeś? Jest 2 w nocy, obudziłbyś moich rodziców.
-Nie interesują mnie w tym momencie twoi rodzice. Musimy porozmawiać i to teraz. -powiedział chłodno.
-Nie może to poczekać chociażby do rana?
-Nie. Ubieraj się i idziemy.- zrezygnowany Nataniel tylko kiwnął głową i poszedł się przebrać. Cicho zamknął drzwi do swojego mieszkania i ruszył za Kasem.
-Czego ode mnie chcesz? -głos blondyna drżał ,a on sam nie wiedział czy to z zimna czy ze strachu.
-Chodzi o to co się wtedy stało. Ty i Debra.
-Przecież nie chciałeś mnie wcześniej wysłuchać.
-Nieistotne. Wysłucham twojej wersji. Mów.
-Wtedy gdy wszedłeś do pokoju gospodarzy ona..rzuciła się na mnie. Próbowałem ją odepchnąć ale nie dałem rady. Mówiła ,że mogłaby ze mną być bo ty jej się znudziłeś. Chciała spróbować czegoś innego.
-Ach tak..
-Coś jeszcze chcesz wiedzieć?
-Mówisz prawdę?
-Po co miałbym kłamać? Poza tym wiesz ,że to nie w moim stylu.
-...-czerwonowłosy zamyślił się na chwilę. -To w takim razie nie mam już powodu cię nienawidzić.
-Co?-złotooki był w ciężkim szoku.
-To co słyszysz ,ale nie myśl sobie ,że będziemy najlepszymi przyjaciółmi.
-Jasne..-do chłopaka nadal nie mogło dotrzeć to co się dzieje.
-Dzięki ,że zgodziłeś się na tę rozmowę. Do zobaczenia. - rzucił Kas i ruszył w stronę mojego domu.
-Cześć..-Nataniel poszedł w stronę swojego domu. Moja impreza dobiegała końca. Wszyscy byliśmy mocno pijani. Większość już poszła ,zostali tylko Lysander, Rozalia,Leo i Iris.
-Bawmy się uuuhuuu! -krzyczała Roza zataczając się. Leo patrzył na nią z politowaniem i co chwilę łapał ją aby nie spadła.
-Rozuś ,chodźmy już do domu. -nalegał Leo.
-A nie nie nie! - zachichotała białowłosa i zaczęła skakać.
-Leo..zabierz ją...coś sobie zaraz...zrobi..- tak bardzo kręciło mi się w głowie ,że ledwo co skleciłam jakieś sensowne zdanie.
-Dobrze. Lysander zostań z Larą ,mam nadzieję ,że Kastiel zaraz wróci. -powiedział Leo i wyniósł Rozę na rękach.
-Lys..ander...ja się boję...-powiedziałam z ledwością. Moja głowa robiła się ciężka. Opadłam na ramię chłopaka.
-Wszystko dobrze ,nie bój się o Kastiela. -powiedział troskliwie. On i Leo jako jedyni wypili tylko troszkę więc byli praktycznie całkiem trzeźwi.
-Ja....ja...KASTIEEEL!- wydarłam się na cały dom. Już nie za bardzo wiedziałam co robię.
-Nic z nim nie jest. Położę cię do łóżka.
-Ehee..-zamknęłam oczy. Chłopak wziął mnie na ręce i zaniósł do mojego łóżka. Przykrył mnie kołdrą. W drodze do wyjścia spotkał Kastiela ściągającego buty.
-I co?
-Wszystko załatwione. Gdzie wszyscy?
-Byli tak pijani ,że poszli. Położyłem Larę spać bo już strasznie bredziła. Bała się o ciebie.
-Okej. Dzięki Lys.
-Do zobaczenia. -rzucił białowłosy wychodząc.
-Pa-odpowiedział Kas zamykając drzwi za przyjacielem. Chłopak spojrzał na pokój ,w którym odbywała się impreza.
-Co za burdel..-rzucił tylko i mniej więcej posprzątał większy bałagan. -No teraz to jakoś wygląda.-powiedział do siebie i ruszył w stronę mojego pokoju. Uchylił drzwi. Spałam. Kastiel podszedł do łóżka. Odgarnął kosmyki włosów opadające mi na twarz.
-Moja mała buntowniczka.- powiedział całując mnie lekko w usta. Po chwili położył się obok mnie i zasnął.
-Wstawaj. -powiedział chłodno chłopak.
-C-co...Kastiel? Ja ,ja....martwiłam się...kurwa moja głowa...
-Jak widzisz nic mi nie jest. Załatwiłem co miałem załatwić. Masz tabletkę. -podał mi kubek z wodą i małą pastylkę.
-Byłeś u Nataniela?
-Tak.
-I co?!
-Nie patrz na mnie jakbym go zabił.
-Wiesz doskonale jak zawsze było jeżeli chodzi o Nata.
-Spokojnie. Wyjaśniliśmy sobie wszystko. Wierzę mu. Nie mam teraz podstaw by go nienawidzić.
-Czyli wszystko...między wami w porządku?
-Można by tak powiedzieć. Nie oznacza to jednak ,że będę go wielbił.
-Jasne..dziękuję ,że w końcu posłuchałeś innych.
-Nie dziękuj to była moja decyzja.
-Co z koncertem?
-Jak to co.
-Trzeba ustalić termin pierwszej próby ,nauczyć Nata grać na perkusji ,rozwiesić plakaty.
-Ja i Lysander wczoraj to obgadaliśmy. Próbę zrobimy już dziś. Mamy aż dwie nowe piosenki.
-Okej..a kto nauczy go grać?
-Ehh..poświęcę się.
-Serio?
-Ta..
-Uderzyłeś się w głowę?
-Nie.- zbliżył się do mnie.
-Śmierdzisz fajami.
-Nie przeszkadzało ci to wcześniej.
-Ale dziś przeszkadza.-odepchnęłam go lekko.
-Przyjdę później mała pijaczko. - wychodząc z pokoju puścił mi oczko.
-Eeej! Chamsko...-z powrotem położyłam się na łóżko. Nagle do pokoju znów wszedł Kastiel. Szybko podbiegł do łóżka, złożył na moich ustach głęboki pocałunek i wyszedł. Byłam w lekkim szoku bo nie spodziewałam się po nim czegoś takiego. Nie wiedzieć czemu nadal czułam się trochę zawstydzona w jego obecności. Nie myśląc o tym dłużej zamknęłam oczy i znów zasnęłam.
-Źle to robisz. Patrz. - czerwonowłosy złapał za pałczki i pokierował blondyna jak ma grać.
-Rozumiem. - teraz złotooki znów miał pałeczki. Zagrał. -Tak?
-No, teraz to już coś. - Kastiel klepnął go po ramieniu. -Dołączę swoją gitarę a ty zaczniesz kiedy kiwnę głową.
-Okej. - Kas zaczął grać a na jego znak Nataniel włączył się w grę. Co jak co ale potrafili stworzyć zgrany zespół.
-Świetnie wam idzie. - uśmiechnął się Lysander wchodząc do garażu gdzie odbywała się próba.
-Łap za mikrofon i gramy. - powiedział Kas.
-Oczywiście. - białowłosy chwycił mikrofon. Najpierw zabrzmiał dźwięk gitary, później dołączył Nat a na końcu Lys zaczął śpiewać. Wszystko szło jak po maśle gdyby nie to ,że zapomnieli powiedzieć o próbie Iris. Bez basistki dziwnie to wszystko brzmi.
-Przepraszam ,że nam przerwę ale co z Iris? -powiedział zamyślony kolorowooki.
-Cholera! Już do niej dzwonię. - buntownik wykonał szybki telefon do rudowłosej. Ta w mgnieniu oka zjawiła się na próbie.
-Jestem gotowa możemy zaczynać. -powiedziała Iris i próba rozpoczęła się na nowo ,tym razem w komplecie. Przećwiczyli wszystkie 4 piosenki które przygotowali. Zajęło im to dużo czasu ale opłacało się.
-17?!- wrzasnęłam patrząc na zegarek. Pobiegłam do salonu. Ku mojemu zdziwiniu był...czysty.-Czyżby? Ten chłopak zaskakuje mnie coraz bardziej. - postanowiłam zadzwonić do Rozy, miała z Alexym opraciwać plakaty.
-Halo?
-Hej. Macie już z Alexym plakaty?
-Ach tak! Pracowaliśmy nad tym długo i uwierz...mega cięzko było zachęcić chłopaków do tego co zrobili.
-Mam się bać?
-Może trochę.
-Za pół godziny będę u was.
-Okej, pa!
-Pa. - zabrałam torbę i pobiegłam na autobus. Gdy byłam już na miejscu po drodze natknęłam się na Armina ,który wracał z zakupów.
-Hej Lara! -uścisnął mnie na powitanie.
-Siemka. Skąd wracasz?
-Kupiłem nową grę. A ty co tu robisz?
-Właśnie szłam do twojego domu. Alexy i Roza mają pokazać mi plakat na koncert.
-Też muszę go zobaczyć. Chodźmy!- Armin złapał mnie za rękę i pobiegliśmy do jego domu. W progu powitał nas wesoły Alexy. Zaprowadził nas do Rozy.
-Ach! To jest...to jest...cudne! -zachwycała się białowłosa.

-Pokaż to wreszcie!- zniecierpliwiona wyrwałam jej plakat z rąk.


Dobre kilka minut wlepiałam oczy w plakat. W końcu coś z siebie wydusiłam.
-Roza to jest....dyrektorka nie zgodzi się żeby porozwieszać to w szkole. - patrząc na plakat aż się pomodliłam.
-To już jej problem! Doczepimy do tego kartkę z informacjami dotyczącymi koncertu.
-Niech ci będzie.
-Yay! -białowłosa podskoczyła z radości.
-Przechodziłem obok domu Kastiela. Mają próbę w garażu. - powiedział Armin rozpakowywując swoją nową grę.
-Muszę tam lecieć!
-Odprowadzić cię? -zapytał chłopak.
-Nie trzeba, dzięki. -uściskałam wszystkich na pożegnanie i jak burza ruszyłam do domu czerwonowłosego. Niestety gdy już tam dotarłam było po próbie. Został tylko Kastiel ze swoją gitarą w rękach.


-Jak wam poszło?
-Wyobraź sobie ,że nasze szkolne popychadło już umie grać na perkusji. Ten jego mózg przydał mu się w czymś innym niż w lekcjach.
-Kastiel...-spojrzałam na niego groźnie.
-Oj no dobra.
-Nauczysz mnie?
-Grać? Żeby grać jak ja musiałabyś się uczyć latami. -zaśmiał się.
-Będę miała dobrego nauczyciela. -dałam mu całusa w policzek. Chłopak podał mi gitarę i usiadł za mną ,aby kontrolować ruchy moich rąk.
-Źle ją trzymasz.
-O tak?
-Właśnie.- zaczęłam coś brzdąkać z pomocą chłopaka gdy nagle usłyszeliśmy głośny strzał. Dochodził on z zewnątrz. Wybiegliśmy na dwór. Było już ciemno. Spostrzegliśmy ludzką sylwetkę leżącą przy ścianie pobliskiego budynku. Gdy znaleźliśmy się bliżej...zamarliśmy.


2 komentarze:

  1. Czytałam od pierwszych rozdziałów zbytnio nie wciągnęło... Aż do teraz @ :D ! . Super naprawdę przyjemnie się czyta. Ale kiedy patrzę na inne opowiadania to widzę że kilka osób poprostu pewne sceny " kopiuja" z czyichś prac... Nie rozumiem tego po co wgl zabierać się za pisanie. Np, widziałam pewne opowiadanie w którym również pojawił się plakat chłopaków. . Sądząc, ze Nie dawno został tam wstawiony rozdział, osmielę się napisać iż był on prawdopodobnie skopiowany z Twojego opka ;D To tyle :P życzę weny :D

    OdpowiedzUsuń