Kastiel szedł ulicą wpatrując się w
czubki swoich butów. Nikogo wokół nie było. Jego telefon
wskazywał godzinę 2 w nocy. Zmierzał pod dom Nataniela. Gdy już
tam dotarł ,w domu blondwłosego wszyscy już smacznie spali i nie
spodziewali się tak nietypowej wizyty.
Czerwonowłosy zadzwonił do drzwi.
Dzwonił raz, drugi raz, trzeci raz. W końcu na dół zszedł
poirytowany Nat. Szeroko otworzył oczy widząc przed sobą Kastiela.
-Czego chcesz? Zwariowałeś? Jest 2 w
nocy, obudziłbyś moich rodziców.
-Nie interesują mnie w tym momencie
twoi rodzice. Musimy porozmawiać i to teraz. -powiedział chłodno.
-Nie może to poczekać chociażby do
rana?
-Nie. Ubieraj się i idziemy.-
zrezygnowany Nataniel tylko kiwnął głową i poszedł się
przebrać. Cicho zamknął drzwi do swojego mieszkania i ruszył za
Kasem.
-Czego ode mnie chcesz? -głos blondyna
drżał ,a on sam nie wiedział czy to z zimna czy ze strachu.
-Chodzi o to co się wtedy stało. Ty i
Debra.
-Przecież nie chciałeś mnie
wcześniej wysłuchać.
-Nieistotne. Wysłucham twojej wersji.
Mów.
-Wtedy gdy wszedłeś do pokoju
gospodarzy ona..rzuciła się na mnie. Próbowałem ją odepchnąć
ale nie dałem rady. Mówiła ,że mogłaby ze mną być bo ty jej
się znudziłeś. Chciała spróbować czegoś innego.
-Ach tak..
-Coś jeszcze chcesz wiedzieć?
-Mówisz prawdę?
-Po co miałbym kłamać? Poza tym
wiesz ,że to nie w moim stylu.
-...-czerwonowłosy zamyślił się na
chwilę. -To w takim razie nie mam już powodu cię nienawidzić.
-Co?-złotooki był w ciężkim szoku.
-To co słyszysz ,ale nie myśl sobie
,że będziemy najlepszymi przyjaciółmi.
-Jasne..-do chłopaka nadal nie mogło
dotrzeć to co się dzieje.
-Dzięki ,że zgodziłeś się na tę
rozmowę. Do zobaczenia. - rzucił Kas i ruszył w stronę mojego
domu.
-Cześć..-Nataniel poszedł w stronę
swojego domu. Moja impreza dobiegała końca. Wszyscy byliśmy mocno
pijani. Większość już poszła ,zostali tylko Lysander,
Rozalia,Leo i Iris.
-Bawmy się uuuhuuu! -krzyczała Roza
zataczając się. Leo patrzył na nią z politowaniem i co chwilę
łapał ją aby nie spadła.
-Rozuś ,chodźmy już do domu.
-nalegał Leo.
-A nie nie nie! - zachichotała
białowłosa i zaczęła skakać.
-Leo..zabierz ją...coś sobie
zaraz...zrobi..- tak bardzo kręciło mi się w głowie ,że ledwo co
skleciłam jakieś sensowne zdanie.
-Dobrze. Lysander zostań z Larą ,mam
nadzieję ,że Kastiel zaraz wróci. -powiedział Leo i wyniósł
Rozę na rękach.
-Lys..ander...ja się
boję...-powiedziałam z ledwością. Moja głowa robiła się
ciężka. Opadłam na ramię chłopaka.
-Wszystko dobrze ,nie bój się o
Kastiela. -powiedział troskliwie. On i Leo jako jedyni wypili tylko
troszkę więc byli praktycznie całkiem trzeźwi.
-Ja....ja...KASTIEEEL!- wydarłam się
na cały dom. Już nie za bardzo wiedziałam co robię.
-Nic z nim nie jest. Położę cię do
łóżka.
-Ehee..-zamknęłam oczy. Chłopak
wziął mnie na ręce i zaniósł do mojego łóżka. Przykrył mnie
kołdrą. W drodze do wyjścia spotkał Kastiela ściągającego
buty.
-I co?
-Wszystko załatwione. Gdzie wszyscy?
-Byli tak pijani ,że poszli. Położyłem
Larę spać bo już strasznie bredziła. Bała się o ciebie.
-Okej. Dzięki Lys.
-Do zobaczenia. -rzucił białowłosy
wychodząc.
-Pa-odpowiedział Kas zamykając drzwi
za przyjacielem. Chłopak spojrzał na pokój ,w którym odbywała
się impreza.
-Co za burdel..-rzucił tylko i mniej
więcej posprzątał większy bałagan. -No teraz to jakoś
wygląda.-powiedział do siebie i ruszył w stronę mojego pokoju.
Uchylił drzwi. Spałam. Kastiel podszedł do łóżka. Odgarnął
kosmyki włosów opadające mi na twarz.
-Moja mała buntowniczka.- powiedział całując mnie lekko w usta.
Po chwili położył się obok mnie i zasnął.
-Wstawaj. -powiedział chłodno
chłopak.
-C-co...Kastiel? Ja ,ja....martwiłam
się...kurwa moja głowa...
-Jak widzisz nic mi nie jest.
Załatwiłem co miałem załatwić. Masz tabletkę. -podał mi kubek
z wodą i małą pastylkę.
-Byłeś u Nataniela?
-Tak.
-I co?!
-Nie patrz na mnie jakbym go zabił.
-Wiesz doskonale jak zawsze było
jeżeli chodzi o Nata.
-Spokojnie. Wyjaśniliśmy sobie
wszystko. Wierzę mu. Nie mam teraz podstaw by go nienawidzić.
-Czyli wszystko...między wami w
porządku?
-Można by tak powiedzieć. Nie oznacza
to jednak ,że będę go wielbił.
-Jasne..dziękuję ,że w końcu
posłuchałeś innych.
-Nie dziękuj to była moja decyzja.
-Co z koncertem?
-Jak to co.
-Trzeba ustalić termin pierwszej próby
,nauczyć Nata grać na perkusji ,rozwiesić plakaty.
-Ja i Lysander wczoraj to obgadaliśmy.
Próbę zrobimy już dziś. Mamy aż dwie nowe piosenki.
-Okej..a kto nauczy go grać?
-Ehh..poświęcę się.
-Serio?
-Ta..
-Uderzyłeś się w głowę?
-Nie.- zbliżył się do mnie.
-Śmierdzisz fajami.
-Nie przeszkadzało ci to wcześniej.
-Ale dziś przeszkadza.-odepchnęłam
go lekko.
-Przyjdę później mała pijaczko. -
wychodząc z pokoju puścił mi oczko.
-Eeej! Chamsko...-z powrotem położyłam się na łóżko. Nagle do
pokoju znów wszedł Kastiel. Szybko podbiegł do łóżka, złożył
na moich ustach głęboki pocałunek i wyszedł. Byłam w lekkim
szoku bo nie spodziewałam się po nim czegoś takiego. Nie wiedzieć
czemu nadal czułam się trochę zawstydzona w jego obecności. Nie
myśląc o tym dłużej zamknęłam oczy i znów zasnęłam.
-Źle to robisz. Patrz. - czerwonowłosy
złapał za pałczki i pokierował blondyna jak ma grać.
-Rozumiem. - teraz złotooki znów miał
pałeczki. Zagrał. -Tak?
-No, teraz to już coś. - Kastiel
klepnął go po ramieniu. -Dołączę swoją gitarę a ty zaczniesz
kiedy kiwnę głową.
-Okej. - Kas zaczął grać a na jego
znak Nataniel włączył się w grę. Co jak co ale potrafili
stworzyć zgrany zespół.
-Świetnie wam idzie. - uśmiechnął
się Lysander wchodząc do garażu gdzie odbywała się próba.
-Łap za mikrofon i gramy. - powiedział
Kas.
-Oczywiście. - białowłosy chwycił
mikrofon. Najpierw zabrzmiał dźwięk gitary, później dołączył
Nat a na końcu Lys zaczął śpiewać. Wszystko szło jak po maśle
gdyby nie to ,że zapomnieli powiedzieć o próbie Iris. Bez basistki
dziwnie to wszystko brzmi.
-Przepraszam ,że nam przerwę ale co z
Iris? -powiedział zamyślony kolorowooki.
-Cholera! Już do niej dzwonię. -
buntownik wykonał szybki telefon do rudowłosej. Ta w mgnieniu oka
zjawiła się na próbie.
-Jestem gotowa możemy zaczynać. -powiedziała Iris i próba
rozpoczęła się na nowo ,tym razem w komplecie. Przećwiczyli
wszystkie 4 piosenki które przygotowali. Zajęło im to dużo czasu
ale opłacało się.
-17?!- wrzasnęłam patrząc na
zegarek. Pobiegłam do salonu. Ku mojemu zdziwiniu
był...czysty.-Czyżby? Ten chłopak zaskakuje mnie coraz bardziej. -
postanowiłam zadzwonić do Rozy, miała z Alexym opraciwać plakaty.
-Halo?
-Hej. Macie już z Alexym plakaty?
-Ach tak! Pracowaliśmy nad tym długo
i uwierz...mega cięzko było zachęcić chłopaków do tego co
zrobili.
-Mam się bać?
-Może trochę.
-Za pół godziny będę u was.
-Okej, pa!
-Pa. - zabrałam torbę i pobiegłam na
autobus. Gdy byłam już na miejscu po drodze natknęłam się na
Armina ,który wracał z zakupów.
-Hej Lara! -uścisnął mnie na
powitanie.
-Siemka. Skąd wracasz?
-Kupiłem nową grę. A ty co tu
robisz?
-Właśnie szłam do twojego domu.
Alexy i Roza mają pokazać mi plakat na koncert.
-Też muszę go zobaczyć. Chodźmy!-
Armin złapał mnie za rękę i pobiegliśmy do jego domu. W progu
powitał nas wesoły Alexy. Zaprowadził nas do Rozy.
-Ach! To jest...to jest...cudne!
-zachwycała się białowłosa.
-Pokaż to wreszcie!- zniecierpliwiona
wyrwałam jej plakat z rąk.
Dobre kilka minut wlepiałam oczy w
plakat. W końcu coś z siebie wydusiłam.
-Roza to jest....dyrektorka nie zgodzi
się żeby porozwieszać to w szkole. - patrząc na plakat aż się pomodliłam.
-To już jej problem! Doczepimy do tego
kartkę z informacjami dotyczącymi koncertu.
-Niech ci będzie.
-Yay! -białowłosa podskoczyła z
radości.
-Przechodziłem obok domu Kastiela.
Mają próbę w garażu. - powiedział Armin rozpakowywując swoją
nową grę.
-Muszę tam lecieć!
-Odprowadzić cię? -zapytał chłopak.
-Nie trzeba, dzięki. -uściskałam
wszystkich na pożegnanie i jak burza ruszyłam do domu
czerwonowłosego. Niestety gdy już tam dotarłam było po próbie.
Został tylko Kastiel ze swoją gitarą w rękach.
-Jak wam poszło?
-Wyobraź sobie ,że nasze szkolne
popychadło już umie grać na perkusji. Ten jego mózg
przydał mu się w czymś innym niż w lekcjach.
-Kastiel...-spojrzałam na niego
groźnie.
-Oj no dobra.
-Nauczysz mnie?
-Grać? Żeby grać jak ja musiałabyś
się uczyć latami. -zaśmiał się.
-Będę miała dobrego nauczyciela.
-dałam mu całusa w policzek. Chłopak podał mi gitarę i usiadł
za mną ,aby kontrolować ruchy moich rąk.
-Źle ją trzymasz.
-O tak?
-Właśnie.- zaczęłam coś brzdąkać
z pomocą chłopaka gdy nagle usłyszeliśmy głośny strzał.
Dochodził on z zewnątrz. Wybiegliśmy na dwór. Było już ciemno.
Spostrzegliśmy ludzką sylwetkę leżącą przy ścianie pobliskiego
budynku. Gdy znaleźliśmy się bliżej...zamarliśmy.
Czytałam od pierwszych rozdziałów zbytnio nie wciągnęło... Aż do teraz @ :D ! . Super naprawdę przyjemnie się czyta. Ale kiedy patrzę na inne opowiadania to widzę że kilka osób poprostu pewne sceny " kopiuja" z czyichś prac... Nie rozumiem tego po co wgl zabierać się za pisanie. Np, widziałam pewne opowiadanie w którym również pojawił się plakat chłopaków. . Sądząc, ze Nie dawno został tam wstawiony rozdział, osmielę się napisać iż był on prawdopodobnie skopiowany z Twojego opka ;D To tyle :P życzę weny :D
OdpowiedzUsuńPOtpisuję się nieumiem lebiej tego wyjasnic
Usuń