Wszyscy ,których obdzwoniłam obiecali
,że zjawią się jutro na imprezie. Leo z Rozą, Kastiel i Lysander,
Alexy, Armin, Violetta, Kim,Melania,Iris, Peggy,Dake,Kentin.
Pozostaje mi tylko zadzwonić do Nataniela.
-Tak?- powiedział głos w telefonie.
-Hej Nat. Chcesz wpaść jutro na
imprezę do mnie? Będzie większość osób z naszej klasy.
-Z chęcią bym przyszedł ale jutro
mam już plany.
-Oh ,rozumiem. No trudno to może innym
razem. Pa!
-Pa pa- rozłączył się. Wiedziałam
,że tak będzie ale z czystej grzeczności wolałam zadzwonić.
Postanowiłam ,że jeszcze dziś pójdę do sklepu i kupię trochę
przekąsek na jutro. Po kilku minutach wyszłam do sklepu. Po drodze
spotakałam Iris ,która bardzo pomogła mi z zakupami. Odprowadziła
mnie i pomogła nieść ciężkie reklamówki.
-Dziękuję. - powiedziałam stojąc
już pod drzwiami mojego domu.
-Nie ma za co. Słuchaj..mam pytanko co
do tej imprezy.
-Jakie?
-Ktoś załatwi jakiś alkohol?
-Iris! W życiu nie spodziewałabym się
usłyszeć od ciebie takiego pytania. -obie zaczęłyśmy się śmiać.
-Jestem bardziej niegrzeczna niż się
wydaje.
-No proszę. Z alkoholem nie będzie
problemu. Zadzwonię zaraz do Kastiela.
-Sprzedadzą mu?
-A co ty nigdy go nie widziałaś?
Wygląda na starszego niż jest i chyba ludzie baliby się mu
czegokolwiek nie sprzedać.
-Haha. No masz rację. Dobra ja lecę.
Do jutra!
-Pa! -odpowiedziałam rudowłosej i
weszłam do domu. Odłożyłam zakupy do kuchni i zadzwoniłam do
czerwonowłosego.
-Znowu się stęskniłaś? Chyba
powinienem się do ciebie wprowadzić. - zaśmiał się.
-Nie o to chodzi. Załatwiłbyś na
jutro jakieś piwka albo coś?
-Ohoho. Co ja słyszę? Chcę zobaczyć
jak będziesz piła.
-Piłam już dawno głupku. Uważaj
żebyś nie zaliczył zgona cwaniaku.
-A ty uważaj żebym ja cię znowu nie
zaliczył. -już przed oczami miałam ten jego wredny uśmieszek.
-Kastiel ty niewyżyty zboku!
-Mam swoje potrzeby.
-Czyli kupisz?
-Taa.
-Dzięki. Kocham cię!
-To się nazywa bezgraniczna miłość.
-Och daj spokój. Dobra ja kończę.
Pa, do jutra.
-Hah, do jutra mała. -po rozmowie z chłopakiem udałam się do
łazienki aby wziąć prysznic. Gdy już się umyłam zjadłam
kolację i zadzwoniłam do mamy. Wróci z tatą po weekendzie. Pytała
się jak w szkole. Standard. Po rozmowie z mamą obejrzałam jakiś film,który akurat był emitowany w telewizji. Nagle moje powieki zrobiły się ciężkie i siła wyższa
ciągnęła mnie do łóżka. To był znak ,że po całym tygodniu
pełnym przygód czas się porządnie wyspać. W końcu czeka mnie
jutro całonocna impreza i pilnowanie aby 13 osób nie rozwaliło mi
domu.
Wstałam z łóżka po 10 i byłam
gotowa do działania.Przygotowałam dom do imprezy.
Między innymi przyniosłam więcej krzeseł, wyłożyłam żarełko
i przeniosłam konsolę do salonu abyśmy mogli wszyscy grać razem.
Resztę czasu spędziłam przed komputerem. Wszystko zapowiadało się
znakomicie. Ludzie mieli przyjść na 17. Miałam jeszcze kilka godzin.
Do drzwi zapukały Rozalia i Kim ,które obiecały przyjść
wcześniej ,żebyśmy razem się przygotowały. Umalowałyśmy się
lekko, pokręciłyśmy włosy. Roza założyła jedną ze swoich
wiktoriańskich sukienek zaś Kim ubrała to co zwykle tylko zmieniła
co nie co. Dziewczyny ubrały mnie w krótką spódniczkę i bluzkę
odkrywającą trochę brzucha. Wszystkie byłyśmy gotowe by zacząć
zabawę. Po niedługim czasie przyszli pierwsi zaproszeni. Byli to
Kastiel z reklamówką pełną piw ,Lysander i Leo.
-Leoś skarbie! -krzyknęła Roza i
rzuciła się mu na szyję. W końcu to jej chłopak no ale bez
przesady.
-Rozuś udusisz mnie. -uśmiechnął
się Leo i pocałował dziewczynę w czoło.
-Weźcie bo się zrzygam. -powiedział
Kastiel wywracając oczami.
-Chodźcie. -zaprowadziłam chłopaków
do salonu. Zajęli miejsca i zaczęli gadać o swoich sprawach. Ja z
Rozą i Kim biegałyśmy po mieszkaniu sprawdzając czy aby czegoś
jeszcze nie brakuje. Po chwili znów usłyszałyśmy dzwonek do
drzwi. Tym razem naszym oczom ukazali się Armin, Alexy, Dake,
Kentin.
-Hej! Wchodźcie.- dziewczyny
zaprowadziły ich do salonu. Znów dzwonek. Przyszła reszta
zaproszonych czyli Violetta, Melania,Peggy,Iris.
-No to wszycy w komplecie! - stwierdził
zadowolony Alexy.
-Co robimy? -zapytała Iris.
-Proponuję wznieść toast za naszą
gospodynię ,gdyby nie ona nie spotkalibyśmy się tutaj.-
powiedziała białowłosa i podała każdemu po szklance piwa.
-Ej no...nie musicie..-zmieszałam się
trochę.
-Właśnie ,że musimy! Za Larę!-
krzyknęła Iris.
-Za Larę!- zawtórowała jej reszta.
Stuknęliśmy się wszyscy szklankami. Postanowiłam włączyć
konsolę abyśmy trochę rozruszali imprezę. Pojedynki taneczne
powinny być idealne.
-Kto ze mną tańczy?- spytałam.
-Ja! - odezwali się jednocześnie
Armin ,Kentin i Iris.
-Spoko , mam 4 kontrolery ,macie.-
podałam im świecące pałeczki i wylosowaliśmy piosenkę. Po
chwili wszyscy szaleliśmy do wielu znanych hitów. Przetańczyłam jeszcze z innymi kilka piosenek.
Zmęczyłam się więc usiadłam na kanapie obok Kastiela i
przytuliłam się do niego. Lysander spojrzał na nas i ukradkiem się
uśmiechnął. Był bardzo szczęśliwy ,że jego przyjaciel ma przy
sobie kogoś bliskiego
-Co tam maleńka? - odezwał się
czerwonowłosy obejmując mnie ramieniem.
-Nie tańczysz z nami? -spytałam,
chociaż można było się domyślić ,że takie rozrywki nie są w
stylu Kasa.
-Nie będę robił z siebie durnia.-
stwierdził popijając piwo.
-Pff..czyli według ciebie zrobiłam z
siebie idiotkę tańcząc z nimi tak?
-Nie, ty to co innego. -puścił mi
oczko.
-Jasne..-wydostałam się z jego
objęcia i ruszyłam w stronę kuchni. Usiadłam przy stoliku i
dopiłam moje piwo.
-Lara, coś nie tak? -podeszła do mnie
Rozalia.
-Aaj daj spokój...
-Kastiel?
-Taa..
-Co zrobił?
-Wkurza mnie już tym swoim
zachowaniem, jak mu się nie podoba może wracać do domu.
-Wiesz jaki on jest, w kilka dni się
nie zmieni. Daj mu czas.
-Dobra, nie gadajmy o tym.
-Idziesz na papieroska?- zapytała
cicho dziewczyna.
-Roza ty..?
-Ciii. Okazjonalnie.
-Leo wie?
-Wie ale nie popiera tego.
-No dobra idę z tobą. -wyszłyśmy
niezauważone z mieszkania. No, bynajmniej tak sądziłyśmy.
Odeszłyśmy kawałek za mój dom i
zapaliłyśmy fajki. Rozmawiałyśmy zaciągając się dymem. Po
chwili zza ściany wyłoniła się czerwona czupryna.
-Szukałem cię.- oparł się o ścianę
i też zapalił.
-To może ja was zostawię.- białowłosa
ulotniła się w mgnieniu oka.
-Co jest?- spytał patrząc w
rozgwieżdżone niebo. Nic nie odpowiedziałam. Byłam na niego zła.
Za ten jego chamski sposób bycia. Ruszyłam w stronę drzwi jednak
chłopak zatrzymał mnie.
-Puszczaj. -syknęłam.
-Nie , nie wiem o co ci chodzi, ale
masz mi to powiedzieć bo cię nie wypuszczę.
-Dlaczego taki jesteś?
-To znaczy?
-Czasami jesteś taki chamski, oziębły.
Z czego to wynika?
-Taki już jestem.
-Ale ja nie chcę żebyś taki był.
-A co? Wolisz tego idealnego
,przemiłego blondaska?
-Nataniela? Ty chyba żartujesz.-
chłopak nic nie odpowiedział. - No co ty chyba nie jesteś
zazdrosny?
-Oszalałaś? O niego? To frajer.
-Nie mów tak, jest moim przyjacielem.
-Przyjacielem a może kimś więcej co?
-Kastiel o co ci do cholery chodzi?
Jeżeli myślisz ,że zakochałabym się w Natanielu to jesteś w
wielkim błędzie i wiedz,że swoim zachowaniem sprawiłeś mi wielką
przykrość...- łzy napłynęły mi do oczu. Chłopak patrzył na
mnie z szeroko otwartymi oczami. -Puść mnie..proszę...- szepnęłam
powstrzymując płacz. Chłopak zwolnił uścisk a ja pobiegłam do
domu. W drzwiach spotkałam Rozę , mocno się w nią wtuliłam i
wszystko jej opowiedziałam. Kazała mi się nie przejmować i wracać
do gości bo pytali gdzie jestem. Posłuchałam jej rady. Lysander
wyszedł na dwór zobaczyć co z Kasem.
-Co się stało? -zapytał kolorowooki.
-Szlag by to. - odpowiedział Kastiel i
uderzył pięścią w ścianę budynku.
-Lara wbiegła do domu cała zapłakana.
-Nie umiem, rozumiesz? Kurwa nie
potrafię być taki jak ona chce. Nie potrafię okazać jej uczucia.
-Potrafisz. Przecież gdyby nie to ,
bylibyście razem? Musiała ujrzeć w tobie tą drugą stronę. Tę
delikatną.
-Nie mam takiej.
-Masz. Idź i pokaż jej to. -Lysander
położył dłoń na ramieniu przyjaciela.
-Ale co mam jej powiedzieć?
-Przeproś ją. Powiedz ,że żałujesz.
Postarasz się okazywać jej więcej uczucia.
-Łatwo ci mówić.
-Otwórz serce Kastiel, bo jak na razie
nadal jest splątane łańcuchami nienawiści. Chyba nawet wiem o
kogo chodzi drogi przyjacielu.
-Nie moja wina ,że gdzieś to we mnie
siedzi.
-Nie możesz żyć wiecznie nienawiścią
do Debry i Nataniela. Weź się w garść. Masz dziewczynę ,która
cię kocha. Nie zniszcz tego.
-Idę do niej. - powiedział Kas i
ruszył w stronę mojego domu. Gdy wszedł ja bawiłam się w
najlepsze z innymi. Stał w progu i patrzył na mnie. Kiedy ja na
niego spojrzałam natychmiast poczułam złość i żal. Znów
poszłam do kuchni. Chłopak usiadł obok mnie.
-Przepraszam.- powiedział
czerwonowłosy.
-Daj spokój.
-Nie. Wybacz mi , proszę. Jesteś dla
mnie na prawdę ważna. Nie potrafię...wytłumaczyć swojego
zachownia.
-Kastiel, czasem zachowujesz się
gorzej niż małe dziecko ,któremu ktoś zabrał zabawkę.
-Wiem, przepraszam. -przełknął
ślinę, w jego głowie brzmiał głos Lysa mówiący mu co ma robić.
-Dlaczego uważasz ,że mogłabym
zakochać się w Natanielu?
-Bo Debra...-tu mu przerwałam.
-Debra wcale nie zakochała się w
Natanielu. Roza wszystko mi wytłumaczyła. Nie wiem o co w tym
wszystkim chodzi ale wykorzystała go ,żebyś tak myślał.
Rozumiesz? Oszukała cię. Nie rozumiem też dlaczego widzisz ją we
mnie. Może nadal ją kochasz?
-Jak to? Przecież...jak wszedłem
wtedy to oni...NIE NIE KOCHAM JEJ! KOCHAM CIEBIE ROZUMIESZ?!- wydarł
się Kastiel aż wszyscy z imprezy zgromadzili się wokół nas.
-W takim razie postąp wreszcie jak
mężczyzna i pogódź się z Natem. Jemu na prawdę jest przykro ,że
go tak nienawidzisz. Bądźcie przyjaciółmi jak kiedyś. -wstałam
i poszłam do swojego pokoju. Kastiel chwilę patrzył w stronę ,w
którą poszłam. Ocknął się słysząc głos Violetty.
-Emm..Kastiel..Lara ma rację. Debra
wcale nie zakochała się w Natanielu, ona wykorzystała go ,żebyś
tak myślał. Nie chciałeś nas nigdy słuchać a taka jest prawda.
-Właśnie. Tak na prawdę nie ma
powodu żebyś nienawidził Nata. -wtrąciła Iris.
-W takim razie dlaczego nic mi nie
powiedział? -zdenerwował się chłopak.
-Bo się bał? Po za tym chciał ale ty
od razu rzucałeś się na niego z pięściami. My też mamy już
dosyć tego waszego wiecznego sporu o nic.
-Powiedzcie Larze, że wyszedłem.
-czerwonowłosy wstał i wyszedł z mojego domu. Peggy pobiegła do
mojego pokoju i zastała mnie patrzącą w okno. Ujrzałam przez nie
Kasa.
-Kas? -krzyknęłam przez okno. Chłopak
odwrócił się , lekko się do mnie uśmiechnął i bez słowa
ruszył dalej. Zdenerwowana zamknęłam okno i chciałam biec za
buntownikiem. Jednak powstrzymała mnie Peggy,która przyglądała się
całej scenie.
-Kastiel wyszedł. Przemówiliśmy mu
trochę do rozsądku ale nie wiemy gdzie poszedł.
-A jeżeli on poszedł do Nataniela?
-O tej godzinie? Chociaż , to Kastiel,
wszystko możliwe.
-Musimy go powstrzymać!
-Nie,on musi załatwić to sam. Lara
daj mu szansę. Wracaj do nas i baw się.
-Okej..-poszłam za dziewczyną do
pokoju i po chwili znów wszyscy popijaliśmy alkohol ,śpiewaliśmy,
tańczyliśmy. Martwiłam się tylko gdzie jest i co zrobi teraz mój
nieznośny chłopak.
Świeetny rozdział! ^^ Pozdrawiam <3 Nie podoba mi się, że Lara i Kastiel tak szybko.. no xD Mniejsza z tym.
OdpowiedzUsuńWiem, że szybko ale nie mogłam się powstrzymać XD Koleżanki nakłaniają mnie do pisania pewnych rzeczy więc :D
UsuńNie zapominaj ze to opowiadanie jest twoje więc nie możesz mówić ze "Koleżanki nakłaniają mnie do pisania pewnych rzeczy więc :D"
Usuń"-Piłam już dawno głupku. Uważaj żebyś nie zaliczył zgona cwaniaku.
OdpowiedzUsuń-A ty uważaj żebym ja cię znowu nie zaliczył." haahahahah :D
Świetny rozdział :D