środa, 10 czerwca 2015

Rozdział VII

Obudziliśmy się przed 7 za sprawą głośnego budzika Kastiela. Chłopak jeszcze chwilę leżał a ja w tym czasie wzięłam szybki prysznic i ubrałam się w ciuchy z poprzedniego dnia. Przydałoby się wrócić do domu i przebrać się w coś innego. Oznajmiłam chłopakowi ,że wychodzę i niedługo wrócę. Kazałam mu się w tym czasie ogarnąć bo nie popuszczę mu jeżeli nie pójdzie do szkoły. Po 30 minutach wróciłam do domu czerwonowłosego. Był już ubrany i gotowy do wyjścia.
-Nie zdążymy ,jest 7.50. - powiedziałam.
-To się okaże. - wziął mnie za rękę ,zamknął dom i zaprowadził za budynek. Stał tam motor.
-Jest twój?
-Tak ,zdziwiona?
-Trochę- podał mi drugi kask i ruszyliśmy do szkoły. Całą drogę mocno obejmowałam od tyłu chłopaka bojąc się ,że spadnę. Na szczęście nic takiego się nie stało a my byliśmy w szkole równo z dzwonkiem. Ludzie patrzyli na nas trochę zdziwieni ,że wchodzimy razem do szkoły.
-Jeżeli ktoś o nas wie...to mamy przerąbane. -powiedział Kas z nieciekawym wyrazem twarzy.
-No , w końcu masz rzeszę fanek w szkole. -nie zdążyłam nic więcej powiedzieć gdy napadła na nas Kim.
-Lara! Nic mi nie powiedziałaś! Zrobił ci coś?! Może wykorzystał?! Groził?! Pobił?! -
-Boże , Kim uspokój się. Nic się nie dzieje. Wszystko jest w porządku.
-Nie! - tym razem podeszła do Kastiela. - Ty! Ty... jeżeli zrobisz coś Larce to nie ręczę za siebie frajerze!
-Nic jej nie zrobię i nie drzyj się tak bo ludzie patrzą. -powiedział spokojnym tonem Kas.
-Yhh. Lara ,za mną,ale już. - dziewczyna pociągnęła mnie za sobą i odeszłyśmy kawałek dalej.
-Czyś ty kompletnie zwariowała?
-Wiem co o tym myślisz Kim ale tak wyszło...
-No nic ,pozostaje mi tylko tak samo jak Rozie zaakceptować sytuację.
-Na prawdę nie martw się o mnie. Kastiel tylko zgrywa takiego. W rzeczywistości jest miły i opiekuńczy. - spojrzałam w jego kierunku. Rozmawiał z Lysandrem.
-No spoko. Czas pokaże co będzie.
-Zapraszam do klasy! - powiedziała donośnym głosem nauczycielka. Po lekcji postanowiłam opowiedzieć wszystkim mój pomysł. Podeszłam z Rozą i Kim do chłopaków z klasy.
-Hej. Mam do was pytanko.
-Tak? -zapytał Alexy.
-Co myślicie o koncercie w szkole?
-Byłoby ekstra! - ucieszył się Armin. Reszta mu zawtórowała.
-A kto by występował?- spytał Kentin.
-Kastiel gra na gitarze elektrycznej , Lysander śpiewa. Brakuje perkusisty i kogoś kto grałby na basie.
-Hmm...może Iris grałaby na basie? Słyszałem ,że coś tam brzdąka! - zaproponował Dake.
-Okej, zapytam ją! A co z perkusją?
-Nie kojarzę by ktoś z naszej szkoły grał na perkusji. - powiedział Alexy.
-Może Nataniel by się zgodził? - zapytała Rozalia. Chłopcy po jej słowach turlali się po ziemi ze śmiechu.
-No co. -zmroziła ich wzrokiem.
-Nataniel? Serio? On to niech lepiej siedzi z nosem w książkach. - zaśmiał się Kentin.
-To było bardzo niemiłe...idę z nim pogadać. -odwróciłam się i poszłam w stronę pokoju gospodarzy. Gdy już tam dotarłam ,zapukałam.
-Proszę! -usłyszłam.
-Hejka. -uśmiechnęłam się.
-O, cześć Lara. Co cię do mnie sprowadza?
-Bo widzisz...chcemy zorganizować koncert w szkole. Mamy prawie gotową kapelę. Zgodziłbyś się zagrać na perkusji?
-C-co? Ja? Ale ja nie potrafię..- zasmucił się i zarumienił na raz.
-Oj no prooszę. Pomożemy ci się nauczyć.
-Eh..jeżeli nie ma innego wyjścia. Najpierw jednak muszę zapytać pani dyrektor o zgodę na zorganizowanie koncertu.
-Super! Jesteś kochany! Dzięki! -przytuliłam go na co Nat bardzo się zawstydził. Ruszyłam w podskokach do Kim i Rozy stojących przy innych dziewczynach z naszej klasy. Chyba zdążyły już zapytać się Iris o to czy może zagrać.
-Lara ,Iris się zgodziła! -powiedziała wesoło Roza.
-Tak? To super! Dzięki Iris! - przytuliłam ją.
-Spoko. Już nie mogę się doczekać. - uśmiechnęła się. Po dzwonku na lekcje zebraliśmy się w klasie. Była godzina wychowacza więc mogliśmy robić co chcemy. Cała klasa rozmawiała o koncercie. Wszystkim spodobał się pomysł. Nasza wychowawczyni również z uśmiechem na twarzy przyjęła informację. Podeszłam do Kasa i Lysa siedzących z tyłu sali.
-Kas rozmawiałeś już z Lysandrem o koncercie?
-Nie. Masz już pozostałą ekipę?
-Tak.
-Jaki koncert? -spytał jeszcze niewtajemniczony Lys.
-Chcemy zorganizować koncert w szkole. Mamy już całą ekipę. Zgodziłbyś się coś zaśpiewać? Zespół bez wokalisty to nie zespół. - uśmiechnęłam się.
-Mogę zaśpiewać. Nie ma problemu.
-Dzięki Lysander! Więc mamy już wszystkich. Teraz tylko czekamy na zgodę od dyrektorki.
-A kto na czym będzie grał? - zapytał białowłosy.
-Kastiel na gitarze, Iris na basie i...perkusistą będzie Nataniel. -ostatnia część zdania z trudem przeszła mi przez gardło. Wiedziałam jak Kastiel i Nataniel bardzo się nie lubią.
-Co?! -Kas podniósł się krzesła. -Ty se jaja robisz? Nie będę z nim grał! Wszystko spieprzy!-krzyczał.
-Kastiel co to za słownictwo! Jeszcze raz a zostaniesz po szkole! - odezwała się nauczycielka bo mimo gwaru w klasie czerwonowłosy dość głośno się wydarł.
-Pff.- prychnął i usiadł z powrotem na krześle.
-Ja wiem ,że to będzie dla ciebie trudne, ale wszyscy tak bardzo nakręcili się już na ten koncert. Obiecałam ,że ja i reszta pomożemy Natanielowi nauczyć się grać na perkusji. Proszę Kastiel nie bądź taki.
-Dobrze ,ale ja nie będę mu w tym pomagał.
-Okej. - pocałowałam go w policzek.
-E-ej -zająknął się. -Miało nie być takich akcji w szkole. - zarumienił się lekko. Lysander patrząc na tą scenę uśmiechnął się pod nosem. -A ty co się cieszysz? - zapytał lekko wkurzony Kas.
-No już spokojnie. - uśmiechnęłam się do czerwonowłosego i odeszłam do reszty klasy rozmawiać o koncercie.
-Pf...baby...- jęknął zrezygnowany chłopak ,jednak widać było po nim ,że w głębi serca był szczęśliwy.
-Mam nadzieję ,że będzie wam się dobrze powodzić. - stwierdził Lys patrząc w okno.
-Taa. -chłopak rozglądał się po klasie aż w końcu zapytał nauczycielki czy może "wyjść do toalety"
Oczywiście nasza lekko głupawa i niczego nieświadoma nauczycielka zgodziła się. Cel Kastiela był oczywisty. Poszedł zapalić. Gdy tylko zamknęły się za nim drzwi , zaczęło się.
-Jesteś z Kastielem? -zapytał Alexy.
-Od jak dawna? -zawtórował mu Armin.
-Dlaczego? Zasługujesz na kogoś lepszego! - Dake puścił mi oczko. Iris , Peggy, Melania też zaczęły się wypytywać.
-Ej ej stop! Okej jestem z Kastielem. Musicie to zaakceptować.
-Lara ale jesteś taka piękna ,marnujesz się przy nim. -posmutniał Dake.
-On ma rację! - powiedział Armin.
-Przestańcie. Wiem ,że to dla was dziwne ale on na prawdę jest inny niż w szkole.
-Ona mówi prawdę. -powiedziała poważnie Rozalia.
-Kochasz go? -wtrącił się wreszcie Kentin.
-No chyba...tak. -w tym momencie piski dziewczyn osiągnęły najwyższy poziom. Wrzeszczały jakie to słodkie. Tylko Kim i Roza siedziały normalnie. W tym momencie wrócił Kastiel. Wszystko ucichło.
-No co się tak gapicie? - rzucił czerwonowłosy i udał się z powrotem na miejsce obok Lysa. Zaczęliśmy znowu rozmawiać ,dziewczyny zaczęły szeptać i cieszyć się z mojego związku z Kasem. Chłopcy byli niezadowoleni no ale co zrobić.
-Ale Amber nie może się o tym dowiedzieć. -szepnęłam.
-Okej okej! -odpowiedzieli wszyscy. Po dzwonku poszłam do Nataniela gdyż jest zwolniony z godzin wychowaczych na rzecz spraw papierkowych w pokoju gospodarzy.
-Emm..mogę? -zapytałam uchylając drzwi.
-Jasne. -uśmiechnął się blondyn.
-Rozmawiałeś już z panią dyrektor?
-Tak. Zgodziła się na koncert ale mamy zorganizować to sami ,żeby udowodnić jej naszą dojrzałość.
-Spoko! Udowodnimy jej ,że damy radę.
-Pomyślałem ,że przydałyby się jakieś plakaty. Można też zorganizować płatne bilety ,a zebarane pieniądze przekazać na cele charytatywne.
-Świetny pomysł. Z tymi plakatami to muszę obgadać to z klasą jakie mają pomysły. Bilety to super pomysł. Później ustalimy cenę. - pomachałam Natanielowi i wyszłam z pomieszczenia. Przez przypadek wpadłam na Amber.

-Uważaj jak łazisz! - wrzasnęła i odepchnęła mnie na bok. Nawet się nie odezwałam tylko poszłam dalej. Nie chcę nawet myśleć co by się stało gdyby dowiedziała się ,że ja i Kastiel jesteśmy razem. Reszta lekcji minęła szybko. Na przerwach rozmawialiśmy o plakatach i o biletach na koncert. Ustaliliśmy datę. Koncert ma odbyć się w sali gimnastycznej za dwa tygodnie. Kastiel odwiózł mnie  do domu. Szczęśliwa otworzyłam drzwi. Był już piątek. Szybko zleciał pierwszy tydzień szkoły. Kto by pomyślał ,że zyskam w tak krótkim czasie tylu przyjaciół. Razem z białowłosą i Kim postanowiłyśmy urządzić u mnie małą imprezkę. Jeszcze nie ma moich rodziców więc wszystko powinno się udać. Na pewno zaproszę chłopaków i dziewczyny z mojej klasy. Obawiam się tylko ,że Nataniel nie będzie mógł przyjść. To raczej nie w jego stylu. A więc zaczęłam dzwonić do wszystkich i informować ich o imprezie.

1 komentarz: